Rozważanie z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na XXIV niedzielę okresu zwykłego przygotował o. Oskar Maciaczyk OFM, duszpasterz akademicki.
Zapytał mnie kiedyś pewien student, czy Jezus mógł uniknąć ukrzyżowania. Czy mógł coś zmienić w swoich postawach, żeby koniec końców zmieniono wyrok i żeby udało Mu się zachować swoje życie. Ten młodzieniec dał mi troszkę do myślenia. Po chwili refleksji odpowiedziałem twierdząco: - Tak, mógł coś zrobić. Mógł odpuścić sobie posłuszeństwo Ojcu. Mógł odpuścić sobie miłość ponad wszystko. Mógł odpuścić sobie doskonałość cnót. Mógł być tolerancyjny i akceptować każdy kierunek myślenia. Mógł mieć otwarte poglądy. Kto wie, czy wtedy właśnie nie uniknąłby ukrzyżowania.
Zapraszamy również:
Jezus jednak tak nie zrobił, ponieważ nie było w nim sprzeczności. Żył tak jak nauczał oraz nauczał tak jak żył. Był wewnętrznie spójny. Sam zresztą powiedział o sobie, że jest Drogą, Prawdą i Życiem. Pokazał prawdziwą twarz Boga. I okazuje się, że nie wszystkim odpowiada prawdziwa twarz Boga. Okazuje się też, że prawda nie jest przyjacielem wszystkich ludzi, a miłość i dobroć stają się niekiedy wyrzutem. Osobiście nie wierzę w to, żeby Jezus zrobił coś, co zmieniłoby wyrok ukrzyżowania. Bóg jest Miłością. Jezus nie wycofał swojej miłości, ale jak napisał św. Jan: „Do końca umiłował” (J 13,1).
Dzisiaj usłyszymy w czasie niedzielnej Mszy świętej, jak Piotr wyznaje wiarę odpowiadając Jezusowi, za kogo Go uważają najbliżsi uczniowie. Piotr daje wyraz swojej wiary odpowiadając, że Jezus jest Mesjaszem. Skoro jest Mesjaszem, to ma wyzwolić Izraela. Ma dokonać czegoś, na co czekali od wieków pobożni Żydzi. Prócz polityczno-gospodarczych pragnień, były również te duchowe. Ludzie zdawali sobie sprawę, że zapłatą za grzech jest śmierć. Grzesznicy zatem żyli z tragiczną wizją otchłani. Skoro zapłatą za grzech jest śmierć, to Bóg przychodzi na ziemię, staje się jednym z nas i umiera na krzyżu. Umiera jeden za wszystkich, abyśmy w Bogu mieli życie.
Po wyznaniu Piotra, iż wierzy, że Jego nauczyciel jest Mesjaszem, Jezus rozpoczyna mowę, która doprowadza Piotra do dziwnego zachowania. Ten, który Jezusa słucha, oddaje Mu swoje życie odpowiadając na powołanie, nagle ostro reaguje na to, co słyszy z ust swojego Mistrza. Jezus zapowiada swoją śmierć, która ma być zbawcza i która ma zakończyć się zmartwychwstaniem, a Piotr chce Go od tego odwieść. Czy mógł Jezus posłuchać Piotra? Czy mógł jeszcze coś zmienić w swoim życiu, żeby nie doszło do męki i tragicznej śmierci?
„Zejdź mi z oczu szatanie” (Mk 8,33) – tak zareagował Jezus, kiedy człowiek próbuje odwieść Mesjasza od wydarzenia wyzwolenia ludzkości z sideł grzechu i śmierci przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie. Na kartach Ewangelii widzimy, że szatan kilkakrotnie próbował odwieść Mesjasza od tego, co było powodem Jego przyjścia na ziemię. Nawet Syna Bożego odważył się szatan kusić w czasie postu Jezusa na rozpoczęcie publicznej działalności i nie dawał spokoju Jezusowi w czasie męki i konania na krzyżu. Bogiem da się jedynie spróbować manipulować. Boga da się spróbować oszukać. Da się spróbować przed Nim uciekać. Spróbować da się. Nie da się jednak Nim manipulować, nie da się Go oszukać, ani nie da się przed Nim schować. Bóg jest ponad wszystkim. Dlatego Jezus zwyciężył – zmartwychwstał. Boga nie da się pokonać.
Jezus mówi nam, żebyśmy chcąc iść za Nim wzięli swój krzyż i naśladowali Go. Chce przez to również zapewnić nas, że kiedy będziemy zapatrzeni w Niego i kiedy będziemy się Go mocno trzymali, będzie na łatwiej w chwilach pokus zaprzeczenia miłości i prawdy oraz odrzucenia odpowiedzialności.