Jeśli zapraszamy Maryję do naszego życia to musimy się liczyć z tym, że Ona zainterweniuje także w takich sytuacjach i potrzebach, których my nie dostrzegamy, które ignorujemy, które wydają się nam mało ważne - mówił w homilii podczas pielgrzymki duchowieństwa i wiernych archidiecezji wrocławskiej abp Józef Kupny.
Na początku przypomniał, że ta pielgrzymka odbywa się w szczególnych okolicznościach beatyfikacji kard. Stefana Wyszyńskiego i Matki Elżbiety Róży Czackiej. Podkreślił, że prymas, gdy wydawało się, że dla Polski nie ma już żadnego ratunku wszystko postawił na Maryję. - Dziś mówi się, że prymas uratował Polskę przed potopem komunizmu, ale zrobił to, umacniając wiarę w naszym narodzie przez Jasnogórskie Śluby, Wielką Nowennę czy peregrynację obrazu Matki Bożej. W tych wszystkich momentach tak bardzo wyraźnie była obecna Matka Najświętsza w Jej jasnogórskiej ikonie - mówił abp Kupny.
Przypomniał, że kard. Wyszyński pisał do przeora Jasnej Góry: "Tak mocno wierzę w to, że Opatrzność dała Polsce dodatkową pomoc". Zaznaczył, że Jasna Góra jest ostatnią deską ratunku dla narodu, a objawia się to w sytuacjach, w których nie widać ratunku.
Abp Józef zaznaczył, że od lat wierni archidiecezji wrocławskiej przybywają na Jasną Górę, by powtarzać, że wszystko stawiają na Maryję. O tej postawie mówi fragment, który jest odczytywany w czasie każdej pielgrzymki. - Bardzo często rozważając opis wesela w Kanie, skupiamy się na słowach Maryi: "Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie". Te słowa bez wątpienia są bardzo ważne i jasno określają, w jaki sposób Maryja chce być obecna w naszym życiu. Mówi o tym również jasnogórska ikona, której centralnym punktem jest prawa dłoń Maryi wskazująca na Jej Syna. Ona do Niego prowadzi - zauważył.
Hierarcha zwracał uwagę również na inne słowa Maryi "Wina nie mają". Wydaje się, że Maryja chce Jezusa poinformować. Nikt Jej nie prosi o interwencję. Jest gościem na weselu, a więc ma prawo nie przejmować się problemami pary młodej.
Przypomniał, że w tradycji semickiej wesela trwały nawet dwa tygodnie, a obowiązkiem nowożeńcom było zapewnienie jedzenia i picia. Tymczasem można odnieść wrażenie, że nikt z organizatorów nie zauważył, że wino się kończy. - Ona postanowiła zainterweniować. To pierwsza lekcja płynąca z wesela w Kanie Galilejskiej: Maryja wstawia się za nami, żebyśmy otrzymali to, czego potrzebujemy, nawet jeśli nie jesteśmy tego świadomi. Prosi o to, byśmy uzyskali u Jej Syna nawet to, o co nie prosimy, czego nie dostrzegamy - podkreślił.
Zwrócił uwagę, że często człowiek nie uświadamia sobie, co naprawdę będzie dla niego dobre, a jeszcze częściej, co jest dobre dla naszej duszy i w perspektywie zbawienia. Zaznaczył, że najczęściej skupiamy się na tym, co dotyczy najbliższej przyszłości. - Wydaje mi się, że rzadko wybiegamy myślami w wieczność, rzadko tej wieczności myślimy, rzadko na spotkanie z Jezusem staramy się przygotować - mówił.
- Jeśli zapraszamy Maryję do naszego życia, to musimy się liczyć z tym, że Ona zainterweniuje także w takich sytuacjach i potrzebach, których my nie dostrzegamy, które ignorujemy, które wydają się nam mało ważne - przekonywał. Zauważył, że ten styl działania Maryi możemy porównać do postępowania kochających rodziców, których dziecko zachoruje. Nawet gdy dziecko nie potrafi powiedzieć, co się mu dzieje złego, a jedynym wyrazem cierpienia jest płacz, rodzice potrafią odczytać, co ten płacz oznacza i zaprowadzają je do lekarza. - Taki jest sens pielgrzymowania, by Maryja dostrzegła te nasze dorosłe płacze i to wszystko, co sprawia, że jesteśmy nieszczęśliwi, zaniepokojeni, sfrustrowani i poprosiła o interwencję Jezusa.
Matka Najświętsza rozumie nasze niepokoje, rozumie je lepiej niż my sami. Wkracza w nasze życie, dostrzega nasze kryzysy, zranienia. Wie, co dla nas jest dobre.
- Bardzo wymownie w tym kontekście brzmią słowa: "Nie mają już wina". Te słowa stanowią przepiękną modlitwę, której tu, na Jasnej Górze, warto się uczyć. Maryja powierza potrzebę człowieka mocy Chrystusa, tej mocy, która przekracza nasze zdolności i umiejętności Jezusowi. Widzimy w tym wezwaniu Matkę, która prosi i oręduje. Nie zwraca się do Jezusa z konkretną prośbą. (...) Po prostu powierza sprawę Jezusowi i Jemu pozostawia decyzję, co zrobić. W tych słowach widzimy serdeczną troskę o ludzi, a z drugiej strony coś, o czym łatwo zapominamy: oddaje wszystko osądowi swojego Syna. Nie narzuca swojej woli - nauczał.
Abp. Józef Kupny zachęcał, byśmy pozostawili Jezusowi decyzję, co zrobić, w jaki sposób temu wszystkiemu zaradzić i rozwiązać. - Nie próbujmy za wstawiennictwem Maryi narzucać Bogu swojej woli i pomysłów. Można odnieść wrażenie, że dziś wielu przychodzi do Boga ze swoimi receptami. Czujemy się niezadowoleni, zaniepokojeni i mamy świadomość, że nasze ludzkie zdolności, umiejętności mogą okazać się niewystarczające. Jednak oczekujemy od Jezusa, że zrealizuje napisany przez nas scenariusz, że zrobi to, co my chcemy. Wydaje się nam, że wiemy lepiej, w jaki sposób ma Bóg interweniować. Modlimy się, by Maryja nakłoniła Jezusa do spełnienia naszej woli - zaznaczył.
Jeszcze raz przypomniał, że Maryja wie, iż decyzję należy pozostawić Bogu, bo Jego odpowiedź - niezależnie jaka będzie - będzie dla nas prawdziwym dobrem. Następnie zaznaczył, że takiego zawierzenia uczył nas bł. kard. Stefan Wyszyński. - Dlatego na zakończenie tej Eucharystii, zgodnie z naszą tradycją, oddamy Kościół wrocławski w macierzyńską niewolę Maryi.
Metropolita wrocławski cytował również Prymasa Tysiąclecia i zachęcał do przyjęcia tych słów: "Trzeba dziś wszystko oddać Maryi. Jedyny ratunek w Niej. Wszystkie nadzieje to Matka Najświętsza i jeżeli jest jakiś program, to Ona".
- Czy mamy w sobie taką wiarę, żeby tak naprawdę siebie i wszystkie nasze trudności powierzyć Matce? Czy wierzysz w to, że Ona weźmie te sprawy w swoje ręce? Może nie zrobi tego tak, jak się tego spodziewasz. Może rozwiązanie przyjdzie z innej strony. Czy masz tyle wiary? Czy masz tyle ufności, miłości do Matki? - pytał każdego z osobna. Prosił też, by nikt z obecnych nie stracił ufności w macierzyńską opiekę Maryi. Podkreślił, że Ona nie zawiedzie podobnie jak w Kanie Galilejskiej, gdy nikt nie zabiegał o Jej pomoc.
- Dlatego ufajmy i wykorzystajmy, że jesteśmy na tym świętym miejscu i powierzajmy siebie Maryi - zakończył.
Posłuchaj całej homilii: