Uczniowie oraz personel szkół katolickich działających w archidiecezji wrocławskiej zainaugurowali oficjalnie rok szkolno-katechetyczny.
Mszy św. w kościele uniwersyteckim pw. Najświętszego Imienia Jezus przewodniczył dyrektor Wydziału Katechetycznego Kurii Metropolitalnej Wrocławskiej ks. dr Mariusz Szypa. Na początku homilii nawiązał do wspomnienia św. Mateusza, celnika, który zdecydował o zmianie swojego wygodnego stylu życia i pójściu za nauczycielem, który nie miał swojego miejsca. Zwrócił uwagę, że nie był rozumiany przez otoczenie, a powody, które nim kierowały były różne i nie są nam znane.
Następnie ksiądz dyrektor wyjaśniał, że celem szkół katolickich jest rozwój i przemiana świata. - Po to się uczymy, żeby rozwijać i przemieniać świat. Z drugiej strony celem jest ludzka formacja młodych - przemiana człowieka - mówił. Dodał, że wyraźną specyfiką dla szkół katolickich jest stworzenie atmosfery przesiąkniętej duchem ewangelicznym, która porządkuje całą ludzką kulturę tak, by poznanie świata, życia i człowieka było oświecone wiarą.
- Dzisiejsze słowo o nawróceniu św. Mateusza kończy część jego Ewangelii, która mówi o cudach Jezusa. To, co najważniejsze jest więc na końcu. Bo nawracanie to zmienianie sposobu myślenia. Przez komentatorów jest uznawane za największy cud Jezusa, który ciągle wśród nas trwa i dokonuje się z naszą pomocą, tych którzy się kształtujemy, formujemy nie tylko dla nas samych, ale po to, by z innym wzrastać. (...) Te cuda Jezusa są cały czas kontynuowane, gdy innych czyni się Jego uczniami - mówił.
Ks. M. Szypa zaznaczył, że szkoła katolicka jest przede wszystkim wspólnotą wiary. - Swój projekt edukacyjny opiera nie tylko na dobrym programie, wytycznych, ale przede wszystkim na wartościach płynących z Ewangelii. A ta wskazuje nam na styl oparty na wrażliwości i szacunku. Z tego względu szkoła katolicka potrzebuje zaangażowania nie tylko nauczycieli, wychowawców, ale całej społeczności z rodzicami włącznie. Najważniejszy jest jednak uczeń, któremu szkoła ma służyć w rozwoju ludzkim i duchowym.
Zwrócił uwagę, że we współczesnym świecie często naturalne zdolności dziecka odkrywa się na przykład przez testy psychologiczne, aby łatwiej zinterpretować, do czego ma predyspozycje. - Sposób wychowawczy i metoda Pana Jezusa jest zupełnie odwrotna, co widzimy w powołaniu Mateusza. On w ogóle nie myślał o Królestwie Bożym. Pozostawał w służbie tego świata i było mu z tym dobrze. A kiedy Jezus przechodził obok niego nawet się nie podniósł, nie wykazał najmniejszego zainteresowania. A Jezus stanął przy nim i wezwał go, by stał się Jego uczniem - dodał.
Podkreślił, że zapewne Mateusz nie był łatwym uczniem w tej szkole Chrystusa. - Pewnie to doświadczenie nie jest obce wielu pedagogom, gdy po latach słyszą podziękowania od uczniów, że pomimo ich obojętności i oporu, nauczyciel się nie poddał i wymagał - bo wierzył w wychowanka - zauważył. Nawiązał też do często słyszanego wyznania: "nie byłbym tym, kim jestem, gdyby ktoś nie zwrócił na mnie uwagi".
Na zakończenie wspomniał, że na progu roku szkolnego i formacyjnego gromadzi środowisko szkół katolickich Chrystus. - Wiemy, że w procesie wychowania nie wystarczą tylko nasze ludzkie działania. (...) Niech spoglądanie na św. Mateusza, apostoła i ewangelistę będzie dla nas nie tylko inspiracją, ale również pomocą w codziennym uświadamianiu sobie, że w naszych planach nigdy nie jesteśmy zostawieni sami
Posłuchaj całej homilii: