W archikatedrze wrocławskiej rozpoczął się cykl duchowych przygotowań do 25. rocznicy ukoronowania słynącego łaskami obrazu Matki Bożej Adorującej.
W każdą pierwszą niedzielę miesiąca o obrazie opowiadać będzie ks. kan. Dariusz Amrogowicz, dyrektor wrocławskiej Caritas. Tak też było 3 października podczas Mszy niedzielnych w archikatedrze.
- Od ponad 300 lat wpatrujemy się w obraz Mater Adorans - Matki Adorującej. A od 1951 roku możemy to czynić tutaj, w naszej katedrze wrocławskiej. Przez kolejne wieki burzliwej historii ten wizerunek był obdarzany bardzo wielu tytułami, w które będziemy się zagłębiać. To Matka Boża Sobieskich, Matka Boża Zwycięska, Matka Bolesna, Pocieszycielka Strapionych, Wodząca Oczami, Matka Boża Międzyleska. I ostatni tytuł, nadany przez św. Jana Pawła II na zakończenie Kongresu Eucharystycznego, który brzmi: Matka Adorująca - wymieniał podczas homilii ks. kan. Dariusz Amrogowicz.
Przypomniał, że św. Jan Paweł II ozdobił obraz koronami i ofiarował wtedy do katedry monstrancję. - Każdy z nas współtworzy to dzieło sztuki sakralnej. U każdego z nas ten obraz wywołuje inne emocje, przemyślenia i doświadczenia. Dlatego to dzieło otrzymuje aż tyle różnych tytułów, które dla każdego pokolenia mają ważne znaczenie - stwierdził ks. Amrogowicz.
Początki powstania obrazu są trudne do ustalenia. Niedługo dzieło przejdzie gruntowną renowację, a także analizę techniczną, która pozwoli pozyskać więcej faktów.
- Obraz powstał prawdopodobnie na przełomie wieków XVII i XVIII, namalowany przez jednego z malarzy papieskich. Przypuszcza się, że na zlecenie błogosławionego papieża Innocentego XI, ale też mogli go zlecić Innocenty XII czy Klemens XI. Czy był to obraz namalowany jako dar dla króla? Trudno powiedzieć. Od początku był otaczany czcią w jednym z rzymskich kościołów - opowiadał dyrektor Caritas Archidiecezji Wrocławskiej.
Przywołał jeden z najważniejszych fragmentów w historii Polski - odsiecz wiedeńską. Jan III Sobieski 12 września 1683 roku wysyła wiadomość z Wiednia do papieża Innocentego XI. Oznacza to, że byli w stałym kontakcie listownym. Przygotowywali się na przybycie największej armii w tamtych czasach – 300 tysięcy zbrojnych tureckich żołnierzy pod wodzą Kary Mustafy, która szła na Europę. Papież zdawał sobie, jakie to niebezpieczne, dlatego starał się zorganizować odsiecz.
- Sobieski miał pod swoją komendą niespełna 100 tysięcy. Po cudownej wiktorii pod Wiedniem nad Turkami papież Innocenty XI uhonorował polskiego króla tytułem „obrońcy wiary”. Przed ani po nim nie było władcy, który by ten tytuł otrzymał. Król Polski cieszył się wielkim szacunkiem u papieża - stwierdził kaznodzieja.
30 lat później Klemens XI w 1713 roku wręczył rodzinie Sobieskich wizerunek Madonny Adorującej jako podziękowanie Kościoła za odsiecz wiedeńską.
- Zobaczmy, minęło 30 lat od zwycięstwa spod Wiednia, ale ciągle żywo je noszono w swoich sercach. Obraz z rąk papieża odebrał osobiście polski królewicz Aleksander Sobieski. Po śmierci królewicza obraz trafił do jednego z braci, Jakuba, panującego w Oławie - mówił ks. Amrogowicz.
Opowiadał też o dalszych losach słynącego łaskami dzieła sztuki. Od 1751 roku obraz został ozdobiony piękną suknią z metalu szlachetnego. 200 lat później decyzją władz kościelnych trafił do katedry. Papież Jan Paweł II modlił się przy nim dwa razy: w 1983 i w 1997 roku.