- Kościół katolicki przez całe stulecia jest albo kochany, albo znienawidzony, ale wciąż dla wielu stanowi kryterium odniesienia i oceny w przestrzeni społecznej - mówił o. dr hab. Kazimierz Papciak SSCC.
Wspólnota dorosłych przy Centrum Ruchu Światło-Życie zaprosiła na konferencję o. dr. hab. Kazimierza Papciaka. Sercanin w kościele św. Bonifacego we Wrocławiu mówił o miejscu i roli chrześcijanina w szeroko pojętej polityce.
- Kościół katolicki przez całe stulecia jest albo kochany, albo znienawidzony, ale wciąż dla wielu stanowi kryterium odniesienia i oceny w przestrzeni społecznej. Kto chce zająć głos w sprawie etycznej, porównuje się do Kościoła. Gdy dzisiaj niektórzy podnoszą alarm o homofobii, to ja odpowiadam, że nie ma homofobii, ale jest zakamuflowana chrystofobia ze strony osób homoseksualnych - stwierdził o. Papciak.
Jego zdaniem chrześcijanom dzisiaj brakuje koncepcji i odwagi w wielu sprawach. Ludzie chodzą do Kościoła, przyjmują Komunię św., a potem są w stanie zagłosować w wyborach na kogoś, kto w przestrzeni społecznej zwalcza Kościół.
- W polityce nie ma rzeczy czarnych i białych. W polityce wszystkie rzeczy są szare. I w tej szarości politycznych zabiegów trudno czasem dostrzec światło chrześcijańskich zasad. Trudno odczytać polityczne implikacje w apolitycznej Ewangelii. Czy Jezus był politykiem? Mówił: "Królestwo Moje nie jest z tego świata", lecz przy kłótni apostołów, który z nich jest ważniejszy, to w sposób polityczny ich poustawiał - stwierdził prelegent.
Wyjaśniał, że polityka w rozumieniu Katolickiej Nauki Społecznej to roztropna troska o dobro wspólne, zatroskanie o otaczający nas świat, o rozwój gospodarczy, o pomoc ubogim i potrzebującym. Chrześcijanin nie może się dyspensować od udziału w takiej polityce, która dąży do zachowania pokoju, obrony ładu publicznego, wolności i równości.
- Czy Kościół powinien się zajmować polityką? Zależy jaką. Bo polityka oprócz tego szerszego znaczenia ma także to zdecydowanie węższe, które obejmuje po prostu partie polityczne, Sejm i Senat. W tej polityce jako wierni nie musimy uczestniczyć. Papież Benedykt XVI jeszcze jako kardynał wydał przez watykańską kongregację broszurę, w której przekonywał, że chrześcijanin, który nie chce brać udziału w budowaniu wspólnego dobra, który się izoluje, nie spełnia swoje misji. Nie możemy zatem jako chrześcijanie stać z boku - apelował o. dr. hab. Kazimierz Papciak.
Jak według niego chrześcijanin powinien się odnaleźć w polityce w tym szerokim rozumieniu? Nie musimy się zapisywać do żadnej partii, ale jeśli chodzi o dobro wspólne, jesteśmy zobowiązani do troski o nie i w sposób piłatowy nie możemy umywać rąk.
Za każdą funkcją stoi system wartości. Kiedy deklarujemy się jako chrześcijanie, obowiązuje nas konkretny system wartości, który powinniśmy szanować i wcielać w swoje działania. Te wartości to: godność, prawda, wolność, sprawiedliwość i miłość. Podaje kompendium Katolickiej Nauki Społecznej Kościoła.
- Pytają mnie: "Ojcze, na kogo głosować?". Weźcie kartkę, podzielcie na pół. Napiszcie jedną frakcję i drugą frakcję, a potem porównajcie, co jedni zrobili i co drudzy. Wszyscy popełnili jakieś błędy, ale błędów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi - mówił sercanin.
Dodał, że prawda powinna służyć jako fundament. Wolność jako atmosfera. Reguła działania - sprawiedliwość. A całość spina miłość. Tak buduje się dobrą rodzinę, parafię, naród i państwo.
- Jestem chrześcijaninem i nie będę popierał nikogo, komu się się chrześcijaństwo nie podoba i kto wykazuje chrystofobię. Oczywiście politycy operują słowem wartości bardzo szeroko, ale chrześcijańskie wartości są zakorzenione w prawie naturalnym. My musimy jako chrześcijanie bronić prawdy i dobra, bo - wbrew powiedzeniu - nie zawsze się one obronią. Tylko współcześnie chyba brakuje nam odwagi - konstatował prelegent i wykładowca akademicki.
Podkreślił, że KNS nie skłania chrześcijan do rewolucyjnych zachowań - do stawiania politycznej gilotyny i obcinania głów. Ale wchodzi tutaj w kwestie konfliktu, kompromisu i kompromitacji. Konflikt to sytuacja w polityce standardowa. Dobry polityk potrafi doprowadzić do kompromisu. Ale kompromis może być zgniły i stać się kompromitacją, np. kiedy ktoś każe mi wyrzec się mojej wiary, żeby ze mną porozmawiać.
- Wtedy mówię: "non possumus". W pewnych sprawach można się dogadać, ale w fundamentalnych kwestiach nie ma kompromisów. Panie z błyskawicami na ulicach chciały uzyskać licencję na zabijanie. A kto wie, co po takiej licencji? Licencja na zabijanie starszych? I co dalej? Daleko jesteśmy od osądzania, ale tu powinna być zdecydowana reakcja. Katolicka Nauka Społeczna ma zasadę - jeśli kogoś osądzasz, możesz się pomylić, jeśli przebaczasz - nie możesz się pomylić - referował o. Papciak.
I pytał, dlaczego Kościół ma się zamykać w zakrystii. Jego zdaniem chrześcijanie w Europie zamknęli się na własną prośbę w swoistym getcie, jakby się czegoś bali.
- Ile osób krzyczy na ulicy z błyskawicami i tęczowymi flagami? Jaki to jest procent społeczeństwa? Nikły. Ale krzyczą głośno, zaś chrześcijanie siedzą cicho. Kompromis jest ważny, ale z niektórymi ludźmi nie można go osiągnąć, ponieważ mają złą wolę i dialog z nimi okazuje się niemożliwy. Mówił o tym Benedykt XVI. Na nienawiści nikt nigdy niczego dobrego nie zbudował. Odwrotnie do miłości - oświadczył teolog i socjolog, specjalizujący się w etyce społecznej i politycznej.