Ile pięknych modlitw i słów popłynęłoby w stronę nieba, gdyby pojawiły się one zamiast gry w szachy na nagrobkach ("Nie, przesuń ten czerwony znicz w lewo, na dole postaw ten mniejszy. Chryzantemy na środku!"). Rozprawimy nad mogiłą o wszystkim, a porządnego znaku krzyża w skupieniu nie zrobimy.
Na portalu Politechniki Wrocławskiej ukazał się ciekawy wywiad "Bądźmy eko na Wszystkich Świętych". To krótka rozmowa z dr inż. Emilią Den Boer z Wydziału Inżynierii Środowiska PWr o odpadach, które pozostają na cmentarzach po 1 i 2 listopada, o mentalności "zalewania" wręcz grobów przeróżnymi ozdobami, kwiatami i zniczami.
Emilia den Boer informuje, że ilość odpadów przypadających na jeden grób wynosi od 3 do 9 kg. Zakładając średnią ilość 6 kg na grób, to na największych wrocławskich cmentarzach - Osobowickim i Grabiszyńskim - powstanie odpowiednio ok. 730 i ok. 350 ton odpadów.
Jednak temat "eko" w kontekście Wszystkich Świętych łączy mi się też z naszym chrześcijańskim podejściem do obchodzenia tego bardzo charakterystycznego czasu w Polsce.
Coraz głośniej, choć moim zdaniem wciąż zbyt cicho, mówimy jako Kościół o tym, że nie liczba, jakość, czy nawet wygląd zniczy i wiązanek na grobach bliskich jest wtedy najważniejszy. Że naprawdę nie trzeba z każdego nagrobka robić świecącej kolorowo iluminacji. A sympatia, czy miłość do zmarłego nie musi przekładać się na kwotę wydaną na dekorację jego grobu ten raz w roku.
W tym przypadku może być i ekologicznie i pobożnie, to znaczy: skromnie. Spotkałem już takich, których obraża znicz z demobilu. "Bo jak, ja ojcu mam używany znicz stawiać? Hańba". Dobrze, postaw nowy, ale postaw też na coś innego. Na spowiedź, modlitwę i Komunię Świętą przyjętą w intencji ukochanego zmarłego.
Naprawdę przysłużysz się jemu, sobie i jeszcze światu (patrząc ekologicznie). Nie chcę sobie wyobrażać, ile pięknych modlitw i słów popłynęłoby w stronę nieba, gdyby pojawiły się one zamiast gry w szachy na nagrobkach ("Nie, przesuń ten czerwony znicz w lewo, na dole postaw ten mniejszy. Chryzantemy na środku!"). Rozprawimy nad mogiłą o wszystkim, a porządnego znaku krzyża w skupieniu nie zrobimy.
Zdajecie sobie sprawę, że te ozdoby i lampki są tak naprawdę nie dla nich, lecz dla nas? To symbole, które wzbudzają pamięć. Natomiast dla wielu to powód do niestety pustej satysfakcji, jak pięknie wygląda grób na zewnątrz. Za nią nie idzie nic głębszego. Lampa się wypali. Kwiaty zwiędną. Do śmieci, a za rok nowy sezon. I tak w kółko.
Piąty, czy szósty znicz niewiele zmieni w losie zmarłego. A piąta, czy szósta modlitwa odmówiona w jego z intencji z wiarą ma moc, by odmienić wiele.
Może więc postulat: mniej odpadów, więcej modlitwy?