Stowarzyszenie "Odra-Niemen" podjęło współpracę z największym portalem polonijnym British Poles. O tym, jak stworzyć duże medium informacyjne od zera, opowiadał Jerzy Byczyński z Londynu, szef portalu, który dociera do milionów ludzi.
W spotkaniu uczestniczyły delegacje z oddziałów regionalnych "Odry-Niemen" z Poznania, Opola, Warszawy, Lublina, Krakowa i Wrocławia, a także młodzi Polacy, studenci z Wołkowyska i Mińska.
Britishpoles.uk to jedyny portal polsko-angielski na świecie. Jego czytelnicy mieszkają nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale także w Kanadzie, Australii i RPA. Dociera głównie do Brytyjczyków polskiego pochodzenia. Ponad 80 proc. odbiorców tego medium mieszka w Wielkiej Brytanii, zaś 70 proc. posługuje się językiem polskim jako pierwszym.
- Była to inicjatywa oddolna, nie biznesowa. Zaczęliśmy od mediów społecznościowych - Facebook, Instagram, Twitter, ponieważ tam łapaliśmy pierwszy kontakt z ludźmi, a chcieliśmy być wszędzie tam, gdzie jest Polonia, gdzie Polacy osiągali niesamowite sukcesy biznesowe lub organizacyjne. A bardzo rzadko media polonijne zajmowały się tą tematyką - mówi Jerzy Byczyński.
Rozpoczął budowanie siatki informacyjnej i relacji od setek polonijnych działaczy. Stworzył inicjatywę, która połączyła Polaków i Brytyjczyków. W zachodniej części Londynu znajdują się groby polskich i brytyjskich pilotów, gdzie co roku spotykano się, by uczcić ich pamięć. Najpierw przyszło zaledwie 20 osób, ale potem było ich już 100 i 150...
- Ludzie zauważyli, że nie jesteśmy tylko jakąś grupą, ale konkretnym ruchem. Czasem wydaje się, że bez pieniędzy nie można nic zrobić, ale ja uważam, że na początek wystarczy ruszyć z machiną kilku osób, które będą miały godzinneę dziennie, by prowadzić portal. My dotarliśmy do kilkudziesięciu polskich społeczności studenckich. Oprócz prowadzenia portalu mamy też misję krzewienia polskości - stwierdza redaktor naczelny Britishpoles.uk.
Jego zdaniem, Brytyjczycy w większości mają pozytywną opinię o Polakach jako ludziach pracujących ciężko, ale - jak dodał - jeśli Polacy sami nie zadbają o promocję chlubnej polskiej historii, np. bohaterskiej walki lotników podczas II wojny światowej, "ona odejdzie w niepamięć i nikt inny się nią nie zajmie".
- Piszemy także do Anglików. Większość naszych tekstów jest tłumaczona na język angielski. Nieraz brytyjski poseł opierał się na artykułach na naszej stronie. To marka rozpoznawalna dla Anglików. Media angielskie zgłaszają się do nas po opinie o Polsce. Jeśli sami nie możemy pomóc, to polecamy ekspertów - informuje J. Byczyński.
Podczas spotkania połączono się także przez internet z polską kombatantką płk. Weroniką Sebastianowicz, mieszkającą na Białorusi.
- To moja największa choroba, że nie mogę się obecnie wydostać z Białorusi. Chcę przekazać młodym ludziom, że jeśli z całego serca kochasz, to nigdy nie zapomnisz ani ojczyzny, ani kochanych przyjaciół. Żyję wspomnieniami o naszych spotkaniach, ale i nadzieją, że kiedyś się jeszcze spotykamy. Teraz jest nam na Białorusi bardzo ciężko i trudno, bo nie mogę przyjechać do Polski. Dopóki żyję, pragnę spotkać się z wami - mówiła płk. Sebastianowicz, zaprzyjaźniona z "Odrą-Niemen".
W tym roku w ramach wielkiej akcji "Rodacy Bohaterom" paczki nie trafią na Białoruś, ale stowarzyszenie chce przez różne wydarzenia pokazać solidarność z Polakami na Białorusi.