Dwudniowe obchody Światowego Dnia Młodzieży w archidiecezji wrocławskiej zainaugurowała Msza św. w kościele pw. śś. Piotra i Pawła na Ostrowie Tumskim. Była to inauguracja Parlamentu Młodych. Przewodniczył jej bp Jacek Kiciński CMF.
- Każde wielkie Boże dzieło rodzi się w prozie życia. Wielkie dzieła rodzą się naprawdę z małych rzeczy. Ale żeby dzieło Boże powstało, trzeba przejść przez kilka etapów na drodze wiary. Początek wielkich dzieł Boga zaczyna się w spotkaniu z Bogiem i drugim człowiekiem. A jeśli jest już spotkanie, to pierwszą rzeczą jest umiejętność słuchania Boga i drugiego człowieka. Spotkanie i słuchanie rodzą wspólnotę. Ale nie wystarczy się spotkać i słuchać, trzeba rozeznawać i rozważać, czego oczekuje od nas Bóg. Rozważać i rozeznawać to znaczy dzielić się. I dopiero ostatni etap to nasze decyzje - początek Bożego dzieła. Temu służy synod, temu służy parlament młodych. Spotkaniu - wyjaśniał na początku homilii bp Jacek.
Czytaj także:
Nawiązując do odczytanej Ewangelii podkreślił, że Słowo Boże może wydawać się trudne, bo mogą się pojawić wątpliwości, w jaki sposób odnosi się do naszego życia. - Są saduceusze, którzy wystawiają Jezusa na próbę, jest kobieta, która siedmiokrotnie straciła mężów, jest król Antioch Epifanes, który rozważa koniec swojego życia. (...) Gdy rozważałem to słowo, przyszły mi do głowy trzy rzeczywistości: zarówno Antioch Epifanes, jak i saduceusze utracili wzrok wiary. Króla zgubiła żądza władzy. Saduceuszy żądza wiedzy. I jest jeszcze jeden przykład, który nazywam "pokora wiary". To niewidomy spod Jerycha, który wierzy i krzyczy - mówił.
Zaznaczył, że król był tak potężnym człowiekiem, tak potężne było jego królestwo, że zatrzymał się tylko na władzy i bogactwie. Posunął się nawet do profanacji świątyni jerozolimskiej. Gdy przychodzi kres jego życia, zaczyna się zastanawiać nad swoim końcem. - I to nie jest tak, że Pan Bóg zostawia kogoś bez deski ratunku. Przybył do niego posłaniec i powiedział, co się dzieje. To spowodowało smutek króla. Okazało się, że żądza władzy nie daje radości. Powiedział: "Nie tak się stało, jak chciałem". Człowiek planuje, ale Bóg zupełnie inną drogą pragnie prowadzić człowieka. Król zaczyna żałować tego, co zrobił. Wydaje się, że odchodzi w wielkim smutku, ale, jak podaje historia i tradycja, Antioch Epifanes jeszcze przed śmiercią wydaje dekrety, w których żałuje tego, co zrobił i znosi wszelkie ograniczenia nałożone na świątynię. Niestety nie weszły one w życie - opowiadał. Żądza władzy i bogactwo sprawiają, że człowiek traci wzrok, przestaje widzieć Boga. A gdy nie widzi Boga, to przestaje widzieć drugiego człowieka.
Następnie odwołał się do drugiego przykładu. Zaznaczył, że saduceusze badali pisma, byli specjalistami, a jednak nie doszli do momentu zmartwychwstania. - Oni nie chcą się dowiedzieć czegoś od Jezusa, ale chcą Go wystawić na próbę - przekonywał. Wyjaśniał, że liczba siedem (odniesienie do siedmiu mężów kobiety) oznacza doskonałość. - Kobieta utraciła wszystko, co miała. Czyją będzie więc żoną przy zmartwychwstaniu? Odpowiedź Jezusa jest kapitalna - przy zmartwychwstaniu nie będą się żenić i za mąż wychodzić; będą równi aniołom. (...) Nikt już Go nie pytał o nic. O czym to świadczy? Że wielu z nich przyjęło Słowo Boże. To pokazuje nam, że niezależnie, jak człowiek jest zaślepiony, to Pan Bóg posyła drugiego człowieka, by przywrócić mu wzrok wiary - tłumaczył.
Bp Kiciński podkreślał, że kulminacją jest spotkanie pod Jerychem. Przypomniał, że leży ono w największej depresji na świecie (-258 m n.p.m.). - To symbol ludzkiego życia. Jezus wchodzi w największe ciemności naszego życia. Niżej Jezus nie może już zejść do człowieka. I ten niewidomy jest człowiekiem, który Boga musiał spotkać, bo czekał na Jezusa. To pokazuje nam, że na drodze wiary bardzo ważna jest cierpliwość, której obliczem jest wierność - mówił.
Co ważne, niewidomy po uzdrowieniu poszedł za Jezusem. To jest właśnie pokora wiary. - Doświadczając spotkania z Jezusem, mamy nie zatrzymywać tego spotkania dla siebie. Jesteśmy posłańcami, który idą do współczesnego króla Antiocha i oznajmiają: "Pan działa!". Jesteśmy posłani do dzisiejszych saduceuszów, którzy nie wierzą w zmartwychwstanie. Kim są ci ludzie? To są nasi koledzy i koleżanki, którzy utracili wzrok wiary, bo zatopili się w sprawach doczesnych lub nie wyczytali tego w książkach. Ci nasi znajomi są już blisko Jerycha, bardzo nisko. Mamy im powiedzieć: „Chodź! Bądź dobrej myśli! Nauczyciel cię woła!” - nauczał biskup. Podkreślił przy tym, że jesteśmy tylko narzędziami. Mamy przyprowadzić ich do Jezusa, a On dalej będzie wiedział, co zrobić z danym człowiekiem.
Na koniec hierarcha przypomniał, że spotkać się z drugim człowiekiem może się tylko ten, kto spotkał Jezusa. Dopiero gdy człowieka spotkamy, możemy wysłuchać tego, co mu jest. Po spotkaniu musi być słuchanie, a potem rozeznanie, dzielenie się. - To jest istota całego synodu: tworzyć wspólnotę, angażować się i zwiastować radość, która pochodzi od Jezusa Chrystusa. Dlatego dzisiaj przechodzimy trzy etapy: od utraty wzroku ze względu na żądzę panowania i władzy, utraty wzroku ze względu na żądzę wiedzy, aż do wejścia w pokorę wiary, która daje nam wolność i zaprasza do bycia z Jezusem i dla Jezusa - podsumował.
Posłuchaj całej homilii: