Rozważanie z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na II niedzielę Adwentu przygotował o. Oskar Maciaczyk OFM, duszpasterz akademicki.
Spotykam kogoś na przystanku autobusowym, albo przypadkowo mijam znajomego na mieście i zazwyczaj przystanę, wymienię kilka zdań, czasami w pośpiechu jedynie kilka słów. Po angielsku mówi się „small talk” – krótka pogawędka, zagajenie, jakiś lekki wątek, który czasami staje się, jak właśnie w przelotnym spotkaniu na ulicy, całą rozmową, a niekiedy „lekkim” wstępem do rozmów na bardzo poważne tematy.
Transmisja Mszy św. w II niedzielę Adwentu
Ile razy usłyszeliśmy lub sami to wypowiedzieliśmy: „Jaka ponura dziś pogoda, ale mówili, że od jutra ma być ładniej”; „Ależ dzisiaj duży ruch na mieście”; „Jak wszystko ostatnio drożeje”. Ostatnio do listy popularnych tematów krótkiej, przypadkowej pogawędki dołączyło pytanie, które można podsłuchać tu i ówdzie: „Ciekawe, jakie będą w tym roku Święta Bożego Narodzenia przez tę pandemię? Mówią, proszę pani, że chyba nie pozamykają wszystkiego…”.
Dzisiaj, w drugą niedzielę Adwentu, słyszymy w Ewangelii wołanie Jana Chrzciciela: „Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego” (Łk 3,4). Treść tej zachęty okazuje się nie być łatwą do wykonania. Gdyby to było takie proste, nie byłoby wielu problemów w naszym życiu duchowym. Borykamy się zmagając z przeciwnościami, różnymi słabościami, upadkami. Idziemy przez życie z grzechami i dochodzimy do przekonania, że im więcej grzechów, im mniej spowiedzi, im dłuższy czas od ostatniej spowiedzi, tym trudniej, i z ludzkiego punktu widzenia, dalej nam do Pana Boga. Jednak wołanie Jana Chrzciciela przygotowuje ludzkość na przyjęcie Zbawiciela nie tylko ludzi żyjących tam i wtedy. Jego głos poprzez liturgię wybrzmiewa tu i teraz.
Prorok oznajmia nam, że Bóg nie jest daleki, ale jest bliżej nas, niż nam się wydaje i zna nas lepiej, niż my sami siebie. Jan Chrzciciel wzywając do przygotowania drogi i prostowania ścieżek chce nam uzmysłowić, że żadne zawiłości, świadome ucieczki przed Bogiem, próby chowania się przed Nim nie przyniosą nam korzyści. Człowiek niekiedy żyje w przekonaniu, że jest w stanie samemu poradzić sobie z wielkimi dramatami życiowymi. To Bóg sprawia, że: „Każda dolina zostanie wypełniona, każda góra i pagórek zrównane, drogi kręte staną się prostymi, a wyboiste drogami gładkimi” (Łk 3,5).
Nawet „small talk” może stać się przestrzenią do ewangelizacji. Nie chodzi oczywiście o banalizację Boga wkładając Go między: „Co u ciebie?”; „Jak leci?”; „Znowu tramwaj się spóźnia”. Krótkie powiedzenie w biegu: „Idę właśnie do spowiedzi” może dać komuś wiele do myślenia. W obliczu czyjegoś zatrwożenia z racji kolejnych obostrzeń pandemicznych można zauważyć, że nikt nie zamyka naszego duchowego świata, w którym przyjmujemy do naszego życia Zbawiciela.
Przyglądając się swojemu życiu można dostrzec, jak człowiek przeżywając trudności bardzo chce polegać na własnych siłach i kurczowo trzyma się swoich metod. Jan Chrzciciel zapewnia, że powierzenie drogi swojego życia Panu, jest zgodzeniem się na to, żeby to On zaprowadzał w życiu swój ład – Boży ład. Boże Narodzenie będzie zawsze, bo inicjatywa relacji Bosko-ludzkiej zależy nie od człowieka, ale od samego Boga. Od człowieka zależy natomiast, czy odpowie Bogu. Jeżeli ktoś natomiast szuka Boga, prędzej czy później dojdzie do przekonania, że Bóg znalazł Go już dawno, a właściwie to nigdy nie zgubił.