W 145. rocznicę śmierci Sługi Bożego ks. Jana Schneidera - założyciela Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej - uroczystej Mszy świętej w kościele pw. NMP na Piasku przewodniczył abp Józef Kupny.
Na modlitwie zebrały się siostry marianki i wierni - sympatycy i przyjaciele zgromadzenia.
- 145 lat temu mała wspólnota zebrała się przy łożu śmierci założyciela, który w ostatnich słowach przekazał testament: „Żyjcie w jedności i miłości, czyńcie miłosierdzie”. Do dzisiejszego święta przygotowywałyśmy się, obchodząc Rok Jedności ogłoszony w całym zgromadzeniu. Chciałyśmy jeszcze głębiej zrozumieć, o co prosił nas ojciec założyciel przed śmiercią - mówiła na początku Eucharystii przełożona generalna Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej s. Sybilla Kołtan.
Poinformowała, że paradoksalnie dzięki pandemii zakonnice mogły praktykować myśli księdza Jana nie tyle podczas wielkich spotkań, ale właśnie w codziennym życiu, w swoich małych wspólnotach. Każda siostra mogła zweryfikować życie w jedności z Bogiem, współsiostrami i sobą samą. To było wymagające zadanie.
- Dziś wspominamy ostatnie słowa ojca założyciela i nasze wysiłki oraz przedsięwzięcia tego roku, które prowadziły nas do jedności. Dzięki którym jeszcze bardziej możemy wypełniać wolę ks. Jana. Dziś kończy się Rok Jedności ogłoszony w zgromadzeniu, ale nie kończą się nasze starania o jedność. Zebrane przy grobie naszego założyciela mamy świadomość, że tylko wtedy dobrze wypełnimy charyzmat zgromadzenia, gdy będziemy zabiegały o miłość i jedność wokół nas - stwierdziła s. Sybilla Kołtan.
Homilię wygłosił bp Jan Kopiec, biskup gliwicki. Mówił o zmaganiach ks. Schneidera o powołanie nowej wspólnoty, która miała pomagać kobietom w potrzebie, borykającym się z problemami w trudnych kapitalistycznych, a jednocześnie drastycznych warunkach niesprawiedliwości.
- Ta wspólnota to Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej, która może cieszyć się dokonaniami, ale i wiernością charyzmatu. Ks. Jan mówił o tym, że warto życie pięknie ukształtować w służbie drugiego człowieka. Kiedy umierał, panował czas Kulturkampfu. Władza widziała w Kościele wroga, którego chciała unieszkodliwić. Jak bardzo to się różniło od poprzednich lat, kiedy po Wiośnie Ludów, po przemianach w sercach ludzi wierzących w państwie pruskim pojawiały się nowe perspektywy - opowiadał bp J. Kopiec.
Symboliczną ilustracją tamtych czasów może być fakt, że schematyzm archidiecezji wrocławskiej na rok 1876 nie zawierał nawet nazwiska biskupa. Został on usunięty z Wrocławia. Wówczas zaczynały się różne restrykcje. W schematyzmie nie ma również wzmianki o zgromadzeniach zakonnych na terenie diecezji, bo w 1875 zostały zlikwidowane.
- Widzimy więc, jaka atmosfera towarzyszyła młodej wspólnocie, która dopiero się kształtowała. Ale Pan Bóg ma swoje własne drogi i ma swoich ludzi, których potrafi natchnąć pięknymi pomysłami. To trudne doświadczenie okazało się w ostatecznym rozrachunku czymś błogosławionym - oświadczył kaznodzieja.
Zaznaczył, że jest wiele udokumentowanych świadectw życia oraz wnętrza duchowego ks. Schneidera. Od kazania pogrzebowego ks. Gustawa Hauke starano się wydobywać charyzmaty ks. Jana.
- Gdy zagłębimy się w bibliografię obejmującą nie tylko kazania rocznicowe, ale także liczne konferencje naukowe, dni skupienia, rekolekcje i narastający zestaw publikacji pisanych, to widzimy, że chwała ks. Schneidera jest zdecydowanie uzasadniona, skrupulatnie wydobywana z zakamarków pamięci. Był to kapłan, którego duszę rzeźbił trudny wiek XIX - opisywał bp Kopiec.
Sługa Boży ks. Schneider zdawał sobie sprawę, że wiara zawsze prowadzi do porządkowania poglądów i wizji życia. Według niego wszystko musi być budowane na sile Bożych mocy wypraszanych przez człowieka. Wyciągał pomocną dłoń do świata młodych dziewcząt narażonych na liczne pułapki tworzone przez agresywnych kapitalistów. Rozpoznał to we Wrocławiu dzięki głębokiemu związkowi z samym Bogiem. Swe siły poświęcił na zorganizowanie schroniska dla dziewcząt.
- Zawstydza nas ta decyzja kapłana o pełnej uległości dla magisterium Kościoła, wtedy tak znieważanego przez wrogie ideologie. Według ks. Jana lekarstwem na taki stan rzeczy mogła być tylko postawa Maryi. Patrząc na doświadczenia i efekty wszystkich jego działań nie pomylił się. Nie chcemy dzisiaj tylko uznać historyczny fakt jego życia i mądrości, ale bardzo pokornie zaczerpnąć choć cząstkę jego wiary i miłości, dla wzmocnienia nadziei, że można ulżyć niedostatkom - nauczał bp Jan Kopiec.
Zwrócił uwagę na to, że tak gorliwych w wierze ludzi, jak ks. Jan Schneider potrzeba nam dzisiaj we Wrocławiu i w Polsce.
- Wspaniały kapłanie Janie, zapal nas twoją gorliwością w obdarowywaniu bliźnich wszelką ulgą - podsumował kaznodzieja.
Po Mszy świętej siostry marianki modliły się przy grobie swojego założyciela, który znajduje się w kościele na Piasku.