Od prawie 100 lat wrocławianie mogą ją podziwiać w kościele pw. św. Antoniego. Podejrzeliśmy prace nad tą wielką konstrukcją, które rozpoczęły się 13 grudnia.
Szopka betlejemska u franciszkanów co roku cieszy oko parafian, a przyciąga wiernych z całego miasta ze względu na swój rozmiar i kunszt. Ale to, co widzimy jako efekt końcowy, ma solidne podstawy, które trzeba zbudować. Dlatego montaż całego dzieła trwa prawie tydzień. Franciszkanom pomagają mężczyźni z parafii, ale nie tylko. Dla kilku to już tradycja i nie wyobrażają sobie przygotowań świątecznych bez budowania karłowickiej szopki. To element adwentowego oczekiwania na Boże Narodzenie.
- Najwięcej pracy jest przy tworzeniu ogromnego rusztowania i podestu z beli i desek, które podtrzymują całą konstrukcję. Musi być to porządnie zrobione, żeby utrzymać wszystkie figury, dekoracje i kilkanaście drzew - świerków, które stworzy otoczenie stajenki - mówi br. Kasjan Tkacz OFM, zakrystianin.
Wszystkie materiały i elementy konstrukcji - w tym kilkaset desek - są przechowywane w specjalnym pomieszczeniu i użytkowane co rok. Ich przeniesienie, ustawienie i montaż to duży wysiłek.
Prace w świątyni rozpoczęły 13 grudnia się od zawieszenia pod sklepieniem ogromnego tła, imitującego niebo. To najnowsza część całej szopki, zmieniona niedawno. Tkanina, która była tłem, zmieniała się kilkukrotnie. Wcześniej stosowano żeglarskie płótno, ale ono było bardzo ciężkie i mało praktycznie. Teraz używa się cienkiego i lekkiego materiału, który wisi zazwyczaj na plandekach reklamowych. A jednak mówimy o prawie stu metrach kwadratowych tła.
- Figury są gipsowe i zostały sprowadzone w większości z warsztatu z Monachium przed wieloma laty. Są już stare i były odnawiane parokrotnie przez konserwatorów. Kolorystyka figur jest podobna jak tych w naszych klasztorach na Górze św. Anny czy w Borkach Wielkich - opowiada o. Jozafat Gohly OFM z parafii pw. św. Antoniego.
Jak podkreśla, figury są co roku układane w różnych kompilacjach. Stajenka nie zawsze znajduje się w centrum całej konstrukcji. Ułożenie zmienia się w zależności od inwencji i sposobu budowy. Mniejsze figury stawia się głębiej, a większe bliżej, żeby zbudować poczucie perspektywy i odległości całej kompozycji.
Kiedy stanie cała konstrukcja, trzeba będzie podciągnąć linie energetyczne. Szopka ma swoje specjalne oświetlenie np. tlące się światło imituje palące się ognisko. Zastosowana zostanie odpowiednia regulacja świateł, a wszystko musi być odpowiednio zabezpieczone. W piątek franciszkanie będą ustawiać drzewa.
- Budowanie szopek to nasze bogactwo i tradycja franciszkańska. Wspaniałe aranżacje można zobaczyć u naszych współbraci w Katowicach-Panewnikach i w Borkach Wielkich - wymienia o. Jozafat.
Przy okazji doradza rodzicom, kiedy szopka będzie już gotowa, by podeszli jak najbliżej prezbiterium kościoła pw. św. Antoniego i pokazali ją dzieciom, ale z jedną małą uwagą:
- Warto podnieść te najmłodsze dzieciaczki, wziąć je na ręce, bo one niewiele widzą ze swojej perspektywy. Jednak ten metr, czy półtora metra wyżej dla dziecka wiele zmieni. Bo normalnie widzi ono tylko przód i niebo, a nie sięgnie wzrokiem tych najważniejszych elementów, tego co jest w środku - tłumaczy franciszkanin.