Prawdopodobnie to najstarsza tego typu inicjatywa na Dolnym Śląsku i druga pod tym względem w kraju. Żywa szopka na wrocławskim Wittigowie przyciąga rocznie tysiące ludzi.
A zaczęło się od przyjacielskiej relacji ówczesnego proboszcza parafii pw. NMP Matki Bożej Pocieszenia o. Stanisława Golca CSsR z państwem Hanną i Antonim Gucwińskimi, którzy wówczas kierowali wrocławskim Ogrodem Zoologicznym. Ich współpraca zaowocowała powstaniem żywej szopki przy kościele przy ul. Wittiga.
Tworzyły ją zwierzęta z ZOO, które przyciągały rodziny z całego Wrocławia. Do dzisiaj, bez żadnej przerwy redemptoryści organizują żywą szopkę. Dłuższym stażem mogą pochwalić się jedynie franciszkanie z Krakowa.
We Wrocławiu zwierzęta od 2020 roku wypożycza wrocławskim zakonnikom Adam Pakosz. - Z racji różnych wytycznych związanych z koronawirusem nie mogliśmy wypożyczyć zwierząt jak przed laty z ZOO, ale pracownicy ogrodu pomogli nam znaleźć człowieka, który hoduje ciekawe stworzenia pod Wrocławiem - opowiada o. Witold Baran CSsR, proboszcz parafii przy ul. Wittiga.
Tym razem w świątecznej zagrodzie zobaczymy owce kameruńskie, kozy, osła i owce wrzosówki. - Wypożyczaliśmy różne zwierzęta jak dotąd: owce, osły, kozy, kucyki i wielbłądy na 6 stycznia, czyli święto Trzech Króli. Od kiedy jednak Wrocław organizuje oficjalny Orszak Trzech Króli, wielbłądy przestały się u nas pojawiać, bo to nie miałoby sensu - stwierdza o. Baran.
Nie ukrywa, że cała wspólnota redemptorystów wrocławskich cieszy się z corocznej żywej szopki mimo że kosztuje ona trochę pracy i wymaga nakładów finansowych. Na stałe przy ścianie Golgoty Wschodu obok kościoła zbudowano szopę, gdzie co roku przebywają zwierzęta, natomiast w grocie obok ustawiane są drewniane figury ludowego artysty z Barda Śląskiego, które parafia posiada od 1993 roku.
Żywa szopka u redemptorystów jest dobrze znana mieszkańcom miasta. Proboszcz szacuje, że rokrocznie odwiedza ją przez te dwa świąteczne tygodnie około 5 tysięcy ludzi. To jedyna taka inicjatywa u redemptorystów w Polsce, którzy słyną raczej z ruchomych szopek (jak np. ta w Bardzie).
- Staramy się, żeby był w miarę swobodny dostęp do zwierząt, by dzieci mogły je pogłaskać. Niestety problemem w tej sytuacji staje się dokarmianie. Prosimy, żeby tego nie robić. Raz koza się przejadła przez hojność ludzi przy szopce i musiała odjechać na kurację odchudzającą do ZOO zaraz po świętach - przypomina o. Witold Baran.
On i jego współbracia traktują tę formę stajenki betlejemskiej jak działanie preewangelizacyjne.
- Oczywiście nie mówimy, że to jakieś głębokie przeżycie głębokie religijne. Wielu odwiedzających ma dość luźny stosunek z Kościołem. Taka stajenka betlejemska zawsze jednak stwarza możliwość naszego choćby minimalnego kontaktu z ludźmi. Prowokuje do zwrócenia uwagi na istotę tych świat. Z jednej strony wiemy, że dla wielu to tylko symbol i możemy zżymać się na to, że ludzie przychodzą jedynie dla atrakcji, jaką są zwierzęta. Ale z drugiej strony żyjemy w czasach, gdzie próbuje się zakłamywać rzeczywistość Bożego Narodzenia, usuwając z wielu miejsc szopkę i dlatego każda taka inicjatywa dzisiaj wydaje się cenna. Nawet to minimalne wpływanie na wyobraźnię dzieci ma ogromny sens - wyjaśnia redemptorysta.
Kompletna stajenka betlejemska zostanie ustawiona w Wigilię, a jej blask rozbłyśnie podczas pierwszej pasterki w parafii, czyli o godzinie 20.30. Będzie można ją oglądać do 6 stycznia włącznie.
- Zapraszamy szczególnie w Boże Narodzenie o godzinie 13.45. Jeśli pogoda dopisze, będziemy sprawować wtedy Mszę świętą w grocie, między tymi figurami. Tam stanie ołtarz, a Msza zostanie odprawiona w intencji zmarłych inicjatorów szopki - śp. o. Stanisława Golca i śp. Antoniego Gucwińskiego, a także o zdrowie dla p. Hanny Gucwińskiej - zachęca o. Witold Baran.