"Nie chcę siedzieć w waszych domach zamknięta, tylko chodzić do domów chorych, jak zawsze" - takie słowa współzałożycielki zgromadzenia usłyszała w sercu, podczas modlitwy, jedna z elżbietanek. Siostry odpowiedziały na wezwanie. Trwa peregrynacja relikwii Matki Marii. Każdy może się w nią włączyć.
Ta peregrynacja jest związana z nieustanną pielgrzymką zawierzenia, która trwa od 2018 r. Po całej Polsce pielgrzymują osoby z ikoną Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej i relikwiami bł. Marii Luizy Merkert – mówi s. Maria Czepiel. – Pielgrzymka ikony z racji epidemii ma obecnie wymiar duchowy. Jest z nami, cały czas adorowana.
Siostra tłumaczy, że matka Maria, prekursorka opieki ambulatoryjnej, za życia nieustannie odwiedzała chorych. – Jej obecne pielgrzymowanie przynosi ludziom chorym wiele nadziei, wsparcia duchowego. Nawet jeśli człowiek nie doświadcza fizycznego uzdrowienia, to zaczyna zupełnie inaczej przeżywać swoją chorobę – dodaje, wspominając, że niedawno przekazała relikwie trzem osobom, których rodziny o nie poprosiły. Były to dwie osoby chore na nowotwór i jedna cierpiąca na depresję.
Relikwie bł. Marii Luizy (z lewej) obok relikwii św. Elżbiety w kaplicy domu prowincjalnego. Agata Combik /Foto GośćRelikwie przyjmuje się na 9 dni, odmawiając nowennę (pomocą jest specjalna książeczka). Po tym czasie zwraca się je lub przekazuje kolejnej osobie – w uzgodnieniu z siostrami. Równocześnie wędruje pośród ludzi kilka relikwiarzy.
Peregrynacja wpisana jest w przygotowania do czerwcowej beatyfikacji elżbietańskich męczenniczek. – Oddały życie nie tylko broniąc siebie, wyznawanych przez siebie wartości, ale także służąc innym, chroniąc np. dziewczęta, którymi się opiekowały – mówi s. Maria. – Beatyfikacja męczennic i posługa Marii Luizy Merkert to dla nas okazja do odnowienia charyzmatu; do wyjścia ku osobom wyrzuconym na margines życia. W naszych czasach to często ludzie chorujący nie tylko fizycznie, ale zmagający się z depresją, jakimiś ciemnościami duchowymi, z myślami samobójczymi, osamotnieniem. Matka Maria wspiera ich. To dla nas nowe światło na charyzmat, jaki nam Pan Bóg dał, nowe wyzwanie.
„Przeżywając już szczęście oglądania Bożego Oblicza, pragnie [bł. Maria Luiza Merkert] poprzez swoją duchową obecność i modlitwę wstawienniczą wypraszać potrzebne łaski ludziom potrzebującym pomocy, a wśród nich szczególnie dotkniętym stygmatem choroby i cierpienia” – napisała w specjalnym liście siostra Maria Paula Marcinowska, przełożona prowincjalna elżbietanek.
Zgłoszenia rodzin chętnych do podjęcia relikwii przyjmują we Wrocławiu: Dom Prowincjalny przy ul. św. Józefa – s. M. Paschalis, tel. 693 240 447, dom zakonny przy pl. Strzeleckin 22 – s. M. Edyta, tel. 782 367 249, dom zakonny przy ul. Pszczelarskiej 5 – s. M. Inga, tel. 607 270 426
- Beatyfikacja naszych sióstr męczennic i posługa Marii Luizy Merkert to dla nas okazja do odnowienia charyzmatu; do wyjścia ku osobom wyrzuconym na margines życia - mówi s. Maria. Agata Combik /Foto GośćŚwiadectwo:
Nazywam się Justyna Jóźwiak i chciałabym podzielić się swoim świadectwem i osobistą relacją z Błogosławioną Marią Luizą Merkert.
Jestem pielgrzymem Nieustannej Pielgrzymki Zawierzenia od 2018 roku (ostatni etap z moim bratem). W czerwcu 2019 roku razem z koleżanką podjęłam trud drogi w kolejnym etapie Nieustannej Pielgrzymki Zawierzenia, modląc się stopami od Rokitna do Tuczna (Wielkopolska), niosąc Krzyż, ikonę Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej oraz Relikwie Bł. Marii Luizy Merkert.
Od tamtej pory staram się co najmniej jeden raz w roku uczestniczyć w tej pielgrzymce. Niejednokrotnie doświadczałam duchowej obecności Bł. Marii Luizy i doświadczam tej obecności do dziś. W tym świadectwie chciałabym przybliżyć kilka takich sytuacji, a jest ich naprawdę wiele.
13 czerwca 2019 roku idąc z Krzyża Wlkp. modliłyśmy się z koleżanką Asią za chorych i cierpiących. Planowałyśmy trasę przejścia, a nogi prowadziły inaczej. Miałyśmy przejść obok domu dla księży emerytów, a okazało się że na posiłek doszłyśmy do Katolickiego Ośrodka Terapii dla młodzieży, która popełniła przestępstwa pod wpływem środków odurzających. Była to młodzież bardzo poraniona, ale wierząca w to, że dzięki terapii w takim miejscu ich życie się zmieni. Modliłyśmy się tam za wstawiennictwem Matki Bożej i Bł. Marii Luizy o potrzebne im łaski.
Jeden z relikwiarzy ma kształt dłoni. Archiwum sióstr elżbietanekTego samego dnia popołudniu doszłyśmy do miejscowości Żelichowo. Podczas Eucharystii ksiądz proboszcz podzielił się swoim świadectwem związanym z Matką Bożą Cierpliwie Słuchającą i był bardzo poruszony, kiedy zobaczył relikwie umieszczone w [relikwiarzu w kształcie] drewnianej dłoni. Po Eucharystii ikona Matki Bożej i relikwie bł. Marii Luizy Merkert peregrynowały w Żelichowie w domach osób chorych i potrzebujących.
Pamiętam dom pani Halinki, której nie było na Eucharystii z powodu złamanej nogi. Kiedy dowiedziała się, że Matka Boża i relikwie Bł. Marii Luizy odwiedziły jej miejscowość, prosiła o wizytę w jej domu. Gdy poszłyśmy do tej pani, okazało się, że oprócz złamanej nogi pani Halinka cierpi z powodu nałogu alkoholowego swojego męża i syna, że relacje w domu nie są takie, jakie być powinny. W modlitwie oddałyśmy wszystkie cierpienia Matce Bożej i bł. Marii Luizie, prosząc o łaskę uzdrowienia fizycznego i relacji w rodzinie.
Jest to skrawek jednego dnia z pielgrzymkowego szlaku, a takich historii z drogi mogłabym przytaczać naprawdę bardzo wiele. Wiem, że Matka Boża z b. Marią Luizą prowadziły i prowadzą mnie właśnie tam, gdzie jest dużo bólu i cierpienia, by wstawiać się za tymi osobami u naszego Ojca w niebie i realnie wspierać tu na ziemi. Dzieje się tak nie tylko na szlaku pielgrzymkowym ale również w codziennym życiu.
Na początku mojego pielgrzymowania dostałam od siostry Assumpty relikwie bł. Marii Luizy. Kilkukrotnie też Matka Boża z relikwiami odwiedzała mój dom i dom rodziców, dając ukojenie w cierpieniu mojemu tacie, który przez wiele lat przewlekle chorował, m.in. na zakrzepicę żylną z otwartymi ranami na podudziach. Były to bardzo bolesne otwarte rany, z którymi chodził ponad 5-6 lat.
Tata zmarł 29 lutego 2020 roku, ale nigdy nie uskarżał się na ból (chociaż widzieliśmy, jak cierpi, kiedy codziennie zmienialiśmy opatrunki). Dzielnie wszystko znosił będąc przy tym wsparciem dla całej rodziny. Niecały rok przed śmiercią, kiedy tata leżał już obłożnie chory na specjalistycznym łóżku, przywiozłam do domu relikwie Bł. Marii Luizy byśmy mogli choć chwilę przy nich wspólnie się pomodlić. To był dla nas i dla taty bardzo dobry czas, było widać u taty ulgę w cierpieniu i radość że Bł. Maria Luiza może być z nami.
Kiedy tata dostał wylewu, przez 3 tygodnie (do momentu śmierci) byłam w szpitalu na zmianę z bratem i modliliśmy się z relikwiami bł. Marii Luizy. Tata był już pod respiratorem, ale słyszał, jak się modlimy, a łzy same ciekły mu po policzkach. Byliśmy z tatą do samego końca. Był to dla nas bardzo ciężki czas, ale też czas skupienia w modlitwie, wybaczenia, zatrzymania się i przewartościowania swojego życia. Bardzo dziękuję Bogu za ten czas bo teraz wielu ludzi umiera w samotności, a bliscy nie mają możliwości pożegnania się ze zmarłym. Otaczam szczególną modlitwą rodziny, które są teraz w takiej sytuacji.
Od kilku lat jesteśmy razem z mężem niezawodową rodziną zastępczą. Mamy też biologiczną córkę, która skończyła 21 lat, i jest dla nas dużym wsparciem. Obecnie jest z nami czwórka dzieci, które posiadają orzeczenia o niepełnosprawności intelektualnej i jeden chłopiec, który jest pełnoletni, i usamodzielnia się przy naszym wsparciu.
Wiemy że bycie rodzicem zastępczym nie jest łatwe, ale z pełną świadomością podjęliśmy się z mężem tej misji, i wiemy, że to była najlepsza decyzja w naszym życiu. Wiemy też, że siłę na pomoc innym daje nam modlitwa i wstawiennictwo bł. Marii Luizy. Mogę z całą pewnością powiedzieć, że zaprzyjaźniłam się z bł. Marią Luizą Merkert i jest mi bardzo bliska.
Pamiętająca w modlitwie i wdzięczna Bogu za otrzymywane łaski
Justyna Jóźwiak z rodziną