"On nie robi łaski, że przyjdzie, ale on otrzyma łaskę, gdy przyjdzie". W uroczystość Objawienia Pańskiego w parafii pw. NMP Matki Pocieszenia w Oławie ośmiu chłopaków przyjęło promocję na lektora i ceremoniarza.
W oławskiej parafii przy ołtarzu nie ma tłumów. Te czasy minęły, jak w wielu miejscach, oby nie bezpowrotnie. Nie jest też łatwo namówić kolejnych do służenia. Mimo to służba liturgiczna z oławskiego sanktuarium jest w pewien sposób wyjątkowa, bo pandemia nie przetrzebiła jej szeregów.
W wielu parafiach duszpasterze skarżą się, że koronawirus uderzył w liczebność ministrantów, lektorów i ceremoniarzy. Sporo zrezygnowało. Takiej sytuacji nie doświadczają natomiast w parafii pw. NMP Matki Pocieszenia. W uroczystość Trzech Króli wspólnota wzbogaciła się o nowych lektorów i ceremoniarzy. Chłopcy mieli najpierw uczestniczyć w kursie diecezjalnym, ale on się nie odbył. Nie zrezygnowali. Ich duszpasterz ks. Jakub Łukowski zorganizował im specjalnie przygotowanie w ramach zbiórek ministranckich. Chętni uczestniczyli w nim przez rok i na koniec przystąpili do egzaminu. Lektorzy byli sprawdzani z czytania, a ceremoniarze - z podstawy wiedzy o mszale.
Lektorami zostali: Jakub Ślęzak, Wojciech Bylica, Borys Sobkowiak, Paweł Jurków, Krzysztof Rojewski i Krzysztof Dołowicz. Nowi ceremoniarze to Patryk Sandryk i Józef Peregudowski. 6 stycznia podczas Mszy św. o 11.30 krzyże wręczył chłopcom proboszcz ks. Tomasz Czabator.
- Muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony z naszej służby liturgicznej. To mały ewenement w czasie różnych ograniczeń pandemicznych. Liczy sobie ponad 20 chłopaków - sumiennych i świadomych członków. Ostatnio doszło nawet dwóch nowych. Wiem, że to nie jest jakaś bardzo wielka liczba, ale cieszymy się tą grupą - podkreśla ks. Łukowski, opiekun służby liturgicznej w parafii.
Jego zdaniem, stabilność w służbie przy ołtarzu u tych chłopców wynika z dwóch czynników - dobrego wychowania rodzinnego i ich formacji wcześniejszej. Te nastolatki czują po prostu autentyczną potrzebę serca, żeby służyć. - To oczywiście łaska Pana Boga, bo On jest tym, który ich pobudza. Moim celem nie jest zaś zachęcanie ministrantów do służby. Oczywiście nie mówię, żeby ich zniechęcać, ale proszę mnie dobrze zrozumieć. Nie możemy ich przyzwyczajać do myśli: "Ja coś z tego będę miał". Stąd przyświeca mi idea wychowania do bezinteresowności. Jako duszpasterz nie chodzę i nie nagabuję ich, bo wychodzę z założenia, że wolę mieć 10 chłopców z pragnieniem służby niż 50, którym będę wymyślał rozmaite systemy nagród, by ich mobilizować. Nagrodą i zaszczytem jest dla niego fakt, że stoi blisko Pana Jezusa, przy ołtarzu. Dlatego nasi ministranci mają świadomość tego, że uczestniczą w rzeczach największych i najświętszych - opisuje ks. Łukowski.
Zaznacza, że członkowie służby liturgicznej muszą cenić swoją służbę, a nie traktować ją jako przymus. - On nie robi łaski, że przyjdzie, ale on otrzymuje łaskę, gdy przyjdzie - konstatuje duszpasterz oławski.
Jak ocenia, w jego parafii ministranci, lektorzy i ceremoniarze są obecni, samodzielni, pomocni i można na nich liczyć. To przede wszystkim zasługa księży, którzy ich wcześniej formowali. - Oczywiście, nie jest kolorowo. Wciąż sporym problemem okazuje się skuteczne zachęcenie nowych młodych chłopców do służby przy ołtarzu. Choć my mamy trzech kandydatów - dwóch siedmiolatków i nastolatka. Oni cieszą się nowym wyzwaniem - dodaje ks. Łukowski.