To pokłosie i – jak komentuje rzecznik archidiecezji wrocławskiej – miejmy nadzieję ostatni akt przykrej sytuacji, która miała miejsce podczas otwarcia Pralni Społecznie Odpowiedzialnej w noclegowni prowadzonej przez Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta.
Przypomnijmy, wczoraj 20 stycznia, podczas uroczystości otwarcia pralni, zaproszony na nią biskup pomocniczy archidiecezji wrocławskiej i asystent kościelny Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta, dowiedziawszy się, że w programie nie przewidziano modlitwy ani poświęcenia obiektu i sprzętów, który ma służyć ludziom potrzebującym, uznał, że jego obecność jest bezzasadna.
Rzecznik archidiecezji wrocławskiej tłumaczy, że bp Jacek nie reprezentował siebie, a jego udział w uroczystości nie miał ograniczać się jedynie do przecięcia wstęgi i wystąpienia na kilku fotografiach.
- Ojciec biskup przybył na to wydarzenie jako reprezentant Episkopatu, który współpracuje z Towarzystwem im. św. Brata Alberta oraz jako osoba duchowna, która wierzy w moc modlitwy i błogosławieństwa - wyjaśnia ks. Rafał Kowalski, dodając, że apostołowie, których posyłał Pan Jezus wyraźnie usłyszeli, że spotkają się z sytuacjami, kiedy ludzie będą ich przyjmować i słuchać, ale również takimi, gdy zamkną przed nimi drzwi.
- Ojciec biskup jest następcą apostołów, więc przeżył dokładnie to, o czym mówił Chrystus - zaznaczył ksiądz rzecznik. Ostatecznie pralnia została otwarta bez udziału osoby duchownej, co natychmiast odbiło się echem nie tylko w dolnośląskich mediach.
Dzień po tym wydarzeniu biskup otrzymał list od Karoliny Szmidt, prezesa zarządu Henkel Polska, w którym pani prezes stwierdza, że:
Firmie Henkel jest ogromnie przykro, że w wyniku nieporozumienia organizacyjnego (…) ostatecznie nie doszło do udziału Księdza Biskupa w tej uroczystości.
Karolina Szmidt dodała, że absolutnie nie było to intencją Henkel Polska. Całe zajście pani prezes określa „przykrą sytuacją” i wyraża nadzieję na owocną współpracę na rzecz potrzebujących w przyszłości. Zwraca przy tym uwagę na duże zaangażowanie jej organizacji na polu działalności charytatywnej, między innymi poprzez wspieranie kościelnych instytucji pomagających ubogim.
Ojciec biskup podziękował za list i wyraził nadzieję, że wszyscy wyciągną wnioski z tego, co się wydarzyło oraz że w przyszłości nie będzie dochodziło do takich incydentów, które mogą ranić osoby wierzące, ale także narażać dobre imię Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta.
- Cała ta sprawa pokazuje, że w świecie, w którym pewne wartości są rozmywane i z którego próbuje się na różne sposoby wymazać Pana Boga, wierność do końca i bez kompromisów ma sens - komentuje ks. Rafał Kowalski, dodając: - Postawa księdza biskupa, który jednoznacznie pokazał, że reprezentuje tylko i wyłącznie Jezusa Chrystusa i tylko Jemu służy – mamy nadzieję dała wielu do myślenia, a list pani prezes ostatecznie kończy ten przykry incydent.
Czytaj także: