We Wrocławiu uroczyście obchodzono 159. rocznicę wybuchu powstania styczniowego, wspominając szczególnie walczących o niepodległość Polski kilkudziesięciu studentów Uniwersytetu Wrocławskiego.
Obchody rozpoczęły się od Mszy Świętej w bazylice garnizonowej św. Elżbiety, którą uświetniła obecność sztandarów, w tym sztandaru Wojska Polskiego. Eucharystii przewodniczył i homilię wygłosi ks. płk. Janusz Radzik, proboszcz parafii pw. św. Elżbiety.
Wyjaśniał on, że powstanie styczniowe było reakcją na nasilające się prześladowania Polaków ze strony rosyjskiego zaborcy.
- Polacy, choć może dzisiaj nie wszyscy to rozumieją, postanowili zareagować. Najpierw poprzez manifestacje, a potem przez powstańczy zryw. Ponieważ doświadczyli tyranii nie do zniesienia, chwycili za broń. Powstanie zakończyło się klęską, kilkadziesiąt tysięcy poległo w walkach, blisko 1 tys. stracono, a kolejne kilkadziesiąt tysięcy zesłano na Sybir - mówił ks. prał. Janusz Radzik.
Podkreślił, że było to jedno z najtragiczniejszych polskich powstań, po którym nasiliła się rusyfikacja. Dzisiaj, kiedy wspominamy te wydarzenia, wielu współczesnych stawia pytanie o sens walki i wylewu krwi. Podkreślają świętowanie po raz kolejny narodowej klęski.
- Czy naprawdę tak można oceniać tamte wydarzenia? Czy ofiara naszych braci i sióstr nic pozytywnego nie wniosła w dzieje ojczyzny? Czy w tamtym trudnym czasie nie narodzili się bohaterowie i święci? - pytał kaznodzieja.
Apelował, że dzisiaj po 159 latach od wybuchu powstania, trzeba nam nie tylko zrozumieć, ale próbować docenić tę polską dumę, która nakazała powstać z kolan i podjąć kolejną próbę walki o wolność. W niej tkwi sekret polskich powstań. Duma, nieustępliwość i odpowiedzialność za przyszłość narodu sprawiały, że Polacy stawiali heroiczny opór najeźdźcom w różnym czasie. A powstanie styczniowe kształtowało przyszłość Polski.
- Krew męczenników była siłą tkwiącą w pamięci historycznej, która mobilizowała kolejne pokolenia do walki o niepodległość. Polacy odkryli po klęsce powstania, że na tym etapie narodowych dziejów przyszedł czas na pracę u podstaw - stwierdził ks. płk Radzik i wspomniał trzech znanych powstańców.
To Adam Chmielowski, czyli św. Brat Albert, Józef Kalinowski, czyli św. Rafał Kalinowski, i Romuald Traugutt. Wszyscy zapłacili wysoką cenę, walcząc o wolność ojczyzny. Natomiast ostatnim gestem Traugutta przed śmiercią było ucałowanie krzyża, podczas gdy 30-tysięczny tłum śpiewał pieśń "Święty Boże".
- Dzisiaj wciąż aktualny jest ten wątek pracy u podstaw. Wspominając naszych bohaterów, kształtujemy naszą polską duszę, by przekazywać wartości następnym pokoleniom i na co dzień dobrze wypełniać swoje obowiązki. Bóg jest Panem historii. On powierzył człowiekowi odpowiedzialność za rzeczywistość ziemską, ale nie przestaje troszczyć się o nasz los - zaznaczył dziekan Sił Powietrznych.
W uroczystościach wzięli udział przedstawiciele Związku Piłsudczyków Rzeczpospolitej Polskiej, który w tym roku obchodzi 25-lecie formalnej działalności. Z tej okazji w podziękowaniu kapelanom na ręce ks. płk. Janusza Radzika członek związku wręczył plakietę przedstawiającą oznakę "Za wierną służbę" 1. Brygady Legionów Polskich.
Po Mszy Świętej zebrani przeszli pod tablicę na gmachu głównym Uniwersytetu Wrocławskiego, upamiętniającą kilkudziesięciu studentów tej uczelni, którzy wzięli udział w powstaniu styczniowym. Tam przedstawiciele władz rządowych i samorządowych, Instytutu Pamięci Narodowej oraz Wojska Polskiego złożyli kwiaty i zapalili znicze.
- Powstanie styczniowe było kolejną próbą odzyskania wolności, którą straciliśmy na rzecz zaborców. Dziś podobne pomruki zaczynamy słyszeć, a jesteśmy na nie bardzo wrażliwi jako Polacy. Dziś musimy być szczególnie wyczuleni na gesty i sposoby funkcjonowania w międzynarodowej polityce. Powstanie styczniowe wymierzone było przeciw carskiemu imperium. Dziś mamy sytuacje, gdy te mocarstwowe, imperialne ambicje odżywają. I nie są to zgrabne porównania, lecz rzeczywistość. Bo o co idzie walka u naszego wschodniego sąsiada? O odzyskanie wpływów przez Rosję - ostrzegał Bogusław Szpytma, wicewojewoda dolnośląski, oddając hołd bohaterom powstania styczniowego.
- Jako gospodarz tego miejsca chciałem podziękować wszystkim, którzy stawili się tu, by uczcić pamięć tych, którzy mieli siłę i odwagę w tej beznadziejnej sytuacji stawić czoła przeważającym siłom, by walczyć o naszą przyszłość i niepodległość. Gdyby byli tutaj z nami, doceniliby tę wolność, którą mamy, i swobodę, z którą możemy żyć - przemawiał prof. dr hab. Przemysław Wiszewski, rektor Uniwersytetu Wrocławskiego.