Rozważanie z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na 5. niedzielę w okresie zwykłym przygotował o. Oskar Maciaczyk OFM, duszpasterz akademicki.
Nie ma na tym świecie ludzi idealnych, ale są na pewno tacy, którzy za takich właśnie się uważają. Trudno się żyje z ludźmi uważającymi się za idealnych. Winni nigdy nie są oni, lecz inni. Nie popełnili błędu oni, lecz inni. To inni są źli. To inni muszą zmienić swoje postępowanie. Oni – ci uważający się za idealnych – będą często tymi oceniającymi i szufladkującymi ludzi swojego otoczenia. Przyszło nam żyć w czasach, w których z ogromną łatwością przychodzi człowiekowi samorozgrzeszenie się. Okazuje się, że wszystko da się sobie i innym wytłumaczyć, wyjaśnić, ale oczywiście bez uderzenia się w pierś. Egoizm i pycha wyrażają się również przez to właśnie, że człowiek myśli, że może sam sobie poradzić, że sam się uratuje, że sam się rozgrzeszy i sam się zbawi. Czy to jest możliwe? Jeżeli tak, to przyjście Syna Bożego na ziemię, Jego męka śmierć i zmartwychwstanie były niepotrzebne.
Transmisja Mszy św. w 5. niedzielę zwykłą
W liturgii dzisiejszej niedzieli zadziwia postawa rybaka Szymona, który został poproszony przez Jezusa, aby posłużył swoją łodzią do głoszenia Ewangelii. Najbliższym słuchającym Jezusa był właściciel łodzi. To z łodzi Szymona wybrzmiała Dobra Nowina – nie tylko nauka, ale Słowo z mocą. Słowo Boże staje się zawsze faktem, ono ma moc sprawczą. Cóż to było za pouczenie, skoro tak bardzo dotknęło rybaka z łodzi stającej się chwilowo amboną? Szymon nie dyskutuje z Jezusem, nie rozmawia o usłyszanej co dopiero nauce? Nie mówi Jezusowi: „Ale im Jezus powiedział! Ale poszło w pięty tym grzesznikom!” Szymon, który za chwile stanie się apostołem Piotrem uznaje swoją grzeszność. Poruszony mową Jezusa płacze nad sobą i mówi: „Wyjdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny” (Łk 5,8). Czuje, że jest niegodny, żeby Jezus przebywał w jego łodzi, a co dopiero być powołanym do bycia przy Jezusie w czasie Jego publicznej działalności. W podobnej sytuacji znalazł się Izajasz, który w momencie powołania do bycia prorokiem wyraża swoją niegodność do głoszenia słowa Bożego: „Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach” (Iz 6,5a). Również Paweł w swoim liście przedstawia się jako niegodzien powierzonego mu apostolatu. Nazywa się „poronionym płodem” (1 Kor 15,8).
Powołany rybak nie musiał wcale sam się oczyszczać, żeby służyć Panu. Podobnie było z Izajaszem, który został oczyszczony przez dotyk anioła. Bóg nigdy nie znalazłby ludzi do posługi słowa Bożego, jeżeli mieli by być nimi tylko nieskazitelni. Raz wybrał i przygotował Maryję, aby wydała na świata Syna Bożego. Apostołom nie jeden raz Jezus musi uświadomić, że to On im oczyszcza nogi, że to On odpuszcza grzechy, że to Jego Słowo jest oczyszczające, że to On jest Odkupicielem i Zbawicielem. Jezus powołał grzeszników na apostołów i ci apostołowie nie jeden raz grzeszą na naszych oczach w wydarzeniach ewangelijnych. Tylko Judasz po zdradzie Jezusa próbował sam się rozgrzeszyć, lecz okazuje się samorozgrzeszenie prowadzi do tragedii. Judasz nie przybiegł do Jezusa, któremu mógł jeszcze spojrzeć w oczy i dostrzec w nich spojrzenie pełne miłości.
Dzisiejszy bohater z Ewangelii – rybak Szymon nie raz znalazł się w kłopotliwej sytuacji względem Pana. Nie raz zranił Jezusa swoim słowem i gestem. Zachwyca natomiast jego wrażliwość i poczucie niegodności. Człowiek nie może o własnych siłach dojść do czystego życia. Jedynie Bóg może tego w nas dokonać. Jest to jedna z najważniejszych prawd, jakie musimy w sobie odkryć. Szymon Piotr odnajduje moc do uznania swojej grzeszności nie w sobie, ale w słowach Jezusa, które nim wstrząsnęły. Każde nasze uczestniczenie we Mszy św. jest spotkaniem z Jezusem, który na różne sposoby porusza nasze życie. Liturgia jest przestrzenią do uznawania swojej grzeszności nie tylko słowem i gestem, ale autentyczną, wewnętrzną postawą. Wierni będący obok w ławce słyszą jedynie nasze słowa i widzą nasze gesty, ale nasze wnętrze zna naprawdę Bóg.