Od kilku lat Tłusty Czwartek jest dla nich okazją, by podarować słodki upominek osobie potrzebującej. Tym razem w ramach akcji "Pączek dla Brata" ufundowali 1008 pączków.
Państwo Iwona i Radosław Szustakowie z parafii pw. Świętej Trójcy na wrocławskich Krzykach wpadli na ten pomysł cztery lata temu.
- Tłusty Czwartek to z jednej strony dzień, kiedy objadamy się pączkami nie licząc kalorii, ale dla mnie to czas zatrzymania się w pędzie codziennego życia i uświadomienia sobie, że za tydzień rozpoczyna się Wielki Post. Cztery lata temu po raz pierwszy pomyśleliśmy z mężem, że warto podzielić się pączkami z mieszkańcami schroniska dla mężczyzn im. św. Brata Alberta we Wrocławiu. Aby oni mogli nie tylko zjeść coś słodkiego, ale może także uświadomić sobie nadchodzący okres Wielkiego Postu - mówi Iwona Szustak.
Początkowo małżonkowie organizowali akcję, zapraszając do niej osoby z pracy i znajomych, potem dołączyli członkowie parafialnej wspólnoty św. Rity. W ten sposób niewielkim wysiłkiem finansowym udało się stworzyć inicjatywę o dość sporym rozmachu.
W tym roku do pomocy w rozwiezieniu pączków do trzech placówek Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta państwo Szustakowie zaprosili parafialną młodzież ze wspólnoty młodzieżowej św. Trójcy razem z duszpasterzem ks. Jakubem Deperasem. Do rozdania było aż 1008 pączków. Organizatorzy akcji zawsze wcześniej orientują się, jakie jest zapotrzebowanie i liczebność podopiecznych schronisk i ogrzewalni.
- Od czasu kiedy organizujemy tę akcję i jem w Tłusty Czwartek swojego pączka, robi mi się naprawdę ciepło na sercu, kiedy wiem, że razem ze mną gdzieś tam we Wrocławiu swojego paczka je też kilkuset panów. Wtedy każdy kęs pączka smakuje zupełnie inaczej. Jadąc dziś rano do pracy usłyszałam w radiu fragment Listu św. Jakuba: "Kto zaś umie dobrze czynić, a nie czyni, ten grzeszy". I słowa te bardzo mnie uderzyły. Bo tak naprawdę każdy umie zrobić coś dobrego dla drugiego człowieka. I to nie musi mieć koniecznie wymiaru finansowego. Można robić dobre dzieła na wiele sposobów. Moim cichym marzeniem jest, aby podobne akcje organizowano także w innych miastach - mówi Iwona Szustak.