- Przychodzimy, by trwać przy Bogu i prosić o łaskę upragnionego pokoju na Ukrainie, ale przychodzimy też, by prosić o łaskę opamiętania dla agresorów - mówił ks. Paweł Cembrowicz, przewodnicząc Mszy św. w intencji Ukrainy.
Proboszcz katedralnej parafii przypomniał o wydarzeniach II wojny światowej i długotrwałych ranach, jakie pozostawiła w sercach ludzi. Zauważył, że już od 77 lat, od 1945 r., nie doświadczaliśmy działań wojennych, ale starsi pamiętają jeszcze dramat tamtych chwil, terror, wywózki, przesiedlenia.
- Ci, którzy przeżyli, uratowali się, z wielkim zapałem zaczynali nowe życie - mówił, wspominając własnych rodziców, którzy pobrali się w 1954 r.; tatę, który był w partyzantce w AK, mamę, której wybuch wojny opóźnił pójście do szkoły. Dziadkowie z obu stron stracili majątek, a młodzi małżonkowie z uśmiechem mówili, że nową drogę życia zaczynali, mając dwie poduszki i kołdrę.
- Bóg przynosi pokój, pojednanie; nie jest Bogiem wojny - podkreślał, dodając, że On z każdego zła potrafi wyprowadzić dobro. - To, co się dzieje, jest dla nas wezwaniem do opamiętania się, do zadania sobie pytania, jakie wartości wypełniają moje życie. Widzimy, że dobrobyt przynosi nie tylko to, co dobre - mówił.
- Warto pomyśleć o naszych relacjach, o tym, co przeżywamy w ostatnich latach w Polsce, o kłótniach, niechęci... Może ten czas jest okazją, jaką Bóg nam daje, by żyć tym, co mówi Jezus: "To jest moje przykazanie, byście się wzajemnie miłowali" - zauważył ks. Cembrowicz, wskazując na cztery ważne wymiary miłości: akceptację, życzliwość, szacunek, poczucie bezpieczeństwa. - Czy obdarowuję innych taką miłością? Nawet jeśli w pewnych kwestiach się różnimy, to czy się szanujemy? - pytał.
- Przychodzimy, by trwać przy Bogu i prosić o łaskę upragnionego pokoju na Ukrainie, ale przychodzimy też, by prosić o łaskę opamiętania dla agresorów - mówił.
Tłumaczył, że wojna zawsze jest złem, a najwięcej cierpią z jej powodu ludzie ubodzy, czego symboliczną ilustracją jest pokazywany w mediach obraz rosyjskiego czołgu, który zmiażdżył auto starszego pana.
Podkreślał, że nawet gdyby wojna jutro się skończyła, konsekwencje takich wydarzeń ciągną się latami. Tak było chociażby z pojednaniem polsko-niemieckim, czego przykładem jest niezrozumienie, z jakim spotkał się słynny list biskupów polskich do niemieckich. - Trzeba już się modlić, by Bóg uzdrowił wszystkie te rany, które niesie wojna - mówił.
Po Mszy św. w katedrze rozpoczęła się Droga Krzyżowa. Można było trwać dalej na modlitwie przed Najświętszym Sakramentem, włączyć się w Apel Jasnogórski i modlitwę różańcową.