Ja, mąż i ojciec, Polak

Od czwartku 24 lutego ciężko mi się skupić na czymś innym. Inwazja rosyjska na Ukrainę dała mi do myślenia o... mojej rodzinie, współczesnym patriotyzmie i... męczenniczkach elżbietańskich, których beatyfikacja zaplanowana jest we Wrocławiu na czerwiec.

Coś niewyobrażalnego stało się czymś realnym. Coś, co wydawało się coraz dalszą historią bez możliwości powrotu, jest tuż- tuż. Złość i niepokój o siebie i rodzinę, a także duma z postawy ukraińskich zwykłych niezwykłych obywateli...

Czytaj dalej poniżej:

 

Na Ukrainie obowiązuje powszechna mobilizacja. Mobilizowani są wszyscy mężczyźni od 18. do 60. roku życia. Jest kilka wyjątków. Zwolnieni ze służby wojskowej są ojcowie co najmniej trojga niepełnoletnich dzieci. Gdyby to mnie obejmowała mobilizacja, mógłbym jej uniknąć jako ojciec pięciorga małoletnich. Ta świadomość sprawia, że swoje myśli kieruję coraz częściej do ojców, którzy na Ukrainie chwycili za karabiny, a w domach (a raczej schronach przeciwlotniczych) zostawili swoje żony i dzieci. Z podziwem czytam też doniesienia o tym, że również mieszkający w Polsce Ukraińcy postanawiają zostawić swoje rodziny w naszym kraju, a sami ruszają na Wschód, by dołączyć do walk za swoją ojczyznę.

Jakkolwiek patetycznie to brzmi, zastanawiam się, jak ja bym się zachował. I jaką znalazłem odpowiedź? Nie znalazłem. Owoc jest jednak jeden. Mimo czasem trudnych chwil - wyobrażacie sobie, jak to jest z piątką maluchów? - mocniej niż zwykle dziękuje za nich Bogu, a jednocześnie proszę Go o to, by rozdzielone ukraińskie rodziny mogły być jeszcze szczęśliwe, razem... Modlimy się o to całą rodziną.

Z tym wszystkim wiąże się zadanie rodzicielskie. Coraz mocniej przekonuję się, że pielęgnując pamięć o wydarzeniach historycznych i polskich bohaterach, jestem w stanie nauczyć moje dzieci tego, by wiedziały na przyszłość, jak zachować się "jak trzeba". Patrząc na sytuację w Ukrainie, widzę, że Ukraińcy o to dbali od lat i dziś stanowią wspaniałą wspólnotę narodową, która porusza świat.

Trzeci element to nawiązanie do wydarzeń sprzed prawie 80 lat. Wówczas Armia Czerwona również wkraczała na kolejne tereny jako wyzwoliciel i opiekun wyzwolonych. Wiemy, jaka to była opieka i czym się kończyła. Dobrym przykładem są tu doświadczenia sióstr męczenniczek elżbietańskich - s. Marii Paschalis Jahn i jej dziewięciu towarzyszek. W dużym skrócie: wszystkie zostały zamordowane przez czerwonoarmistów za to, że stawały w obronie tych, którym służyły (zwłaszcza kobiet przed próbami gwałtów). Same też doświadczyły brutalnych gwałtów. Wtedy narracja była podobna do tej płynącej z Moskwy dzisiaj. Wielu fachowych obserwatorów zwraca też uwagę, że rosyjskim celem jest ustanowienie władz marionetkowych, uległych Kremlowi. Chyba to już znamy...

Módlmy się przez wstawiennictwo męczenniczek elżbietańskich, które patronują osobom doświadczającym przemocy, o szybkie zakończenie wojny i opamiętanie dla tych, którzy są jej inicjatorami.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..