Kilkadziesiąt godzin przed rozpoczęciem Wielkiego Postu wspólnoty Sióstr Uczennic Krzyża i Świeckich Uczniów Krzyża zorganizowały czuwanie modlitewne z nauką wprowadzającą w czterdziestodniowy czas pokuty. Kazanie podczas Nieszporów wygłosił ks. Eryk Dobrzański z parafii pw. śś. Ap. Piotra i Pawła w Kątach Wrocławskich.
Jak dziś nie zatrzymać się nad znakami historii, czasu, który w tych dniach jest dla nas tak trudny? Każdy z nas żyje ze świadomością, że niedaleko od nas giną niewinni ludzie w czasie wojny. Chciałbym, abyśmy popatrzyli na nasze serca właśnie przez ten znak czasu, przez to trudne wyzwanie, przed którym stoi naród ukraiński. Co się dzieje w sercu, w którym zamiast spotęgować się miłość, zaczyna potęgować nienawiść? Co się dzieje w sercu człowieka, w którym nie dochodzi do żadnej refleksji, ani nie ma żadnego impulsu, żeby podjąć jakąkolwiek zmianę swojego życia? - mówił ks. Eryk Dobrzański.
Chciałbym, żebyśmy w tej tajemnicy Wielkiego Postu, skoro przyszło nam w tym roku tak mocno dotknąć tematu wojny, zadali sobie takie bardzo ważne pytanie: czy ja w moim sercu robię wszystko, żeby spotęgować miłość? Zwrócił uwagę, że porusza nas to, że z taką mocą odpowiedzieli Polacy. Zachęcał, by zastanowić się czy to jest jedynie odruch chwili, czy ta miłość jest też obecna we mnie na co dzień wobec tych, którzy są mi najbliżsi, w zwykłych sytuacjach mojego życia. - Bo tam, wydaje się, że najtrudniej o heroiczną, wytrwałą, gorącą miłość do małżonka, brata, siostry, pracownika, dziecka, do tych, którzy są wokół mnie - zaznaczył i podkreślił, że w takich sytuacjach zwykłych mamy się sprawdzać.
Kaznodzieja przekonywał, że na rozpoczynający Wielki Post powinniśmy spojrzeć przez pryzmat naszego serca, by uświadomić sobie z czego powinniśmy się wyleczyć. - Bo Wielki Post to czas, w którym mamy swoje życie poukładać, który ma nadać życiu logikę Pana Boga - zaznaczył. - Nie chodzi o to, by go dobrze rozpocząć Środą Popielcową, ale by rozdzierać swoje serce, a nie szaty. Ten znak [posypanie popiołem, przyp. red.] ma mnie doprowadzić do refleksji.
Zobacz harmonogram wielkopostnych transmisji Mszy św., rekolekcji i nabożeństw pasyjnych:
Ks. E. Dobrzański podpowiadał, że pierwszą refleksją powinna być odpowiedź na pytanie czy moje serce chce panować. - To z tego bierze się korzeń wszelkiego zła - podkreślił. Zauważył jednocześnie, że Pan Bóg ukazuje panowanie jako dobre. Tak jest w opisie stworzenia świata. Problem zaczyna się, gdy ja człowiek chce panować nad wszystkim, co mnie otacza, a nie panuję nad sobą. Wówczas ta chęć panowania staje się nie błogosławieństwem, a przekleństwem. Dobrze wiem, że jeśli człowiek nie panuje nad swoimi pragnieniami, nad tym, co chce uczynić, to wtedy zaczyna się kataklizm w relacjach międzyludzkich. Tak będzie w każdym małżeństwie, w każdej rodzinie, w każdym społeczeństwie, w którym będziemy próbować moje panowanie uczynić ważniejszym nad życiem i istnieniem drugiego człowieka. I wtedy we mnie zaczyna się dziać wojna - mówił. - Wielki Post to czas, w którym mamy zacząć nad sobą panować.
W dalszej części kazania ks. Eryk mówił o trzech najprzedniejszych dobrych uczynkach - modlitwie, poście i jałmużnie - które maja poskromić moją chęć panowania.
- Wiemy, ze modlitwa jest relacją, którą pragniemy nawiązać z Panem Bogiem. Pewnie wiele czasu i energii poświęcamy, by ta modlitwa była dobra. A co to znaczy? Żebym był zadowolony z tego jak się modlę. A któż ci powiedział, że masz być zadowolony sam z siebie z tego jak się modlisz. Modlitwa nigdy nie może człowieka wprowadzić w samozadowolenie. Jeśli będzie budowała moją pychę, to lepiej ja przerwać - przekonywał. Podkreślił, że modlitwa jest takim sposobem bycia z Bogiem, żeby sobie uświadomić, że wiele mi jeszcze brakuje w tej osobistej relacji. - Warto, by ten wielki Post dał mi taka modlitwę, bym sobie uświadomił, ze ja jeszcze nie potrafię się modlić.
Drugim z uczynków jest post, czyli ograniczenie. Zaznaczył, że ogromną pułapką jest to, jeśli z postu, który chcę ofiarować Bogu, uczynię fitness dla mojego ciała. - Zadaj sobie taki post, z którym nie dasz sobie rady, żebyś w tym czasie ze trzy razy upadł i mógł powiedzieć: "Panie, nie dałem rady, ale wstaję i idę dalej za Tobą". Nie jest sztuką pościć od cukierka od czterdziestu lat i powiedzieć, że mi się już 40 lat udaje. Sztuką jest przyjąć taki post, w którym się kilka razy przewrócisz jak Jezus na drodze krzyżowej. I za każdym razem wrócisz do Niego i powiesz, że na nowo chcesz podjąć próbę wyzwalania się z samego siebie - zaznaczył i zachęcał, by nie zatrzymać się na infantylnej logice postu. (...) Zrób coś przeciw sobie. Post ma mnie poskromić, a nie dawać poczucie samozadowolenia.
Ks. E. Dobrzański podkreślił, że trzeci najprzedniejszy uczynek - jałmużna - to nie tylko wsparcie materialne. Przekonywał, że warto zastanowić się czy nie największym darem nie byłaby na przykład poświęcona komuś samotnemu godzina. - Może taka jałmużna wyzwoliłaby we mnie jeszcze większą miłość jak zbywające 5 zł do puszki. W tym dawaniu powinno być mniej mnie - żeby nie czynić z siebie dobrodzieja, filantropa, nie dawać po to, by lepiej się poczuć. Zapomnij o sobie i o tym, by rozliczać drugiego człowieka.
Na koniec zaznaczył, ze te trzy najprzedniejsze uczynki to metoda na to, by nauczyć się panować nad samym sobą. - Post ma mi pokazać moje upadki, i że jestem z Jezusem na drodze krzyżowej, że jestem niedoskonały, słaby i taki przychodzę do Ciebie Jezu na liturgię Wielkiej Sobotę, by wyśpiewać "Alleluja". I dla takich niedoskonałych otwierasz Królestwo Boże.
Posłuchaj całej konferencji: