Nowy numer 17/2024 Archiwum

5. urodziny Ostapa, malutkiego uchodźcy z Ukrainy i niezwykły prezent

Na wrocławskich Złotnikach parafia pw. NMP Różańcowej opiekuje się sześcioma rodzinami, które uciekły z Ukrainy. To sześć kobiet z dziećmi od 5 miesięcy do 17 lat. Wśród nich Ostap.

W Złotnickim Centrum Spotkań przy kościele mieszkają uchodźcy z Ukrainy. A właściwie już się wyprowadzają do mieszkań, które bezpłatnie i na dłuższy czas zaoferowali ludzie dobrej woli z Wrocławia. Sytuacja tam jest bardzo dynamiczna ze względu na sprawną pomoc parafian i ich ogromne serca. Wkrótce napiszemy o tym zdecydowanie więcej.

Wierni współpracując z kapłanami zaadaptowali dom parafialny i w niedzielę 27 lutego przyjęli sześć Ukrainek z dziećmi, które uciekły z Koziatyna i Kijowa. Łącznie 23 osoby. Co więcej, parafianie sami pojechali po uchodźców na granicę, gdy grupa matek z dziećmi wyjechała pociągiem z Ukrainy.

Od kilku dni wrocławianie ze Złotnik organizują im wszelką pomoc. Od podstawowych potrzeb jak jedzenie i środki higieny, przez ubrania, po specjalistyczną opiekę medyczną, edukację i rozwój dotychczasowych pasji u dzieci. Jedna z dziewczynek trenowała w swojej ojczyźnie gimnastykę na wysokim poziomie. Otrzymywała nawet stypendium sportowe. W Polsce już chodzi na treningi, które konsultuje zza wschodniej granicy ukraiński trener. Pobliska szkoła zgodziła się pomóc i ukraińskie dzieci będą mogły do niej uczęszczać.

- Jedna z mam przyjechała do nas z zaawansowaną bliźniaczką ciążą. Natychmiast została objęta opieką ośrodka, który znajduje się niedaleko nas. Ma ona też syna Ostapa, który obchodził 1 marca, czyli wczoraj, piąte urodziny. Zorganizowaliśmy mini-przyjęcie, a potem dowiedzieliśmy się dzięki badaniom, że jego mama nosi pod swoim sercem dwóch chłopców! To wspaniały prezent - mówi Jolanta Czajkowska-Patyna, żona i matka, która organizuje całą pomoc w parafii.

Dla Ostapa to były pierwsze urodziny nie w swoim kochanym domu, ale dzięki parafianom mógł je spędzić w miłej atmosferze. Pani Ela przyniosła piękne balony, pani Justyna upiekła tort, który Ostap sobie wymarzył. Pani Paulina wraz z panem Pawłem postarali się o świeczki i dekoracje. A pani Ola uratowała całe przyjęcie, zjawiając się z prezentem.

- Zaproszonym gościom udało się zapewnić namiastkę normalności w tych trudnych chwilach dla chłopca, jego rodziny i pozostałych naszych przybyszów ze Wschodu - dodaje Jolanta.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy