Trzebnica. Włóczkerki-Jadwiśki także pomagają ofiarom wojny na Ukrainie

Ich kolorowe dzieła mogą ogrzać i ciało i serce. Ubrania wydziergane przez panie spotykające się przy sanktuarium św. Jadwigi trafiają obecnie również do uchodźców goszczonych w Trzebnicy i okolicach, a także jadą na Wschód w transportach humanitarnych.

Wszystko zaczęło się jeszcze w 2019 r. Pani Krystyna Kłos nawiązała kontakt z działającą w Poznaniu Fundacją Pomocy Humanitarnej „Redemptoris MIssio”, z którą współpracuje grupa pań dziergających czapeczki dziecięce. Stworzony przez poznańską urszulankę s. Cecylię Śmiech Klub Włóczkersów przygotowywał wtedy czapki dla ubogich osób w Afganistanie – gdzie pełnili wtedy misję polscy żołnierze.

– Powiedziano mi, że czapki możemy robić, ale przydałyby się też dziecięce sweterki – opowiada pani Krystyna, która robótkami na drutach pasjonuje się już od III klasy szkoły podstawowej; należała też, razem z innymi trzebniczankami, do grupy rękodzielniczej przy trzebnickim Domu Kultury. Znalazły się wkrótce inne miłośniczki ręcznych robótek, chętne ofiarować swoje talenty potrzebującym.

– Grupa pań zwróciła się do mnie z pytaniem o możliwość stworzenia parafialnego klubu seniora – mówi ks. Piotr Filas, proboszcz parafii pw. św. Bartłomieja Apostoła i św. Jadwigi w Trzebnicy. – Opowiedziały o poznańskiej fundacji, o pragnieniu spotykania się przy bazylice, w miejscu związanym ze św. Jadwigą, zrobieniu wspólnie czegoś dobrego. Pomysł bardzo mi się spodobał.

Trzebnica. Włóczkerki-Jadwiśki także pomagają ofiarom wojny na Ukrainie   Panie dziergają sweterki, szaliki, czapki, kocyki, buciki... Archiwum parafii

Spotkania zaczęły odbywać się w każdy wtorek popołudniu, w kawiarence – gdzie można było pobyć ze sobą, porozmawiać, pomodlić, wypić herbatę czy kawę – zaparzoną przez proboszcza, powymieniać się wzorami; jednym słowem – połączyć przyjemne z pożytecznym.

– Zapraszaliśmy przy okazji różnych ludzi – m.in. s. Anielę Garecką, która przed świętami uczyła piec pierniczki – opowiada ks. Piotr. – Czasem wybieraliśmy jakiś temat do dyskusji, na przykład misje. Jako były prowincjał opowiadałem o pracy salwatorianów na różnych kontynentach.

Epidemia przerwała regularne cotygodniowe spotkania, ale panie nie zaprzestały pracy w domach. Co jakiś czas – jak w miniony wtorek – przynoszą na plebanię wykonane rzeczy, które co jakiś czas zawożone są do Poznania.

– Wyroby pań są niezwykle kolorowe – dodaje proboszcz. – Co roku wspólnota salwatorianów otrzymuje z okazji dnia św. Mikołaja czy na święta Bożego Narodzenia czapki czy szaliki wydziergane przez nasze „Włóczkerki – Jadwiśki”.

„Jadwiśki” – bo panie zwróciły się kiedyś do ks. Piotra z prośbą o rozszerzenie nazwy ich grupy. Wszak działają pod patronatem św. Jadwigi Trzebnickiej i czują się z nią szczególnie związane.

– Pierwszą wysyłkę naszych rzeczy przygotowałyśmy w 2019 r. w grudniu. Od tamtego czasu do grudnia 2021 r. zrobiłyśmy 1278 sztuk różnych rzeczy. W miniony wtorek na spotkaniu zgromadziłyśmy w sumie 220 sztuk. – opowiada pani Krystyna. – Robimy czapki, sweterki, kamizelki. Każda przygotowuje to, co jej najlepiej wychodzi. Jedna z nas robi sweterki golfiki, inna rozpinane, kolejna specjalizuje się w małych bucikach; robimy też takie kompleciki dla noworodków: sweterek z czapeczką.

Teraz kolorowe ubrania posłużą także dzieciom z Ukrainy.

Więcej wkrótce w papierowym wydaniu GN

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..