Wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski uspokaja wrocławian w sprawie nocowania uchodźców na Dworcu Głównym PKP, ale apeluje o myślenie perspektywiczne. Wrocław już nie jest w stanie przyjąć wszystkich chętnych uchodźców. Trzeba ich rozlokować po Dolnym Śląsku.
Kilkuset uchodźców od dwóch dni nocuje na Dworcu Głównym PKP, co niepokoi mieszkańców Wrocławia.
- 7 lat temu w 2015 roku Niemcy, kraj dwa razy większy niż Polska, były chwalone, że w ciągu kilku miesięcy przyjęły milion uchodźców. My przyjęliśmy już półtora miliona w ciągu 10 dni. To pokazuje skalę zjawiska, z którym się musimy mierzyć. Jesteśmy drugim województwem po mazowieckim jeśli chodzi o liczbę przyjętych uchodźców. I to zarówno w wymiarze instytucjonalnym, jak i skali przyjęcia przybyszów poprzez osoby prywatne np. obywateli Ukrainy mieszkających wcześniej na Dolnym Śląsku - mówił Jarosław Obremski.
Wojewoda dolnośląski podkreślił, że to wielki wysiłek organizacyjny i budżetowy. Jego zdaniem zakończyła się pierwsza fala uchodźcza. To ludzie, którzy w jakimś stopniu byli zakotwiczeni poprzez znajomych i rodziny w Polsce. Teraz będziemy mieli do czynienia z drugą falą: tych bez zahaczenia rodzinno-towarzyskiego, ale także bardziej bezradnych ze względu na dłuższe doświadczenie wojenne.
- Bardzo trudny czas przed nami. Współpraca między wolontariuszami, samorządami, a administracją państwową wygląda dobrze. Wszyscy chcemy robić w sposób przemyślany i skuteczny. Największym kłopotem dzisiaj jest wielka presja uchodźców, żeby pozostawać we Wrocławiu. Obecnie w stolicy Dolnego Śląską przebywa 2,5 razy więcej uchodźców w stosunku do liczy mieszkańców, w porównaniu z całym województwem - informował J. Obremski.
To najtrudniejszy element organizacyjny obecnie. Uchodźcy, którzy przyjeżdżają do Polski, są wolnymi ludźmi i mogą decydować, gdzie trafią. Wrocław oferuje już tylko miejsca noclegowe z łóżkami polowymi. Stąd administracja państwowa chce zmniejszyć presję uchodźców na zatrzymywanie się we Wrocławiu. Natomiast patrząc z dłuższej perspektywy, kwaterunek w miejscach poza stolicą Dolnego Śląska może być atrakcyjniejszy.
- Tam funkcjonuje sektor bardziej chłonny na przyjmowanie do pracy kobiet, co jest istotnym czynnikiem stabilizującym sytuację. Często w tych mniejszych miejscowościach mamy większe możliwości w sprawie miejsc dla dzieci w przedszkolach i szkołach. Przekazujmy proszę informację, że cały Dolny Śląsk jest atrakcyjny i ma otwarte serca do rodzin z Ukrainy - mówił wojewoda dolnośląski.
Jak dodał, nie do końca można przewidzieć wszystko w kontekście napływu drugiej fali uchodźców. Wielką niewiadomą jest wielkość tej migracji, która wciąż się zwiększa.
- Dla nas sprawą priorytetową jest ewakuacja uchodźców z terenów Podkarpacia i Lubelszczyzny. Tam są największe zatory. Do tej pory rozprowadziliśmy po samorządach 2200 łóżek polowych i ponad 4 tysiące kompletów pościeli. Najwięcej otrzymywał Wrocław - stwierdził Obremski.