Fundacja Antoni, prowadząca Kuchnię Charytatywną na Karłowicach, dostarcza codziennie na Dworzec Główny PKP kilkaset litrów różnych zup dla uciekających przed wojną.
Zupy rozdawane są w pomarańczowych namiotach przy Dworcu Głównym PKP. Fundacja Antoni jest głównym koordynatorem gorących posiłków na dworcu, wraz z miastem Wrocław, pomocą społeczną i WCRS-em.
- Grochówka, żurek, barszcz, grzybowa, rosół, krupnik. Do tego kawa, herbata, kakao dla dzieci, zimne napoje, wody, soki, kanapki - to wszystko wozimy codziennie na dworzec dla ukraińskich rodzin. Średnio wydajemy 3 tysiące porcji. To daje razem niespełna 800 litrów różnych zup. Staramy się, żeby codziennie było ich kilka rodzajów np. mięsne i bezmięsne - tłumaczy br. Rafał Gorzołka OFM.
Zapowiada, że fundacja będzie pomagać tak długo, jak trzeba. Zapotrzebowanie jest ogromne. Zupy schodzą na pniu praktycznie przez całą dobę. Oprócz tego potrzebne są słodkości dla dzieci.
- Nie ma momentu, żeby nie było czegoś ciepłego do jedzenia w namiotach. My świeże zupy przywozimy na dworzec każdego dnia około godziny 10. Potem uzupełniamy zapas w ciągu dnia i na noc - dodaje prezes Fundacji Antoni.
W Kuchni Charytatywnej na Karłowicach gotowanie zaczyna się już od wczesnych godzin rannych.
- Chcemy ludziom uciekającym przed wojną urozmaicić trochę jadłospis, dlatego dziennie serwujemy kilka rodzajów. Dzisiaj gotowałam grochówkę, kapuśniak i pomidorową - informuje kucharka Urszula Kopczyńska.
Zaznacza, że zupy są treściwe i pożywne. W końcu służą głównie matkom z dziećmi. Dla przykładu do grochówki potrzebne jest 200 kg ziemniaków, 50 kg marchewki i tyle samo selera oraz pietruszki. Wolontariusze od rana obierają te ogromne ilości warzyw.
- Lubię gotować i lubię pomagać. A gdy zobaczyłem obrazy z wojny, ogarnął mnie smutek, a jednocześnie chęć pomocy. Tyle, ile mogę, to dla nich robię - deklaruje szefowa kuchni na Karłowicach.