Ponad 100 tys. uchodźców przybyło do Wrocławia w zaledwie dwa tygodnie od rozpoczęcia agresji rosyjskiej na Ukrainę. Co zrobić, by w najbliższych kilkunastu miesiącach wciąż byli naszymi gośćmi i nie stali się ciężarem nie do udźwignięcia?
Wypełnione do granic możliwości pociągi wjeżdżające na Dworzec Główny we Wrocławiu i wysypujące się z nich setkami głównie kobiety z dziećmi to w ostatnich kilkunastu dniach codzienność. Koczowisko w holu dworca, rozłożone karimaty i śpiący w darowanych przez Wrocławian śpiworach uchodźcy to obrazek, który nie mieścił się do niedawna w naszych głowach.
Dostępne jest 3% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.