W parafii pw. św. Alberta Wielkiego w niedzielę 20 marca na wiernych wychodzących z kościoła czekała słodka niespodzianka. Ukraińskie kobiety z dziećmi chciały wyrazić wdzięczność wrocławianom za udzielenie schronienia.
Na Sołtysowice we Wrocławiu trafiło sporo uchodźców ukraińskich. Mieszkańcy osiedla chętnie otworzyli swoje drzwi do domów, pomagając uciekinierom wojennym.
Kilka dni temu franciszkanie z parafii pw. św. Alberta Wielkiego zaprosili Ukraińców na integracyjne spotkanie przy kawie i cieście.
- Chcieliśmy, żeby się poznali, porozmawiali ze sobą. Przyszło ponad 30 osób. Matki z dziećmi. Było wiele łez i wzruszeń, każdy opowiadał, skąd przyjechał, czym się zajmował przed wojną. Cieszyliśmy się, że wyciągnęliśmy ich na chwilę z domów. To spotkanie było dla nas ważne, ponieważ rozeznaliśmy najbardziej pilne potrzeby - mówi br. Rafał Gorzołka OFM, gwardian klasztoru pw. Matki Bożej Anielskiej Wrocław-Sołtysowice.
W spotkaniu uczestniczyli także pracownicy MOPS-u, którzy udzielali potrzebnych informacji. Okazało się, że kobiety, które przyjechały z Ukrainy, chcą jak najszybciej stać się samodzielne i podjąć pracę w miarę swoich możliwości. Potrzebują tylko podszkolić język polski. Franciszkanie planują otworzyć świetlicę dla dzieci szkolnych. Do pomocy wśród uchodźców zgłosiło się kilka chętnych nauczycielek i dziecięcy psycholog.
- Także inne kobiety pragną pomagać i odwdzięczyć się za gościnę w polskich domach. Przypomniało nam się znane przysłowie: "Przez żołądek do serca!". I tak zaproponowaliśmy, że może by przygotowały coś smakowitego do zjedzenia, co można rozdawać parafianom przez kościołem - opowiada br. Rafał.
Stąd zrodziła się inicjatywa upieczenia słodkich drożdżowych bułeczek z przeróżnym nadzieniem. Ukrainki przyszły w sobotę z dziećmi do klasztoru i z br. Izajaszem w kuchni stworzyły pyszne wypieki. Na drugi dzień rozdawały własne wyroby wiernym po Mszach świętych.
- Już na wieczorną Mszę nie wystarczyło. (śmiech) Byłoby tego dużo więcej, ale mamy jeden piekarnik - uśmiecha się gwardian.
Parafianie nie kryli zaskoczenia. Niespodzianka się udała.
- Panie z Ukrainy zapowiedziały, że chciałyby powtórzyć akcję, może na Niedzielę Palmową upieką bułeczki z innym nadzieniem. Nie mamy nic przeciwko temu. Pomyślałem, że postawimy przy bułeczkach skarbonkę i zebrane pieniądze przeznaczymy potem na przybory szkolne dla dzieci - zastanawia się br. Rafał.
Parafialny zespół Caritas chciałby z kolei przed świętami wielkanocnymi wesprzeć polskie rodziny, które przyjęły uchodźców, dając im paczkę żywnościową.
- Ostatnio usłyszałem takie piękne słowa: "Dobro to jest jedyna rzecz, która się mnoży przez dzielenie" - podsumowuje br. Gorzołka.