Konserwatorzy mówią, że zmieniła się diametralnie. 21 marca ponownie udostępniono jeden z najsłynniejszych zabytków Wrocławia po dużej, 6-letniej renowacji.
Pierwsze prace badawcze zostały przeprowadzone kilkanaście lat temu, w 2008 roku. Przez ostatnich 6 lat renowacja przyspieszyła. Każdego roku odnawiano kolejne części zabytkowego pomieszczenia. Całość kosztowała ok. 7 mln zł.
Ponad 100 konserwatorów odtwarzało ścienne malowidła, sztukaterię i rzeźby w najbardziej reprezentacyjnej części głównego gmachu Uniwersytetu Wrocławskiego. Aula w założeniu służyła do debat tez doktorskich, które obserwowali studenci.
- Wygląda jak przed laty. Staraliśmy się odtworzyć techniką mieszaną to, co było wcześniej, bo nie dało się wszystkich konserwacji zrobić "na mokro", czyli al fresco. Konserwatorzy, którzy działali od końcówki XVIII w., dokładali różne swoje elementy na sucho, niekonieczne techniką, która była stosowana wcześniej. To wszystko się słabo trzymało, łuszczyło się, odpadało. Choć są tu elementy dodane podczas późniejszych konserwacji, których nie usuwaliśmy, bo nie wiedzieliśmy, czy coś tam było pod spodem. To byłoby za duże ryzyko - opowiada dr Łukasz Krzywka, historyk sztuki, pełnomocnik rektora ds. zabytków.
Według niego, aula po ostatniej konserwacji zrobiła się jaśniejsza i ten przełom zauważą szczególnie ci, którzy dawno w niej nie byli.
- W trakcie prac konserwatorskich znaleźliśmy ślady świadczące o tym, że proces budowania auli trwał dłużej niż myślimy, czyli w latach 1728-1732 - stwierdza dr Krzywka.
Aula jest dziełem komplementarnym, złożonym z różnych gatunków sztuki: architektury, malarstwa monumentalnego i olejnego, rzeźby, meblarstwa. Jej wyjątkowość polega na tym, że jest barokowym obiektem świeckim, nie kościelnym, a takich niewiele się zachowało. Często aule uniwersyteckie były przerabiane do innych celów.
Podczas uroczystego otwarcia auli wystąpili chór Gaudium oraz soliści filharmonii uniwersyteckiej pod kierunkiem ukraińskiego wirtuoza skrzypiec Wiktora Kusnetsowa. Zaprezentowano utwory Mozarta, Paganiniego czy Szymanowskiego.
- Niestety, ale muszę powiedzieć, że już pierwszy etap prac nam pokazał, iż różne konserwacje i przemalowania wcześniejsze raczej psuły aulę, niż ją naprawiały, pomijając oczywiste naprawy po wojnie. Po tym remoncie wszystko zaczyna nabierać sensu. Teraz widzimy pierwotny zamysł - podsumowuje dr Krzywka.