Nowy numer 17/2024 Archiwum

Mam na imię Misza, a ty?

W parafii pw. św. Bartłomieja Apostoła i św. Jadwigi w Trzebnicy ruszyły zajęcia edukacyjne dla ukraińskich dzieci. To inicjatywa wiernych z trzebnickich kręgów Domowego Kościoła.

Salka w „Białym domu, czyli Domu Pielgrzymka przy sanktuarium św. Jadwigi Śląskiej. Dzieci siedzą przy stole. Wycinają, kleją, malują.

Powstaje łąka pełna maków i słoneczników. Radosny gwar wypełnia pomieszczenie. Miesza się język polski i ukraiński. Chwilę wcześniej dzieci podczas zabaw ruchowych uczyły się kilku podstawowych zwrotów w języku polskim. Same nagradzały się brawami, gdy zaledwie po kilku próbach udało się bezbłędnie powiedzieć: "Mam na imię Misza. A ty jak masz na imię?".

Zajęcia, które wolontariusze prowadzą dla najmłodszych ukraińskich uchodźców w Trzebnicy, będą odbywały się na razie w każdą sobotę.

- Zależało nam, by stworzyć przestrzeń, w której poczują się dobrze i bezpiecznie zarówno dzieci, jak i dorośli. Chcemy poprzez zabawę i przebywanie ze sobą uczyć najmłodszych języka polskiego. To pierwsza część spotkania. W drugiej będzie miejsce na zajęcia kreatywne, ale i czas wolny – gry, puzzle, piłkarzyki, co komu wyobraźnia podpowie. Dziś zauważyliśmy, że zaraz po przyjściu dzieci były nieufne, bardzo blisko mam i babć, ale teraz salę wypełnia śmiech i gwar oraz mnóstwo żółtej bibuły - opowiada Ewelina Gładysz, należąca do grupy koordynatorów.

Na pierwsze spotkanie przyszło prawie 20 dzieci z rodzicami. Co ważne, w weekendowej szkółce uczestniczą także dzieci polskie, przez co ich rówieśnicy z Ukrainy mogą osłuchiwać się z naszym językiem. Dzieciaki nie mają barier, bawią się ze sobą bez oporów. W tłumaczeniu pomaga salwatoriański kleryk z Białorusi. Ale uchodźcy wiele też rozumieją.

Organizatorzy podkreślają, że projekt rozwinął się właściwie w tydzień. Księża salwatorianie wyremontowali salki w Białym Domu, zadbali o to, by na dzieci czekał poczęstunek, kredki, kolorowe karki i wszystko, co potrzebne, by stworzyć małe dzieła. Przygotowano także biblioteczkę książek w języku polskim, ukraińskim, ale również książek dwujęzycznych.

Członkowie z trzebnickich kręgów Domowego Kościoła wyposażyli sale w zabawki i koordynują całość. W to dobre dzieło włączyło się wielu ludzi nie tylko z parafii, ale i spoza parafii, a nawet spoza Kościoła. - Dobro pociąga kolejne dobro - mówią.

- Chcemy rozszerzać tę inicjatywę. Wywiesimy billboard po ukraińsku. To zajęcia bezpłatne, parafia bierze koszty na siebie. Cieszę się, że nie brakuje wolontariuszy. Zgłosiło się wielu chętnych, a to co już dziś widzimy jest niezwykle poruszające - stwierdza ks. Piotr Filas SDS, proboszcz i kustosz bazyliki trzebnickiej.

- Zależy nam także, by rodzice ukraińscy mieli tu chwile wytchnienia. Dlatego proponujemy im kawę, herbatę. Dajemy czas. Mogą ze sobą pobyć, zintegrować się. Chcemy też być uważni na ich potrzeby. Pamiętajmy, że to dzieci, które uciekły przed konfliktem wojennym. Idą z nimi różne historie. O wielu z nich nie uda się szybko zapomnieć, ale my tutaj mamy nadzieję, że trochę można im pokolorować ten dziecięcy świat – dodaje E. Gładysz.

Mam na imię Misza, a ty? Mam na imię Misza, a ty? Mam na imię Misza, a ty?

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy