Rozważanie z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na 6. niedzielę Wielkiego Postu - Niedzielę Meki Pańskiej (Palmową) przygotował o. Oskar Maciaczyk OFM, duszpasterz akademicki.
Opis Meki Pańskiej czytany w dzisiejszą niedzielę nie rozpoczyna się od wzięcia przez Jezusa krzyża na swoje ramiona, ani od skazania Go na śmierć, lecz od wcześniejszych wydarzeń. Jeśli czytana jest w czasie liturgii dłuższa wersja, słyszymy na początku relację tego, co wydarzyło się podczas wieczerzy, którą Jezus spożył ze swoimi apostołami w wieczerniku. Właściwie tam, na stole w wieczerniku, w tajemniczy sposób dzieje się to, co ma się wydarzyć na Golgocie następnego dnia. Jezus wziął chleb i powiedział, że: „To jest Ciało moje, które za was będzie wydane” (Łk 22,19). Następnie podniósł kielich wypełniony winem i powiedział: „Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana” (Łk 22,20).
Transmisja Mszy św. w Niedzielę Meki Pańskiej
Jezus nie tylko zapowiada swoją mękę i śmierć, ale już dokonuje tej ofiary na stole w wieczerniku. Ten stół stał się pierwszym ołtarzem mszalnym. Na każdym ołtarzu świata wspominana i uobecniana jest ta tajemnica, tak jak sam Pan Jezus powiedział: „To czyńcie na moją pamiątkę!” (Łk 22,19).
Co zatem mamy czynić na Jego pamiątkę? Czy chodzi jedynie o to, żeby spotykać się w kościele, przeżywać liturgię i karmić się chlebem eucharystycznym? Msza św. jest sakramentem miłości, bo jest wspomnieniem i uobecnieniem śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Jezus przez całą swoją publiczną działalność odsłaniał twarz Boga – twarz, która jest miłością. Najbardziej pokazał ją w momencie śmierci na krzyżu. Jezus nie rzucił krzyża, nie uciekał przed nim, ale: „Do końca umiłował” (J 13,1). To umiłowanie do końca zostawił w chlebie i winie, które stają się Jego Ciałem i Krwią.
To właśnie czynimy na Jego pamiątkę, że przyjmując do swojego życia Ciało i Krew Chrystusa, jednoczymy się z Nim, z Jego miłością, z Jego całkowitym oddaniem się oraz otwieramy się na przemianę naszego życia. Na pamiątkę całkowitego oddania Jezusa mamy tracić swoje życie dla miłości.
W czasie ostatniej wieczerzy apostoł Piotr w następujący sposób złożył deklarację Jezusowi: „Panie, z Tobą gotów jestem iść nawet do więzienia i na śmierć” (Łk 22,33). Ostatecznie zginął śmiercią męczeńską, ale zaraz po tej deklaracji oddania całego siebie, zaparł się Jezusa i nie stanął pod krzyżem. Postawa Piotra mocno kontrastuje z tym, co zrobił Jezus na Golgocie i co właściwie robi już w czasie wieczerzy. Oddaje całego siebie.
W liturgii Triduum Paschalnego bardzo dobitnie zostaje wyrażone to, że Jezus nie daje nam się w kawałkach, ale daje nam się cały. Ta prawda z kolei w przeżywaniu Wielkiego Tygodnia domaga się skonfrontowania z naszymi postawami wobec miłości Boga. Czy daję się Bogu w kawałkach, czy w całości? Czy moje „tak” jest „tak”, czy raczej „tak” z jakimś „ale”?