Grób płk. dr. Jerzego Woźniaka został specjalnie odznaczony w ramach akcji "Ocalamy" insygnium "Ojczyzna swemu obrońcy". Stało się to w 10. rocznicę śmierci oficera Armii Krajowej i Honorowego Obywatela Wrocławia.
Celem wieloletniego projektu "Ocalamy", realizowanego przez wojewodę dolnośląskiego oraz Instytut Pamięci Narodowej, jest odnalezienie oraz oznakowanie specjalnym znakiem graficznym grobów osób czynnie zaangażowanych w walkę o niepodległość i jej utrzymanie na przełomie pierwszej i drugiej dekady ubiegłego wieku.
Uroczystości nad grobem płk. Woźniaka na cmentarzu Osobowickim odbyły się 12 kwietnia w samo południe. Zebrali się przedstawiciele Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego, Instytutu Pamięci Narodowej, radni miejscy, Wojsko Polskie, poczty sztandarowe i uczniowie szkół.
- Mówimy o człowieku, który uformował się w II Rzeczypospolitej. W roku 1939 r. zdał małą maturę, wszedł w II wojnę światową jako człowiek ukształtowany. Zaangażował się w działalność patriotyczną jako żołnierz ZWZ-AK. Był uczestnikiem tajnych kompletów. Zdał maturę w warunkach okupacji. Był uczestnikiem akcji "Burza". Kiedy wojna się skończyła i rozwiązała się Armia Krajowa, pułkownik dokonał świadomych wyborów. Znalazł się na emigracji, był żołnierzem II Korpusu Wojska Polskiego, studiował medycynę. Rozpoczął śmiertelnie niebezpieczną misję jako kurier do Rzeczypospolitej. Został aresztowany przez UB. W procesie skazany na śmierć, a potem na dożywotnie więzienie - opowiadał Wojciech Trębacz z Oddziałowego Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN we Wrocławiu.
Podkreślił zaangażowanie społecznej płk. Woźniaka po 1990 roku. - Mam poczucie pewnego zawstydzenia przed wielkimi postaciami, które przez program "Ocalamy" staramy się przypominać. To, że tu jesteśmy, świadczy o tym, że płk Woźniak jest nie tylko bohaterem naszej przeszłości, ale i teraźniejszości oraz przyszłości. Jego życiorysem można obdarzyć kilka osób. My nie musieliśmy zdawać tak trudnych egzaminów jak oni. A dzisiaj podobne egzaminy zdają nasi sąsiedzi ze Wschodu. W tym przypadku nie tyle ocalamy pamięć pana pułkownika, ale ocalamy swoją przyszłość jako Polacy - przemawiał Jarosław Kresa, wicewojewoda dolnośląski.
Epizod z życia prywatnego bohatera opowiedział syn Olaf. - Jest 1999 rok. Wybraliśmy się całą trójką do Hagi, śladami gen. Maczka. Byliśmy na uroczystościach upamiętniających tego wspaniałego żołnierza. Wyrwaliśmy się w wolnej chwili do Brukseli. Tato mówi do mnie, że ma jedno marzenie: podjechać pod NATO. No dobrze, pojechaliśmy. Tato spojrzał i mówi do mnie: "To jest gwarancja, że przez najbliższe lata będziemy bezpieczni". W tamtych czasach nie zdawałem sobie sprawy z zagrożeń, jakie teraz pojawiły się w Europie. On już wtedy o nich myślał - mówił Olaf, syn płk. Woźniaka.
- Jedna z uczennic szkół należących do naszej rodziny napisała, że życiorys naszego patrona mógłby posłużyć za scenariusz do niejednego filmu sensacyjnego - stwierdziła Dorota Rasała-Świtoń, prezes Dolnośląskiej Rodziny Szkół im. AK.