We Wrocławiu Dolnośląska Rodzina Katyńska oraz mieszkańcy miasta zebrali się przy Pomniku Ofiar Zbrodni Katyńskiej, by oddać hołd pomordowanym przez Sowietów Polakom.
Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej obchodzimy 13 kwietnia. Przypomnijmy, czym była Zbrodnia Katyńska - sowieckie NKWD zamordowało strzałem w tył głowy w ciągu zaledwie 42 dni aż 21 857 polskich jeńców wojennych.
Patrząc na Ukrainę, szczególnie na Buczę, historia nabiera niepokojącej aktualności.
Wicewojewoda Jarosław Kresa odczytał list Marszałek Sejmu RP Elżbiety Witek.
Wystarczył podpis zaledwie kilku osób, by ponad 20 tysięcy polskich jeńców, oficerów wojska polskiego, przedstawicieli inteligencji, duchowieństwa i służb mundurowych, zostało zamordowanych. Nie mieli prawa do obrony ani sprawiedliwego procesu. Strzał w tył głowy odebrał im życie, a bezimienne doły śmierci porośnięte lasem na zawsze odebrać im miały godne upamiętnienie
- napisała Elżbieta Witek.
- Zostali bestialsko, skrytobójczo zamordowani wtedy, kiedy byli już bezbronni. Trzeba powiedzieć, że była to zemsta tych, którzy przegrali wojnę 1920 roku. Dopiero kiedy mieli ich bezbronnych pod ręką, zamordowali. Chcieli nas zmusić, żebyśmy o nich zapomnieli. To się nie udało. Dziękuję przede wszystkim rodzinie katyńskiej, która prowadzi to ciągłe czuwanie nad tą prawdą - przemawiał przewodniczący Sejmiku Dolnośląskiego, Andrzej Jaroch.
Zaznaczył, że dzisiaj na ziemi ukraińskiej ludzie doświadczają "ruskiego miru", takiego samego jak w wersji bolszewickiej. Oparty na antywartościach i przemocy.
- 82 lata po zdarzeniu w Katyniu to się powtarza. Ale nasi bohaterowie pokazali, że "ruski mir" można zwyciężyć, kiedy naród jest zjednoczony, a siła ducha powszechna. Życzymy tego Ukraińcom - stwierdził A. Jaroch.
Ostrzegał przed umowami i traktatami pokojowymi z Rosją oraz przed agenturą państwa rosyjskiego. To wymaga ciągłego czuwania i wychowywania kolejnego pokolenia w duchu patriotyzmu.