Rozważanie z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego przygotował o. Oskar Maciaczyk OFM, duszpasterz akademicki.
Apostołowie Piotr i Jan, kiedy dowiedzieli się od Marii Magdaleny, że grób jest pusty, szybko pobiegli to zobaczyć (por. J 20,1-9). Ewangelistą opisującym to wszystko jest właśnie jeden z nich – Jan. Sam o sobie napisał, że wszedł do środka, „ujrzał i uwierzył” (J 20,8). Można by przypuszczać, że chodziło o uwierzenie słowom Marii Magdaleny, iż grób jest pusty, że nie ma ciała Jezusa. Chodziło o coś zupełnie innego. Apostoł Jan wyraził w tym momencie znacznie więcej. Kolejne zdanie, którym kończy się perykopa proklamowana w niedzielę wielkanocną rozwiązuje wszelkie wątpliwości, czego dotyczyło owo uwierzenie: „Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, że On ma powstać z martwych” (J 20,9).
Czyżby faktem zmartwychwstania Jezusa byli totalnie zaskoczeni? Jeżeli wcześniej rozpoznali w Nim Mesjasza, jeżeli widzieli liczne cuda, skoro słyszeli nie raz zapowiedź męczeńskiej śmierci oraz zmartwychwstania, to nie mogli być całkowicie zaskoczeni. Jednak jak mieli poukładać sobie to wszystko w głowie, skoro niemożliwe ma stać się możliwym. Ujrzenie pustego grobu rozwiązało to, co się w ich głowie kotłowało tak bardzo intensywnie od trzech dni, a właściwie od trzech lat bycia przy Nim. Towarzyszyli Mu, kiedy nauczał, uzdrawiał, dokonywał różnych cudów, modlił się, jadł, odpoczywał… Kto mógł właśnie tak, a nie inaczej zostawić prześcieradło i złożyć chustę? No kto?
Jednak to nie koniec zrozumienia wszystkiego, co związane jest z wydarzeniem zmartwychwstania Jezusa. Apostołowie jeszcze nie zobaczyli swojego Mistrza, którego ciała zabrakło w grobie. W dzisiejszą uroczystość liturgia pozwala nam towarzyszyć Marii Magdalenie oraz Piotrowi i Janowi jedynie w momencie ujrzenia pustego grobu i tyle. Ale czy zobaczyli Zmartwychwstałego? Dopiero później, w kolejnych fragmentach Jan opisze owe spotkania, które dla uczniów są już największym dowodem i czynią z nich świadków Zmartwychwstałego.
W kolejne dni oktawy oraz w liturgii kolejnych Niedziel Wielkanocy te opisy będą dopiero wybrzmiewały. Dzisiaj natomiast liturgia pozostawia nas w przeżyciu pewnego zawieszenia między faktem pustego grobu a spotkaniem Zmartwychwstałego. Jezus dopiero zjawi się, ukazując swoje rany, dopiero pojawi się mimo drzwi zamkniętych, dopiero w sposób tajemniczy zniknie im z oczu. Dzisiaj na podstawie ujrzenia pustego grobu, zwiniętych charakterystycznie płócien, pamięci o tym, co mówiły o tym Pisma oraz co mówił wcześniej sam Jezus pozostajemy jedynie z wiadomością o zmartwychwstaniu.
Można powiedzieć, że po napięciu związanym z minionymi wydarzeniami – wieczerza w czwartek, śmierć krzyżowa w piątek, cisza szabatu – następuje kolejne napięcie. Tym napięciem jest zawieszenie między uwierzeniem w zmartwychwstanie, a spotkaniem Zmartwychwstałego. Teraz rodzą się kolejne pytania: Czy w ogóle da się spotkać Jezusa? Czy będzie miał ciało, w którym pulsuje krew? Czy będzie jeszcze obolały po męce? W tych pytaniach zawiera się również niewiadoma o naszą przyszłość. Skoro mamy razem z Nim zmartwychwstać do nowego życia, to jakie będzie owo życie?
Wielu Żydów uważało, że Mesjasz, jeżeli przyjdzie, obdarzy wszystkich siłą i witalnością. Dobra, którymi miał obdarzyć, były według nich dobrami przede wszystkim materialnymi i miały wyrażać bogactwo ziemskie. Nawet pod krzyżem jeden z oprawców krzyczał, że jeżeli jest Mesjaszem niech zejdzie z krzyża, niech się wybawi. Jezus Chrystus nie zachował jednak swojego ziemskiego życia. To, co kruche i czasowe zostało złożone do grobu. Zostało złożone z tym wszystkim, co Jezus zabrał ze sobą niosąc krzyż – słabość i grzeszność człowieka. Może to szokować, ale Jezus nie tęsknił za „starym” ciałem. Jezus zmartwychwstał w ciele uwielbionym – w „nowym” ciele.
Wielkanoc skłania nas do tego, żeby podjąć refleksję nad swoją tęsknotą. Czego mi żal, kiedy umieram? Czy żyję tak, jakbym miał doczesnego życia nigdy nie zakończyć? Czy żal mi stracić siebie? To jest właśnie święto radości nie tylko z powodu zmartwychwstania Chrystusa, ale radości z powodu naszego zmartwychwstania. To jest święto naszej przemiany. To jest Pascha nie tylko Chrystusa, ale Pascha Kościoła, nasza Pascha. I nasze chusty kiedyś złożymy w grobie i nie będziemy za nimi tęsknić. Nie będziemy tęsknić za starym, rodzinnym domem. Tak jak Chrystus będziemy mieć nowe ciała. Nie będziemy tęsknić za starym ciałem.