Uroczystej Mszy św. w intencji ojczyzny w katedrze wrocławskiej przewodniczył ks. Paweł Cembrowicz, proboszcz. Eucharystii asystowały kompania honorowa, orkiestra Wojsk Lądowych oraz poczty sztandarowe.
Homilię wygłosił ks. Aleksander Radecki. Na początku, po kilku osobistych wspomnieniach związanych z odegranym i odśpiewanym przed Mszą św. hymnem Polski, zaznaczył, że istotne jest, by dziedzictwa, któremu na imię Polska, za które walczyli i oddawali swoje życie nasi przodkowie, nie zmarnować. - By ono obchodziło pokolenie młodych Polaków, by dla nich słowa "patriotyzm", "ojczyzna", "Królowa Polski" nie przeszły do słownika wyrazów bardzo obcych. A to od nas zależy - zaznaczył. - Dlatego już dziś odczytujemy to zadanie, by w naszych domach i przyjacielskich gronach nie omijać tematu, który przynosi dzisiejsza podniosła, radosna uroczystość - dodał.
czytaj dalej poniżej
Następnie nawiązał do odczytanego fragmentu Ewangelii i testamentu Jezusa, który pozostawił nam swoją Matkę. - Te słowa chciejmy wpisać na trwałe w swoją serdeczną pamięć. Zachętą niech będą słowa św. Jana Bosco: "Stając się Matką Jezusa, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka, stała się również naszą Matką. Jezus w swoim wielkim miłosierdziu zechciał nazwać nas swoimi braćmi i takim imieniem ustanawia nas wszystkich adoptowanymi dziećmi Maryi".
Ks. Radecki postawił pytanie sobie i wszystkim zebranym: czy my już przyjęliśmy Matkę Jezusa do swojego życia, czy mamy zamiar taką decyzję podjąć? - Jako naród, jako Polacy, uczyniliśmy to wielokrotnie. Obraliśmy ją sobie królową, obdarzyliśmy koronami w licznych sanktuariach, uczciliśmy obrazami, kapliczkami, pieśniami, nabożeństwami, podejmowaliśmy konkretne zobowiązania, śluby narodowe, pielgrzymujemy do Niej, zwłaszcza na Jasną Górę. Zrobili to, podpowiedzieli, przekazali nam jako dziedzictwo nasi papieże, biskupi, kapłani, może dziadkowie, rodzice. Tak. Jesteśmy narodem maryjnym. Ale jak to wygląda w stosunku do każdego z nas indywidualnie to przyjęcie Maryi do siebie? - zastanawiał się duchowny.
- W tych wszystkich aktach pobożności maryjnej powinno być nasze osobiste tak, nasze amen, nasze fiat. (...) Co to znaczy przyjąć Maryję do siebie? Dlaczego miałbym to zrobić? Najprościej byłoby powiedzieć: przyjmuję Ją, bo z woli Chrystusa jest Ona moją Matką, którą kocham. A w jaki sposób udowadniam tę miłość do Maryi? Jest tylko jeden sposób: posłuszeństwo. A Ona chce nas poprowadzić do swojego Syna i mówi prosto: "zróbcie wszystko, cokolwiek On wam powie" - nauczał.
Podkreślił, że nie jest to proste, ale gdyby było i stało się stylem życia każdego z nas, to warto sobie wyobrazić, w jakiej Polsce byśmy żyli. - Śpiewaliśmy dziś wielokrotnie: "Tyś wielką chlubą naszego narodu", ale czy Ty, Matko, możesz powiedzieć do każdego z nas swoich dzieci: córko, synu, jesteś moją chlubą, jesteś moją radością? - pytał.
Ks. Aleksander Radecki zaznaczył, że trzeciomajowa uroczystość jest zaproszeniem do rewizji naszej pobożności maryjnej. Ona musi być coraz bardziej świadoma i dojrzała, i nie może się zatrzymać tylko na prośbach do Matki i Królowej o spełnienie naszych oczekiwań. Zaznaczył, że wiele zostało spełnionych, a dziękczynne wota wiszą w wielu sanktuariach. - A w jakim miejscu mogłoby zawisnąć moje materialne podziękowanie świadczące o tym, że to ja wysłuchałem mojej Matki, że spełniłem prośby i polecenia Matki i Królowej, bo królowej się słucha? - dodał.
Następnie przywołał niektóre prośby Maryi do nas - o odmawianie Różańca, o pierwsze soboty miesiąca. - Jak się wytłumaczymy z tego nieposłuszeństwa i obojętności? Dziwnie bezobjawowa jest ta nasza pobożność maryjna, a przecież mamy za zadanie pogłębić ten rys naszej wiary, oczyścić go, poszerzyć i przekazać następnym pokoleniom. A na to jest tylko jeden sposób - własny przykład - podkreślił.
Ks. A. Radecki cytował bł. kard. Stefana Wyszyńskiego i pytał słuchaczy, czy potwierdzą te słowa:
Maryja to Królowa moja, mojej duszy i mojego ciała; Królowa wszystkiego, co dał mi Ojciec Niebieski, wszystkiego, co jest we mnie. (...) Do tej pory przywykliśmy szukać u niej pomocy i jest to nadal konieczne, ale nie możemy czekać aż ona sama za nas wszystko zrobi. Przybyło nam lat, wiele przecierpieliśmy... Jako dojrzały naród teraz musimy stanąć jako jej pomocnicy, wspomagać Jej misję w narodzie polskim i w Kościele
- A dzisiaj musimy się zastanowić, jak to zrobić, by rodacy nie odzwyczaili się od wiązania swoich losów z Matką Bożą, a to nam niestety grozi - konkludował. - Chodzi o prawdziwą pobożność maryjną - dodał.
Nawiązał do nauczania Soboru Watykańskiego II, który mówił o tym, że pobożność maryjna pochodzi z prawdziwej wiary, która prowadzi nas do uznania wyjątkowego wyniesienia Bożej Rodzicielki i pobudza do dziecięcej miłości do naszej Matki Maryi oraz do naśladowania Jej cnót. - Tak. Dziecko powinno być podobne do swojej Matki - zaznaczył.
Posłuchaj całej homilii:
Ks. Aleksander Radecki - homilia w uroczystość NMP Królowej Polski - 3.05.2022