Zanim Pana Boga o coś poprosisz, dobrze się zastanów, bo jeszcze się spełni. Krótka historia z biegowej przygody 8 maja w Zadarze. Od ks. Rafała Kowalskiego.
Wings For Life World Run to bieg o niezwykłym formacie. Oryginalność tych zawodów polega na tym, że nie ma klasycznej linii mety.
Finiszem dla uczestników jest moment, kiedy specjalny samochód pościgowy ich mija. Wyrusza on ze startu pół godziny za zawodnikami, a potem systematycznie przyśpiesza.
W takim biegu w Zadarze w Chorwacji wziął udział ks. Rafał Kowalski, rzecznik wrocławskiej kurii.
- Kolejny raz przekonałem się, że Pan Bóg ma poczucie humoru. Kiedy tu przyjechałem, lał deszcz i modliłem się, żeby wyszło słońce. Jeszcze dziś rano, kiedy kropiło, mówiłem: "Panie Boże, daj słoneczka". I punkt 13.00 była lampa - żar z nieba, zero cienia, stojące powietrze. Tak do 20 kilometra. Powoli czułem, jak siły słabną. Tym bardziej, że początkowo trasa prowadziła przez miasto. Upał wśród betonów i na asfalcie robił swoje - opisuje specjalnie dla "Gościa" ks. Rafał Kowalski.
W tej sytuacji pomyślał: „Panie Boże, może miałeś racje z tym deszczem. W tym klimacie on nie jest taki straszny". Nagle przyszły ciemne chmury, zaczęło grzmieć, błyskać się. Później przyszedł wiatr, ulewa i... grad!
- Kulki lodu nie były wielkie, ale z wiatrem uderzały w mało przyjemny sposób. Po ulicy płynęła woda, jakby mały potok. I wtedy przyjechał samochód - meta! Czasem trzeba się zastanowić, zanim Pana Boga o coś poprosimy, bo to może się naprawdę spełnić szybciej niż nam się wydaje! - uśmiecha się ks. Kowalski.
Bieg zakończył na odcinku 29 kilometrów i 600 metrów.