W parafii pw. Michała Archanioła na wrocławskim Ołbinie gościł bp Witalij Krzywicki, ukraiński biskup kijowsko-żytomierski. Obchodził on 25-lecie kapłaństwa.
U salezjanów na Ołbinie uroczyście obchodzono liturgiczne wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Wspomożycielki Wiernych. To wielkie święto Rodziny Salezjańskiej. Jej założyciel św. Jan Bosko dał swoim duchowym córkom i synom za patronkę Maryję Wspomożycielkę.
Mszy Świętej przewodniczył bp Witalij Krzywicki SDB (Witalij Krywyćkyj), ordynariusz diecezji kijowsko-żytomierskiej, który obchodził tego dnia 25. rocznicę święceń kapłańskich razem z ks. Jerzym Babiakiem, dyrektorem Zespołu Szkół Salezjańskich.
Podczas Eucharystii swoje przyrzeczenia odnowili także salezjanie-współpracownicy.
- Matka Boża czyni cuda nie tylko takie, abyśmy mieli co wypić i co zjeść. Możemy zapomnieć o jednym ważnym momencie, o którym mowa w pierwszym czytaniu. Chodzi o wojnę, jaka toczy się na niebie. Wojnę, która nie tylko dla Ukrainy ma nieco inne znaczenie niż 3 miesiące temu - mówił bp Witalij Krzywicki.
Nawiązując do wspomnienia liturgicznego Maryi Wspomożycielki, podkreślał, że gdy odbywały się jakieś wielkie wojny, gdy chrześcijanom udawało się zwyciężyć albo gdy podczas wojny zachodziły wielkie cuda, ludzie, którzy prosili o wstawiennictwo Najświętszą Maryję Pannę, rozumieli, że bez Niej się nie obeszło.
- Naród Ukrainy usiłuje i umie zobaczyć sferę duchową. Nieraz w Ukrainie mówimy sobie, że to nie jest wojna tylko z ludźmi i z czołgami, ale to wojna duchowa, która trwa w naszych sercach i w sercach innych ludzi - stwierdził ordynariusz kijowsko-żytomierski.
Opowiedział o doświadczeniu, które pozwoliło mu dostrzec siłę Boga. W okolicach Kijowa i Buczy znajduje się diecezjalne seminarium. Podczas wojny klerycy je opuścili.
- Zostawiliśmy je na łaskę Boga. Wiedzieliśmy, że mury łatwiej odbudujemy niż powołania. Seminarium zostało nieco zniszczone, wiele rzeczy ukradziono i rozgrabiono. Kiedy weszliśmy do refektarza, figurka Matki Bożej Fatimskiej leżała na podłodze z rozbitą głową. Może to Rosjanie ją strącili? A może spadła z powodu wybuchu bomby? - opowiadał kaznodzieja.
Rektor seminarium po kilku dniach zrozumiał powód: w seminarium wybuchła rakieta i jej odłamek przebił szybę, przerwał firankę i trafił wprost w głowę Maryi. Kiedy odbył się ten incydent? Albo 25, albo 26 marca, czyli w Zwiastowanie Pańskie. Dokładnie wtedy Kościół zawierzył Niepokalanemu Sercu Maryi Rosję i Ukrainę.
- Kiedy poskładaliśmy te życiowe puzzle, zrozumieliśmy na nowo, że toczymy wojnę z ciemnością, z szatanem. Gdy czytam historię święta Wspomożycielki Wiernych i poznaję historię zwycięstw w różnych państwach, już nie zadaję sobie pytania, czy Maryja jest Wspomożycielką, czy Jej orędownictwo jest silne, tylko pytam, czy ja jestem świadkiem tego wszystkiego, czy mówię o tym - konstatował ukraiński biskup.
Podziękował wszystkim za życzenia i modlitwę i ostrzegał, że nie ma nic straszniejszego od tego, gdy człowiek wierzący zapomina, że wokoło niego toczy się wojna światła z ciemnością. Wojna diabła, który przez nas walczy z Bogiem.
- Nie można zapominać, że jesteśmy częścią tej wojny. Nasze życie jest nią naznaczone. Każdy z nas ma swoją wojnę i swoich wrogów oraz głównego wroga zbawienia. Ale mamy jeszcze Boga Ojca oraz Maryję Wspomożycielkę.
- Każdemu z obecnych życzę doświadczenia walki i zwycięstwa. Abyście w swoim życiu widzieli Boga, który stoi blisko - podsumował bp Krzywicki.