Żył w innych czasach. Co w jego życiu, przesłaniu jest wciąż aktualne? - Nie zmienia się istota sporu. Kim być - sługą prawdy czy sługą kolejnej najmodniejszej ideologii - mówił ks. prof. Grzegorz Sokołowski, który 26 maja przewodniczył Mszy św. przy relikwiach Prymasa Tysiąclecia przy ul. Katedralnej 4 we Wrocławiu.
Kapłan przypomniał słowa bł. kard. Stefana Wyszyńskiego wypowiedziane kilka dni przed śmiercią, 16 maja 1981 r.: „Testamentu nie piszę żadnego (…) Przyjdą nowe czasy, wymagające nowych świateł, nowych mocy, Bóg je da w swoim czasie. Pamiętajmy, że jak kardynał Hlond, tak i ja wszystko zawierzyłem Matce Najświętszej i wiem, że nie będzie słabszą w Polsce, choćby ludzie się zmieniali”.
– Wpatrujemy się dziś w człowieka, który żył jednak w innych czasach niż my żyjemy obecnie. Był powołany do podejmowania konkretnych decyzji w uwarunkowaniach społecznych, kościelnych, jakie wówczas funkcjonowały. Staje przed nami dziś pytanie o jego aktualność dla nas. To pytanie przeradza się w pytanie o świadectwo wiary w moc Chrystusa obecnego w Kościele. Mimo że czasy się zmieniają, że Kościół, społeczeństwo się zmienia, Chrystus trwa nieustannie w swoim Kościele – mówił ks. Sokołowski.
Wskazał na pierwsze przesłanie, jakie płynie z życiorysu przyszłego prymasa: Bóg wybiera to, co słabe w oczach ludzkich, by ukazać, że źródłem mocy w Kościele jest On, a nie człowiek.
– Przyzwyczailiśmy się widzieć prymasa jako herosa, męża stanu, gorliwego, roztropnego pasterza. Tymczasem początki jego służby w Kościele nie zwiastowały czegoś takiego – zauważył, wspominając o ciężkiej chorobie młodego Stefana Wyszyńskiego. Wyświęcony został przez swego biskupa niejako z litości, w bocznej kaplicy katedry włocławskiej. „Z takim zdrowiem to raczej na cmentarz niż do święceń” – usłyszał od kościelnego.
Zobacz zdjęcia:
– Bóg nie tylko wybiera według własnych planów człowieka do zadań, które mu wyznacza, ale także przygotowuje go do nich – kontynuował ks. Grzegorz. Wyjaśnił, że w okresie międzywojennym szybko ujawniły się społeczne zainteresowania przyszłego prymasa, który podejmował refleksję m.in. nad marksizmem (mimo że wówczas jeszcze nie miał on tak wielkiego znaczenia w Polsce, jak po 1945 r.), aktywnie współpracował ze środowiskami robotniczymi. Był m.in. członkiem Rady Społecznej przy prymasie Hlondzie.
W 1946 r. mianowany biskupem lubelskim, wkrótce prymasem. Funkcjonuje w realiach zaostrzenia „walki klasowej”, ateizacji, wszechobecnego kłamstwa związanego z propagandą komunistyczną. – Rewolucyjnie musiały brzmieć powtarzane w jego kazaniach myśli, że jakakolwiek rzeczywistość oparta na kłamstwie musi wcześniej czy później upaść – mówił ks. Sokołowski.
– Starał się wykorzystywać zdobyte wcześniej umiejętności do obrony swobodnego działania Kościoła, nie naruszając przy tym jakichś pryncypiów ideowych. Szukał porozumienia, ale miał jasno określone zasady – zauważył kapłan. Zawarł w 1950 r. porozumienie z rządem komunistycznym, ale przyszedł czas, że musiał władzom powiedzieć „Non possumus”, co przypłacił trzyletnim internowaniem.
To także był czas duchowego przygotowania do przeżycia z narodem Millenium Chrztu Polski, do Jasnogórskich Ślubów Narodu.
– Skąd czerpał siły do działania? Tu trzeba podkreślić jego zaufanie, powierzenie się Matce Najświętszej – mówił ks. Sokołowski. Przypomniał o maryjnej pobożności w rodzinie przyszłego prymasa, o umiłowaniu Różańca. „Znacie obraz Michała Anioła »Sąd Ostateczny«. Anioł Boży wyciąga człowieka z przepaści na różańcu. Mówcie za mnie różaniec” – prosił studentów kilka godzin przed swoim aresztowaniem.
– Z aktu osobistego oddania się prymasa Maryi w Stoczku wyrosły potem wielkie dzieła maryjne: Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego, nawiedzenie kopii cudownego obrazu w parafiach polskich, milenijny akt oddania Polski w niewolę Maryi za wolność Kościoła Chrystusowego na całym świecie – mówił kaznodzieja.
22 maja 1981 r. na spotkaniu z Radą Główną Episkopatu Polski kard. Wyszyński mówił o Maryi. „Jeżeli jakiś program, to Ona. Może pomyliłem się na różnych drogach mego życia, ale nigdy nie pomyliłem się na mojej duchowej drodze na Jasną Górę Zwycięstwa” – stwierdził.
Kapłan podkreślił, że choć żyjemy w innych czasach niż prymas Wyszyński, nie zmienia się istota sporu: kim być – sługą prawdy czy sługą kolejnej najmodniejszej ideologii.
– Prymas Wyszyński nie wymyślił żadnego nowego programu, on pozwalał tylko ludziom sobie współczesnym przez swoje życie, swoją posługę, dostrzec Jezusa. Był tylko wierny do granic ludzkich możliwości temu przesłaniu, które już istnieje. Zmarł 28 maja w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego – przypomniał ks. G. Sokołowski.
Przywołał kolejne słowa kardynała z 22 maja: „Powiedziałem już, że żadnego programu nie zostawiam, dlatego że mój następca nie może być skrępowany żadnym programem. Musi rozeznawać sytuację Polski i Kościoła z dnia na dzień i stosownie do tego układać program pracy. Program w Polsce nie może być sztywny. Nasza stałość wyraża się w Credo, wyraża się w Ojcze nasz, w Zdrowaś Maryjo, w Ślubach Jasnogórskich, w zawierzeniu, które Jan Paweł II uczynił na Jasnej Górze. A reszta jest płynna. Naszą największą wartością jest wiara naszego ludu, jego przywiązanie do Kościoła, jego więź z Kościołem w Chrystusie i Jego Matce (…)”.
Msza św. przy relikwiach, zakończona litanią do bł. kard. S. Wyszyńskiego, została odprawiona w kościele przy ul. Katedralnej 4, gdzie swego czasu błogosławiony był obecny. Uczestniczył tu w spotkaniu z przedstawicielkami żeńskich zgromadzeń zakonnych.
– Przez cały 2022 r., począwszy od stycznia, relikwie błogosławionego peregrynują po kolejnych oddziałach Civitas Christiana – mówi Estera Ryczek, przewodnicząca Oddziału Okręgowego we Wrocławiu. Peregrynacja zaczęła się w Warszawie, przy grobie bł. kardynała S. Wyszyńskiego. Obecnie relikwie odwiedzają różne miejscowości na Dolnym Śląsku, następnie wyruszą na Białostocczyznę.
W maju 2013 r. kard. Stefan Wyszyński został uroczyście obrany przez Civitas Christiana na patrona stowarzyszenia.