Uczniowie i nauczyciele liceum urszulańskiego kontynuują projekt zapoczątkowany dwa lata temu, tuż przed wybuchem pandemii. Projekt ów wprowadził w czyn hasło "serviam" (bedę służyć). - Postanowiliśmy wyjść do ludzi i nawiązywać współpracę z instytucjami pomocowymi - mówi Piotr Sołodyna, jeden z nauczycieli zaangażowany w inicjatywę.
W pierwszym roku projektu udało się przeprowadzić dwa przedsięwzięcia: wejść w owocną relację z Fundacją L’Arche i z Towarzystwem im. Brata Alberta. W ostatnim czasie projekt znów ożył. Uczennica klasy trzeciej Julia Markowska zaznacza, że w ostatnim czasie dzieje się naprawdę dużo. - Zdążyliśmy zorganizować spotkanie dla uczniów naszej szkoły z Janem Piontkiem, prezesem Fundacji Weź Pomóż. Człowiekiem, który swoje życie poświęca na niesienie pomocy potrzebującym poprzez, między innymi, organizowanie lodówek społecznych - opowiada.
Do jednej z nich uczniowie zanieśli zebrane w czasie zbiórki w szkole produkty. - Następnym naszym krokiem będzie promowanie lodówek społecznych w naszym środowisku, szerzenie tej idei szczególnie w naszej szkole oraz również poza nią. Jest to szczególnie ważne, żeby ludzie we Wrocławiu wiedzieli, iż w pobliżu większości osiedli znajduje się taka lodówka i że zawsze można przynieść do niej nawet drobne artykuły spożywcze. Jednym z pomysłów na promowanie idei jest projekt integracyjny dla uczniów liceum, który jednocześnie pozwoli im zapoznać się z mapą lodówek w naszym mieście.
Paweł Gąssowski z klasy drugiej dzieli się swoimi wrażeniami w związku z uczestnictwem w Team Serviam on Tour. - Uczestnictwo w projekcie pozwala nam dostrzegać potrzeby innych i daje wiele możliwości, by im pomóc. Aby sprawić komuś radość, wystarczy naprawdę niewiele. Ta akcja uczy mnie, że drobne uczynki i gesty wielu osób mogą zbudować wspaniałe dzieło, które może dać innym nadzieję na kolejne dni - wyjaśnia.
- Młodym trzeba dać okazję oraz przede wszystkim przykład. Nie każemy im robić dobrych rzeczy, ale robimy je z nimi, bo wiemy, że to ma sens i to procentuje - mówi Robert Ruszczak, pedagog szkolny. Zaznacza, że bycie dobrym człowiekiem każdy ma wpisane w swoje DNA. - Zrobienie czegoś dobrego wyzwala w człowieku odczucia, jakich nic innego nie jest wstanie wyzwolić - dodaje. Przyznaje też, że zmotywowanie do czynienia dobra jest zapewne łatwiejsze w środowiskach, które żyją wartościami, którymi współczesny świat gardzi. Wspomina, że współpracują z wieloma organizacjami pomocowymi, obserwują swoje podwórko i podejmują wiele aktywności. Nigdy nie było problemu, żeby zebrać grupkę młodych do pomocy ubogim, bezdomnym czy uchodźcom z Ukrainy.