Dziesięć sióstr męczenniczek elżbietańskich zostało włączonych w poczet błogosławionych Kościoła. Mszy św. beatyfikacyjnej w katedrze wrocławskiej przewodniczył kard. Marcello Semeraro, prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.
Kardynał Semeraro rozpoczął od słów: "Przyjdź, oblubienico Chrystusa, przyjmij wieniec, który Pan przygotował dla ciebie na wieki", wyśpiewanych tuż przed Ewangelią. Zaznaczył, że można je odnieść do każdej z dziesięciu sióstr elżbietanek, których beatyfikację dzisiaj celebrujemy. - Tu, na tej ziemi dolnośląskiej, pod koniec II wojny światowej były one żywym uobecnieniem owych mądrych panien z ewangelicznej przypowieści św. Mateusza, które wyszły na spotkanie Pana z zapalonymi lampami. W zamian za ich wierność i wytrwanie aż do przelewu krwi Bóg dał im wieniec chwały, z czego my sami dzisiaj się radujemy i co świętujemy - mówił.
Dalszą część homilii kard. Semeraro odczytał w języku polskim bp Jacek Kiciński. - W klimacie przemocy i ucisku, typowym dla tej końcowej fazy wojny, świadectwo nowych błogosławionych jest słowem miłości, jest znakiem miłości oraz całkowitego oddania się niebieskiemu Oblubieńcowi. Jakaż moc rozbrzmiewa z okrzyku jednej z sióstr, która w swoich ostatnich słowach powiedziała: "Ja należę do Chrystusa i On jest moim Oblubieńcem!" - zaznaczył.
czytaj dalej pod linkiem do zdjęć
Dodał, że głoszenie królestwa Chrystusa - królestwa sprawiedliwości, miłości i pokoju - to nie tylko męczeństwo, które naznaczyło ostatnie chwile życia błogosławionych. Podkreślił, że całe życie tych sióstr, za przykładem ich współzałożycielki i pierwszej przełożonej generalnej bł. Marii Luizy Merkert, było prawdziwym darem z siebie w służbie chorym, maluczkim, ubogim, najbardziej potrzebującym.
- Ich bezinteresowna i heroiczna miłość była tak wielka, że powstrzymywała je nawet wówczas, gdy ucieczka pozwoliłaby uniknąć im największego ryzyka, jakim bez wątpienia było na przełomie lat 1944-1945 zbliżanie się Armii Czerwonej, co niosło ze sobą wieści o jej brutalności i okrucieństwach popełnianych przez żołnierzy na mieszkańcach Prus Wschodnich. Kiedy więc wojsko zbliżało się do Wrocławia, wielu cywilów stanęło przed wyborem, czy ratować się ucieczką, czy pozostać i narażać się na niebezpieczeństwo. Siostry elżbietanki zdecydowały pozostać w miejscowościach zajętych przez Sowietów - zaznaczył. Zwrócił też uwagę, że poszły na śmierć z heroiczną odwagą, o której opowiadało wielu świadków.
czytaj dalej na kolejnej stronie