Wokół nowych błogosławionych we wrocławskiej katedrze i przy niej zgromadzili się przedstawiciele wielu środowisk. - Od tych sióstr bije jakieś światło, blask wierności, miłości, wytrwania pośród największych nawet trudności - zauważają.
Na Ostrowie Tumskim można było spotkać przyjezdnych z Żar, Raciborza i innych miejscowości związanych z męczenniczkami - z Warszawy czy Krakowa, ale i... z Afryki lub Ameryki Południowej. Nie brakło przedstawicieli służb pielgrzymkowych, harcerzy z ZHR, jak Julia z 8 Psarskiej Drużyny Harcerek "Wrzosowisko". Niektórzy przyszli całymi rodzicami, inni indywidualnie, jak pani Beata, która postanowiła obdarować elżbietanki kwiatami.
- To dla nas okazja do spotkania się, do wspólnego świętowania - mówi s. Michalina. - Nasze zgromadzenie od samego początku było międzynarodowe. We Wrocławiu dziś można szczególnie tego doświadczyć. Do tej pory takie uroczystości odbywały się w Nysie. Cieszymy się, że dzisiaj możemy tutaj dać świadectwo wspólnoty, jedności wzajemnej, dawać świadectwo o Chrystusie. Są z nami siostry z Afryki, z Tanzanii, są elżbietanki z Brazylii, Boliwii, Paragwaju, z różnych krajów europejskich. Jak się dogadujemy? Różnymi, bardziej lub mniej znanymi językami, łącznie z językiem gestów.
- Od 2011 r. pracuję na Węgrzech, w mieście o nazwie Sárospatak - mówi s. Kanizja, pochodząca z Polski, z okolic Górki Klasztornej. - To tam urodziła się 7 lipca 1207 r. św. Elżbieta Węgierska. Sárospatak jest dla nas miejscem o wielkim znaczeniu duchowym. Bardzo dużo sióstr z Polski i z innych krajów przyjeżdża do nas na 1-2 tygodnie, by zaczerpnąć sił, pomodlić się. Nigdzie indziej nie spotkałam takiego kultu św. Elżbiety, choć żyła tam zaledwie 4 lata.
Pielgrzymi z Węgier. Agata Combik /Foto GośćSiostra tłumaczy, że z Węgier przyjechała na beatyfikację razem z ok. 40 osobami. - Są tu członkowie Apostolstwa św. Elżbiety, grupy bł. Marii Luizy, które prowadzę w Sárospatak. Są też przedstawiciele szkoły katolickiej św. Elżbiety i grupy modlitewnej "Niezapominajka" - wyjaśnia. - Kilkoro osób z Apostolstwa św. Elżbiety było kiedyś w Polsce na rekolekcjach, ale większość jest tu pierwszy raz.
- Jesteśmy z Ruchu Czystych Serc. Spotykamy się w salezjańskiej parafii przy ul. Prusa, ale chodzimy też do jadłodajni sióstr elżbietanek przy ul. św. Józefa jako wolontariusze. Dziś też postanowiliśmy zaangażować się w pomoc. Rozprowadzamy książki przygotowane na beatyfikację, udzielamy informacji - mówi Damian, który włączył się w wolontariat razem z Anią i Andrzejem z RCS.
Towarzyszył im Marcin z Duszpasterstwa Akademickiego "Przystań". - Mamy blisko do elżbietanek. W spotkaniach naszego DA uczestniczą też osoby korzystające z elżbietańskiej bursy. Beatyfikacja jest ważnym wydarzeniem także dla nas - dodaje.
- Siostry pozostały wierne Panu Bogu, Jezusowi mimo strasznej sytuacji, w jakiej się znalazły. Miały bliską więź z Nim i to pomogło im przetrwać wszystkie trudności. Wiele możemy od nich zaczerpnąć. Dbając o więź z Bogiem, stajemy się zdolni do rzeczy niemożliwych. Jak to powiedziała jedna z sióstr - wierność w rzeczach małych buduje w nas wierność w rzeczach wielkich - mówi Ania z RCS. - Ja osobiście o męczenniczkach elżbietańskich dowiedziałam się parę miesięcy temu. Cieszę się, że mogłam je poznać.
W uroczystości uczestniczyły przedstawicielki grupy Apostolstwa św. Elżbiety z parafii pw. św. Bonifacego we Wrocławiu wraz z s. Pią, elżbietanką. - Pracujemy na co dzień z osobami chorymi, z dziećmi, co roku jeździmy na wakacje z Bogiem - wyjaśnia. - Dziś jesteśmy razem tutaj.
Grupa Apostolstwa św. Elżbiety z parafii pw. św. Bonifacego we Wrocławiu. Agata Combik /Foto GośćWięcej o beatyfikacji TUTAJ.