Rodzinny piknik w parafii pw. św. Bonifacego był dla mieszkańców okazją do poznania sąsiadów, spotkania się przy bigosie czy ciastku, a także do treningu… puszczania profesjonalnych baniek mydlanych i do poznania Teobańkologii.
Jej twórca, ks. Teodor Sawielewicz, zachwycił nie tylko dzieci bańkami różnych kształtów i wielkości. Pokazywał bańki spowite dymem, umieszczone jedna w drugiej czy takie, w których wnętrzu można zamknąć całą osobę.
Udzielał praktycznych wskazówek w sprawie robienia baniek, a także zapraszał do skorzystania z duchowej oferty w środowisku Teobańkologii.
Zobacz zdjęcia:
– Dla mnie to okazja do lepszego poznania parafii – mówi ks. Jerzy Żytowiecki, proboszcz parafii pw. św. Bonifacego. – Zastałem tu kilkanaście wspólnot. Epidemia miała rozliczne skutki, ale także przyczyniła się do tego, że zmęczeni izolacją ludzie zapragnęli kontaktu z innymi. Teraz mamy już 31 wspólnot (niektóre należące do tego samego ruchu – np. szensztadzkiego czy Domowego Kościoła). Część z nich ma tu swoje stoiska. Zwróciłem uwagę, że dużym zainteresowaniem cieszy się na przykład stoisko Wspólnoty Wiernej Miłości Sychar. Sporo osób, poranionych po rozstaniu z mężem czy żoną, tu szuka wsparcia. Są wdzięczne, że istnieje taka wspólnota.
Proboszcz podkreśla, że rodzinny piknik św. Bonifacego wpisany jest w ogłoszony przez Papieża Franciszka Rok Rodziny [kończy się w czerwcu 2022 r. – przyp. red.]. – Chodzi przede wszystkim o to, by ludzie się zaprzyjaźnili, poznali; żeby parafia się zintegrowała. Mamy tu bardzo dużo nowych mieszkańców. Stopniowo zastępują dawnych – osoby w podeszłym już wieku. Budowane są też nowe bloki nad Odrą – dodaje ks. Jerzy.
Na gości pikniku czekały gry i zabawy organizowane przez harcerzy (w tym bieg patrolowy), wiele propozycji przygotowanych przez Ruch Światło-Życie, stoiska „Sycharu”, wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym, punkty z książkami.
Krzysztof Czaja, autor książki „Jeszcze wyrosną skrzydła aniołom z Nadodrza", mówił o specyfice Nadodrza. Akcja powieści toczy się od 1960 do 1975 r., w okolicach ulic Pomorskiej, Kaszubskiej, Kurkowej, dawnego pl. Marksa, Engelsa. To saga rodzinna, w której pojawiają się bohaterowie starych nadodrzańskich kamienic
Dzieci korzystały z radością z wielkiego dmuchańca. Były ogromnie zafascynowane bańkami mydlanymi, a także lokomotywą, przypominającą o kursującej tu kiedyś ciuchci. Na dawnym peronie można było skosztować wielu smakołyków – bigosu, dań z grilla, domowych wypieków, napojów.