Po wakacyjnej przerwie wracamy do komentarzy do niedzielnej Ewangelii. Rozważanie z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na 23. niedzielę zwykłą przygotował franciszkanin o. dr Oskar Maciaczyk, rektor Wyższego Seminarium duchownego ojców franciszkanów we Wrocławiu.
W ogóle się nie dziwię, że są ludzie, którzy w sytuacjach przeżywanych trudności życiowych z własnej woli tracą kontakt z Bogiem. Ilu z nich poczuło się oszukanych? Ale oszukanych nie przez Boga, lecz przez tych, którzy o Nim mówili. Kiedyś słyszałem z ust przydrożnego ewangelizatora (podobno nie był katolikiem) zapewnienie, że wybierając Jezusa, będziesz miał słodkie życie, wszystko będzie się układać, a jakże wielkie trudności w życiu zostaną rozwiązane. Nie można też w zupełności zaprzeczyć temu, bo Jezus zmartwychwstał i żyje, a dziś można doświadczyć dotyku Jezusa, tak jak dotykał bohaterów Ewangelii, uzdrawiał ich oraz rozwiązywał wiele ich trudności.
Zapraszamy na: Transmisję Mszy św. w 23. niedzielę zwykłą
Powinna jednak wybrzmiewać cała prawda o Jezusie. Wiara w Jezusa nie może pozostać jedynie gwarantem słodkiego, miłego życia. Wybór Jezusa to wejście na drogę oczyszczenia, to decyzja o przemianie swojego życia, to zobowiązanie się do odrzucenia ze swojego życia wszystkiego, co od Niego oddziela. To wszystko sprawia, że człowiek nawracając się przeżywa oczyszczenie, w jakiś sposób też cierpi dążąc do doskonałości. Zdaje się, że w mentalności wielu ludzi przyjęcie Jezusa do swojego życia nader często kojarzone jest właśnie ze zwiększeniem parametrów swojego bezpieczeństwa.
Więź z Jezusem nie może się urzeczywistniać jedynie na doznawaniu ziemskiego szczęścia. Więź z Jezusem to także przeżywanie chwil, kiedy Go wyśmiewano, kiedy z Niego szydzono. Ta więź z Nim to również moment brania krzyża, upadania pod nim. To również umieranie z Nim, bo nikomu na ziemi nie zagwarantowano uniknięcia śmierci. Więź z Jezusem urzeczywistnia się w ludzkim życiu także na doświadczeniu wysiłku, rozłamu, prób, bólów. Człowiek nigdy tego nie uniknie, więc przyjmując we współczesnych i bardzo wąskich kategoriach rozumowych wiarę w Jezusa jako gwarant życiowego sukcesu i szczęścia, będzie czuł się prędzej czy później oszukany.
Dzisiaj w liturgii słyszymy słowa Jezusa, który stawia sprawę bardzo jasno: „Kto nie dźwiga swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem” (Łk 14,27). Przypowieści o budującym wieżę, który najpierw siada i oblicza swoje wydatki, czy też o królu, który analizuje strategie i liczy żołnierzy dopełniają naukę o całkowitym powierzeniu Bogu swojego życia. W naszych zdroworozsądkowych myślach o przyszłym życiu musimy wziąć pod uwagę, że nasza przyjaźń z Jezusem nie będzie przebiegać tylko w tych sytuacjach, kiedy niczego nam nie będzie brakować, a wszystko będzie pięknie się układać. Jak mówi jedno z polskich przysłów: „Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”. On na pewno nas nie zostawi.