Mszy św. na zakończenie uroczystej procesji z relikwiami św. Doroty i św. Stanisława ulicami Wrocławia przewodniczył bp Jacek Kiciński CMF. Doroczne wydarzenie odbywa się w intencjach dziękczynnej i błagalnej za uchronienie stolicy Dolnego Śląska od kataklizmów.
Dzisiejsze zgromadzenie to przede wszystkim dziękczynienie za dar opieki nad nami. 25 lat temu przeżywaliśmy wielki dramat powodzi. I to co czuło nasze serce, nie jesteśmy w stanie wypowiedzieć. Doświadczyliśmy wielkiego cierpienia, ale również doświadczyliśmy wielkiej wzajemnej życzliwości i solidarności. Każde trudne wydarzenie jest bogactwem naszego życia o ile z tego wydarzenia wyprowadzimy dobre wnioski na przyszłość - mówił na początku homilii bp Kiciński.
Podkreślił, że Pan Bóg odpowiada na każde nasze pytanie, wyjaśnia trudne sytuacje, oświeca drogi naszego życia, wskazuje różne możliwości rozwiązania trudnych sytuacji. - Od nas zależy czy my na słowo Boże się otworzymy, czy też zamkniemy swoje serce na głos Boga. Możemy przyjąć słowo Boga, rozważyć w sercu i wypełnić w codzienność. Ale możemy to słowo również odrzucić, bo Bóg dał nam dar wolności - dodał. Bp Jacek zaznaczył, że Jezus zaprasza nas do tego, byśmy byli synami światłości.
Dodał, że kluczem do zrozumienia tego co się działo 25 lat temu i tego co jest dzisiejsza liturgia słowa. Nawiązując do pierwszego czytania z Księgi Amosa zwrócił uwagę, że istniej pokusa zatopienia w codzienności tak jak to się stało z Izraelem, który zapomniał o Bogu i Jego dziełach. Tłumaczył, że gdy człowiek zapomina o Bogu, coraz bardziej zaczyna myśleć o sobie. - Wyjściem z tej sytuacji jest postawa wierności w małych rzeczach i miłosierdzia względem drugiego człowieka a umocnieniem tego wszystkiego, jak mówi sw. Paweł, jest wzajemna modlitwa za siebie.
Biskup tłumaczył, że nawet gdy człowiek zatapia się w codzienności i przestaje myśleć o Bogu, to On nigdy nie zapomina o człowieku. Dlatego wysyła do niego proroków. Takim właśnie prorokiem był Amos, który nazwał rzeczy po imieniu i wzywał do nawrócenia. - Jest świadkiem, który mówi w imieniu Boga i sam żyje słowem Bożym. Amos ostrzega, że jednak przyjdzie dzień, w którym trzeba będzie zdać relację ze swojego życia. Mówi: "Pan Bóg nie zapomni waszych uczynków". I pomimo tego, że Bóg posyła swoich wysłańców, człowiek coraz bardziej zatapia się w doczesności. Amos zostaje odrzucony i po nim następni. Potem przychodzi straszny czas dla Izraela - niewola asyryjska i babilońska. To wszystko z tego powodu, że człowiek odrzucił słowo Boga, nie wyciągnął wniosków z sytuacji, które go spotkały - mówił.
Kaznodzieja wyjaśniał, że Bóg czasem dopuszcza takie sytuacje nie po to, żeby człowieka upokorzyć, bo nie jest Bogiem kary, ale miłości. - Istnieje jednak coś takiego jak dopust Boży. Przez trudne sytuacje Bóg chce nam powiedzieć, że nie wszystko od nas zależy. Gdy człowiek zatapia się codzienności, to pojawia się też pokusa niezależności od Boga. (...) Taka sytuacja miała miejsce również 25 lat temu. Możemy powiedzieć, że żyliśmy sobie w dostatku, wszystko było piękne i poukładane. I nagle powódź...
Podkreślił, że ta powódź przypomniała nam, że nie wszystko od nas zależy i sprawiła, że człowiek wyszedł do drugiego człowieka. - Ale czy my po tych 25 latach odrobiliśmy lekcję historii co mamy czynić, jak postępować? Daje nam odpowiedź Jezus Chrystus - bądź wierny w małych rzeczach. Wiemy dobrze, że wielkie rzeczy rodzą się z małości, w małych gestach dobroci - zaznaczył.
Bp J. Kiciński zauważył, że wydaje się, iż dziś znów zatapiamy się w codzienności, zaczynamy myśleć o sobie, a Pan Bóg schodzi niejako na dalszy plan. I znów, tym razem mikroskopijny wirus sparaliżował nasze życie. Dziś się pytamy czy wyprowadzamy w nioski z tych trudnych sytuacji, czy my jesteśmy wierni w dobrym, w małych rzeczach. Te małe proste rzeczy to gesty życzliwości wobec drugiego człowieka, to pochylenie się nad ludźmi chorymi, starymi, niedołężnymi, to pomoc tym, którzy przybyli do nas z Ukrainy. Każdy z nas może czynić dobro w maleńkich rzeczach, a one stają się wielkimi dziełami Bożej miłości.
Jezus dał nam przykład zarządcy, który ma być zwolniony. Ten zarządca obmyślił sobie plan. Zwołał wszystkich dłużników i kazał im zmienić umowy. - Dokonał oszustwa, ale jednak Jezus go pochwalił. Dlaczego? Bo okazał miłosierdzie. To bardzo ważne, by okazywać miłosierdzie drugiemu człowiekowi. Prawo Boze jest wymagające, ale zawsze działa w miłości. Prawda nie ogrzana sercem może nawet zabić, może zniszczyć wzajemne relacje. Dlatego stawiamy sobie pytanie: czy jestem miłosierny, czy jestem wierny?
- Pokonać pokusę zatopienia w doczesności, stać się wiernym w małych rzeczach, okazać miłosierdzie i to wszystko wzmocnić modlitwą. Św. Paweł mówi w liście do Tymoteusza, że mamy się modlić za każdego człowieka. Nie jest łatwa nauka Jezusa Chrystusa: módlcie się za tych, którzy was prześladują, za nieżyczliwych, za tych, którzy nam źle życzą. Zobaczmy, że pedagogia Jezusa jest zupełnie inna o tego, co mówi świat. Jezus mówi: miłuj bliźniego swego, tak jak ja cię umiłowałem, aż do końca, aż po krzyż. A dzisiejszy świat: miłuj bliźniego swego, jeśli masz korzyść z niego... Św. Paweł zachęca nas byśmy prowadzili życie ciche i pobożne. A w ciszy i ufności leży nasza siła.
Na zakończenie zaznaczył, że nasi święci patronowie - św. Dorota, dziewica i męczennica oraz św. Stanisław biskup i męczennik - bardzo wyraźnie nam wskazują, jak pokonać pokusę zatopienia w doczesności, jak być wiernym w małych rzeczach, jak okazywać miłosierdzie innym i jak prowadzić życie ciche i pobożne. - Dlatego prośmy byśmy z każdej życiowej sytuacji wyprowadzali wnioski, abyśmy byli prorokami w dzisiejszym świecie, świadkami miłości Boga do drugiego człowieka, byśmy Jego słowem żyli i tym słowem dzielili się z innymi.
Posłuchaj całej homilii: