Mszy św. inaugurującej rok szkolny w katolickich szkołach archidiecezji wrocławskiej przewodniczył ks. Rafał Kowalski, prorektor ds. promocji Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu, rzecznik prasowy archidiecezji wrocławskiej.
Tegoroczna inauguracja odbyła się w Henrykowie, gdzie od 20 lat działa Katolickie Liceum Ogólnokształcące.
Eucharystia miała miejsce w bazylice pw. Wniebowzięcia NMP.
Homilię ks. R. Kowalski rozpoczął od wspomnienia jednego z maratonów, w których brał udział. Zaznaczył, że miał wówczas już co najmniej kilka podobnych biegów za sobą i do tego postanowił przygotowywać się sam, bez trenera. - Doszedłem do wniosku, że już tyle przebiegłem, że trener już mi nie jest potrzebny, bo się na tym już znam. Zawody zweryfikowały mi, że jednak sam niewiele wiem i niewiele potrafię. Ten maraton dał mi lekcję, że jeśli chcę dobiegać do celu, to muszę się nastawić na słuchanie - mówił.
Nawiązując do naszej codzienności podkreślił, że nie ma w życiu możliwości osiągnięcia sukcesu bez słuchania kogoś, kto tę drogę, którą zmierzamy przeszedł przed nami. - Nie ma możliwości osiągnięcia pełnego sukcesu, szczęścia bez słuchania kogoś, kto jest od ciebie mądrzejszy, ma już pewne doświadczenie i ma wiedzę - podkreślił.
Zauważył, że na rozpoczęcie roku szkolnego dostajemy bardzo krótką Ewangelię. Do Jezusa przychodzą ludzie, którzy mówią mu, że ktoś go szuka - matka i bracia. - I to jest mniej ważne od tego, co Jezus odpowiada. Mówi, że Jego matką i braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego. Mówi o tym, że do Jego najbliższych należą nie tylko ci, którzy są związani przez więzy krwi, ale że można być nim związanym przez słuchanie Słowa Bożego, można stać się Mu tak bliskim jak matka i bracia - zauważył. Kaznodzieja podkreślił, że to największy cel każdego chrześcijanina.
- Ale z tej Ewangelii wynika jeszcze jedna rzecz. Pan Jezus nie irytuje się i nie denerwuje, kiedy ludzie popełniają błędy. Pan Bóg powoływał do wielki rzeczy powoływał ludzi, którzy nie byli idealni. To jest niesamowite, że wielkie dzieła powierzał ludziom, którzy popełniali błędy, którzy się mylili, którzy często podejmowali niezbyt mądre decyzje, co najczęściej w ich życiu źle się odbijało - wyjaśniał.
Podkreślił, że najbardziej przerażał Boga człowiek, który twierdził, że jest idealny, że nikogo i niczego do szczęścia nie potrzebuje, taki który twierdził, że jest samowystarczalny i nikt nie jest w stanie go niczego nauczyć. Pan Bóg akceptuje to, że jesteśmy nieidealni, bo zakłada, że ideał i doskonałość mamy osiągnąć dopiero na końcu życia.
- Jeżeli dzisiaj patrzycie na siebie i widzicie, że jesteście nieidealni, że nie jesteście jeszcze najmądrzejsi, najwspanialsi, że jeszcze wam wiele brakuje, widzicie swoje wad - to dobrze. To oznacza, że jeszcze możecie się rozwijać, że macie możliwość stawania się jeszcze lepszymi. (...) Chciałbym, abyście tak spojrzeli na tę inaugurację. To jest taki moment, w którym chcemy podkreślić najpierw, że słuchamy Boga, że Jego słowo to coś, co doprowadzi nas do jakiejś mądrości. Ale to również czas, w którym chcemy podkreślić, że najbliższy rok szkolny będzie czasem waszego wzrastania, waszego rozwijania się, waszego dążenia do ideału. Chodzi o to, byście w tym procesie stawania się idealnymi zrobili krok, dwa trzy...
Na zakończenie jeszcze raz zaznaczył, że Pan Bóg nie boi się współpracy z ludźmi nieidealnym, i że nie boi się ufać ludziom, którzy nie są jeszcze doskonali. Boi się ludzi, którzy uważają siebie za doskonałych. - Chciałbym was o to poprosić, abyście zastanowili się w jakim kierunku chcecie się rozwijać, co chcecie osiągnąć oraz zapewnić, że na tej drodze spotkacie ludzi, których warto słuchać po to, by ten ideał osiągać, do niego dążyć.