"Boże… Ty nawet przez najmniejsze ze swoich stworzeń nie przestajesz nas pociągać do miłowania Ciebie" - modlili się uczestnicy spotkania pod kościołem pw. św. Karola Boromeusza przy ul. Kruczej we Wrocławiu w dzień św. Franciszka z Asyżu, który radośnie wielbił Boga ze wszystkim, co żyje.
Św. Franciszek zrozumiał wielką miłość, jaką Bóg go kocha, jaką obdarza każdego człowieka, a także całe stworzenie – mówił o. Marcin Buntow OFMConv. – Patrząc na nie rozpoznawał, jak wspaniały jest Stwórca. Dlatego jako naśladowcy św. Franciszka uwielbiamy Pana Boga za każde stworzenie, dziękujemy Mu też za zwierzęta. On wszystko uczynił pięknym i dobrym! W dzień, kiedy wspominamy świętego z Asyżu, zapraszamy do nas parafian i wszystkich czcicieli św. Franciszka. Błogosławimy ich zwierzęta, ich – można powiedzieć – „pociechy”, naszych „braci mniejszych”, jak ich nazywał św. Franciszek.
– Mamy w naszym klasztorze kota – kotkę, która zowie się Hanka. Nie wiadomo, czy zechce przyjść na dzisiejszą imprezę. Wyznaczyliśmy o. Mateusza Gliwę, żeby ją ujarzmił, jak św. Franciszek wilka z Gubio i mamy nadzieję, że się tu zjawi – zdradził o. Stanisław Lelito OFMConv.
Zobacz zdjęcia:
Okazało się, że kocica pozwoliła się przynieść i uczestniczyła w błogosławieństwie. Wśród „braci mniejszych” przeważały psy – które nawiązywały między sobą nowe przyjaźnie; było też nieco kotów – zachowujących spory dystans do ceremonii, ogromny ślimak afrykański imieniem Hektor i mały żółwik grecki Alk pływający w plastikowym pudełku wypełnionym wodą (w domu towarzyszą im jeszcze rybki i żaba Ebola, ale ta ostatnia odmówiła wyjścia z domu). Na placu przed kościołem były wielkie psiska i małe pieski, jak Sami, siedzący na rękach pani Barbary, czy 4-miesięczna Łatka, kryjąca się za habitem franciszkańskim.
– Każde stworzenie na swój sposób oddaje chwałę Panu Bogu; zwierzęta też Go uwielbiają, przez sam fakt swojego życia, przez to, że nam pomagają, sprawiają radość, są w jakiś sposób naszymi przyjaciółmi. W ten sposób spełniają swoje posłannictwo, dane im przez Boga, który je stworzył. Pomagają nam w pewien sposób dotrzeć do nieba, a my przez modlitwę chcemy je błogosławić – wyjaśnia o. Stanisław.
Czy w wieczności będziemy się cieszyć obecnością naszych ulubionych zwierząt? – Uważam, że tak! – twierdzi franciszkanin. – W Biblii jest mowa o „nowym niebie i nowej ziemi”. Całe stworzenie będzie uwielbione i odnowione w Chrystusie, więc jestem pewien, że spotkamy tam zwierzęta – także nasze pupile.
Ślimak Hektor. Agata Combik /Foto Gość– Mieszkam w okolicy od niedawna i nie wiedziałem, że odbywa się tu takie spotkanie franciszkańskie. Żona dzwoniła do mnie w tej sprawie aż z Włoch! Pies to zwierzę, nie człowiek, ale jednak w jakiś sposób jest członkiem rodziny. Włączamy go też w naszą modlitwę – mówi pan Ryszard, który przyszedł z psem imieniem Lejla.
– To jest Elton, seter szkocki. Bardzo żywy. Mamy go 3 tygodnie. Moim zdaniem to jest takie lekarstwo na duszę – mówi pani Alicja, która przyszła ze swoją córką Martą.
Zanim franciszkanie pobłogosławili zwierzaki, zabrzmiała piosenka o „Braciszkach skrzydlatych…”. Większość psów włączyła się natychmiast we wspólne muzykowanie. Dodatkowa korzyść? Nowe znajomości zawarte także pomiędzy ludźmi.