Modlitwa u stóp rozświetlonej katedry, prowadzona w kilku językach, przeplatana była wspomnieniami wolontariuszy z misji w Mongolii. Salezjański Wolontariat Misyjny "Młodzi Światu" zaprosił wrocławian do powierzenia Matce Bożej w Różańcu ludzi z różnych zakątków świata.
Różaniec misyjny, odmawiany w Tygodniu Misyjnym przy katedrze, to już nasza tradycja, przerwana tylko raz, z powodu pandemii. Modlimy się zazwyczaj w językach krajów, w których jesteśmy na misjach, w tym roku na przykład w języku arabskim. Jest on w użyciu w Sudanie, gdzie była nasza wolontariuszka Hela – mówi Radosław Szczęsny, który poprowadził dziesiątkę Różańca po mongolsku. W tym roku udał się jako misyjny wolontariusz właśnie do Mongolii.
Zdjęcia:
– Mongolia jest krajem o powierzchni dużo większej niż Polska, ale liczy 3 mln mieszkańców, a katolikami jest zaledwie ok. 1300 osób – wyjaśnia. – Dominują szamanizm, buddyzm. Kościół katolicki ma 8 kościołów. Może funkcjonować, ale ma ograniczone możliwości działania, np. jeśli chodzi o nauczanie religii. Salezjańska szkoła w Ułan Bator nosi imię św. Jana Bosko, ale nie może być tam symboli religijnych. Ksiądz, który jest dyrektorem tej szkoły, nie ma prawa mieć krzyża nawet w swoim gabinecie! Znajduje się tam tylko malutki obraz księdza Bosko. Ksiądz nosi jednak odsłonięty swój własny krzyż misyjny.
Wolontariusze towarzyszyli mieszkańcom prowadzonego przez salezjanów domu dla chłopców ulicy.
–To są chłopcy, którzy często nie mają rodziców czy są przez rodziny pozostawieni sami sobie. Część z nich to osoby niepełnosprawne – mają na przykład problemy ze wzrokiem, jest chłopak z autyzmem, z tzw. zespołem FAS . Salezjanie przygarniają ich, starają się im pomóc – by dali sobie radę w życiu, coś osiągnęli – opowiada Radek. – Niesamowite jest, jak mieszkańcy tego domu, tak różni, tworzą wspólnotę, wspierają się. Gdy pojawia się w ich gronie ktoś nowy, od razu podchodzą, towarzyszą mu, pomagają.
W naszej historii Mongołowie kojarzą się z groźnymi najeźdźcami – przed którymi bronił Wrocław swoją modlitwą choćby bł. Czesław. – Są wielkim państwem, ale na pewno już nie są tak potężni jak za czasów Czyngis Chana – uśmiecha się Radek.
Wolontariusze prowadzili wśród chłopców zajęcia z języka angielskiego, informatyki, inicjowali różne działania artystyczne, pełnili rolę wychowawców. Bariery językowe w kontakcie z młodymi osobami nie okazały się aż tak dużym wyzwaniem. Ważna była przyjazna obecność.
– Salezjański Wolontariat Misyjny „Młodzi Światu” działa przy salezjańskim liceum przy ul. Świętokrzyskiej we Wrocławiu. By do niego dołączyć, nie trzeba być uczniem tej szkoły (ma ona swój własny wolontariat misyjny) – tłumaczy Radek. – Przyjmowane są osoby od 16 do 34 roku życia. By wyruszyć na misje, trzeba przez przynajmniej rok być w wolontariacie (po tym czasie można złożyć podanie misyjne), a także mieć już ukończone 18 lat. Spotkania mamy w szkole każdą środę o 18.45. Zapraszamy.