To był prawdziwy przedsmak niebiańskiej radości! Po modlitwie w kościele pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła na ulice miasta wyruszył Marsz Wszystkich Świętych, z rekordową w tym roku liczbą uczestników. "Każdy może być świętym!", "Obyśmy też tam byli, gdy kiedyś Pan powróci znów" - śpiewali.
Widzimy tu dziś mnóstwo ludzi szczęśliwych! Jesteście radośni, szczęśliwi, ale także ambitni duchowo – mówił w czasie Mszy św. poprzedzającej marsz proboszcz ks. Krzysztof Tomczak. – Człowiek ambitny robi wszystko, by osiągnąć jakiś swój cel. Jako uczniowie Jezusa mamy jeden najważniejszy cel: jest nim niebo!
Po modlitwie różańcowej i Eucharystii kolorowy, rozśpiewany korowód – z krzyżem i sztandarami na czele, otoczony chmurą balonów w imionami świętych – wyruszył na ulice miasta.
W tłumie świętych wyróżniał się św. Antoni – ks. Eryk Dobrzański, który potem prowadził uwielbienie i zabawę pod sceną GOKiS-u, siostra Augustyna – która jako św. Tereska miała welon obsypany różami, św. Mikołaj z towarzyszącym mu aniołem. Biskup z Miry częstował wszystkich cukierkami – również kierowców, którzy musieli na chwilę zatrzymać się, by przepuścić marsz.
W prowadzenie śpiewu włączyła się grupa aniołów, a na scenie już czekał zespół N.O.E. Święci wielbili Boga przy żywiołowych dźwiękach, niektórzy tańczyli, a na koniec w niebo pofrunęły kolorowe balony, po czym przyszedł czas na raczenie się słodkościami.
Do dzieci z Kątów Wrocławskich dołączyli też – pięknie przebrani – podopieczni ośrodka w Jaszkotlu.
Zobacz zdjęcia:
Państwo Alicja i Piotr Chmurzyńscy – współorganizujący od lat Marsz Wszystkich Świętych – wystąpili jako Matka Boża i św. Józef. Czy utożsamiają się ze Świętą Rodziną?
– Staramy się. Ponad 20 lat jesteśmy sakramentalnym, szczęśliwym małżeństwem – mówią. – Książką, która nas inspiruje w życiu małżeńskim jest „Cień Ojca” Jana Dobraczyńskiego. Staramy się żyć tymi treściami na co dzień, dawać świadectwo naszej wiary. Należymy do wspólnoty „Effatha”, angażujemy się w różne parafialne inicjatywy, włączając w nie też trójkę naszych dzieci. Przy okazji… sami dobrze się bawimy!
Jednym z wyzwań, które podjęli przy organizacji marszu było… przygotowanie 800 balonów. – Trzy godzinki pracy i balony zostały nadmuchane i zawiązane. To drugie jest chyba najtrudniejsze. Samo dmuchanie nie jest kłopotliwe – służą do tego butle z helem, specjalne pistolety, ale wiązać trzeba ręcznie – przy czym są tu różne techniki. Moja żona sama zawiązała chyba z 600 balonów – wyjaśnia pan Piotr.
– Są też osoby, które pakują paczuszki z cukierkami, szykują obrazki towarzyszące słodyczom – mówi pani Alicja. – Siostra Augustyna zorganizowała grupę młodzieży, która włączyła się w przygotowania.
– Nasi ambasadorzy pojechali dziś do Siechnic, gdzie także były przygotowywane balony. Cieszymy się, że zwyczaj się upowszechnia – dodaje pan Piotr.
Małżonkowie opowiadają, że zdarza się, iż grupki dzieci przebrane za potwory Halloweenowe zmieniają plany i dołączają do Świętych. Kiedyś jedna z dziewczynek płakała z powodu swojego upiornego makijażu, z którym, jak czuła, trudno jej było wejść do kościoła. – Rozwiązaniem okazało się szybkie mycie przeprowadzone w łazience przy kościele – opowiada pani Alicja. – Potem dzieci stwierdziły, że tyle cukierków, które tu otrzymały, nie nazbierałyby na pewno odwiedzając domy w strojach potworów.
Marsz Wszystkich Świętych zorganizowany był w Kątach Wrocławskich po raz szósty.