Ślęża niejedną skrywa tajemnicę. W jej masywie jest miejsce, gdzie niewysoka góra zaskoczy cię dzikością. Właśnie tu, przy płaskorzeźbie Maryi, w ciszy i (zazwyczaj) samotności podziwiać można rozległe widoki.
Ukryta wśród skał, pozostaje nieznana niejednemu wytrawnemu nawet turyście. Można tu dotrzeć oznakowaną ścieżką przyrodniczą. Odnajdziesz ją na przykład idąc niebieskim szlakiem z Przełęczy Tąpadła. Bez kogoś, kto zna drogę, może to nie być takie proste, ale może to dobrze? Ślężańską Madonnę odnajdzie ten, kto naprawdę chce.
Zobacz zdjęcia:
Płaskorzeźba Matki Bożej znalazła się przed laty w tym miejscu dzięki ks. profesorowi Romanowi E. Rogowskiemu – kapłanowi rozkochanemu w górach. To on napisał swoiste przesłanie dla osób goszczących w Domu Formacji Stałej w Sulistrowiczkach: „Wędrujcie do mojej Maryi”.
Pierwotny wizerunek nie przetrwał. Pojawiały się kolejne. Wkrótce planowana jest kolejna zmiana.
– Andrzej Bukowski z Kościeliska wyrzeźbił drewnianą płaskorzeźbę, na podstawie której wykonany został w Opolu mosiężny odlew – mówi ks. Ryszard Staszak, proboszcz sulistrowickiej parafii. – Jest to kopia wizerunku Matki Bożej Ślężańskiej („Zobtenberg Madonna”), która czczona była na szczycie Ślęży tuż przez II wojną światową. W ten sposób zadbamy o ciągłość maryjnego kultu.
Wspomniany mosiężny odlew zastąpić ma wkrótce obecne przedstawienie. Może to okazja, by przypomnieć o istnieniu tego miejsca? Pozbawione jesienią liści ślężańskie drzewa odsłaniają właśnie niezwykłą panoramę okolicy.
O Matce Bożej Ślężańskiej również w najbliższym papierowym wydaniu wrocławskiego GN.
Ks. Ryszard Staszak z płaskorzeźbą oraz odlewem, który ma być wkrótce zastąpić dotychczasowy wizerunek. Agata Combik /Foto Gość