Uroczystej Mszy świętej odpustowej we franciszkańskiej parafii pw. Karola Boromeusza we Wrocławiu przewodniczył bp Maciej Małyga.
Odpust parafialny w kościele przy ul. Kruczej we Wrocławiu zbiegł się z wizytacją. Ostatnia miała miejsce w tej parafii w 2016 roku.
Przed Mszą proboszcz o. Radosław Kramarski OFMConv mówił o początkach parafii, które sięgają 1891 roku, kiedy odprawiono pierwszą Mszę w kaplicy przy ul. Gajowickiej. Już w 1892 roku kaplica spełniała wszystkie funkcje kościoła parafialnego. W 1905 roku parafia liczyła aż 8500 osób i koniecznością stała się budowa kościoła.W 1912 roku dokonano poświęcenia kościoła, a 30 lat po konsekracji budowla została całkowicie zniszczona podczas oblężenia Wrocławia.
- Obiekt był wykorzystywany przez Niemców jako warownia. Ostatecznie go wysadzono w powietrze. Franciszkanie przybyli do tego miejsca po wojnie i odbudowali zniszczoną doszczętnie świątynię. Obecnie pracuje tu 12 zakonników, 11 kapłanów i jeden brat zakonny. Na terenie parafii mieszka 18 136 osób, z tego 13 489 jest ochrzczonych - podał o. Kramarski.
Bp Maciej Małyga z kolei mówił o ciągłym odkrywaniu wspólnoty Kościoła, który jest ciałem Pana, jego oblubienicą. Ciągle piękną i urzekającą. Biskup zwrócił uwagę na dwa słowa: wdzięczność i nadzieję.
- Dziękuję ojcom franciszkanom w imieniu archidiecezji za misję w duchu św. Franciszka i św. Maksymiliana. Spotykamy się zaś po to, by z nadzieją popatrzeć w przyszłość. Pan Bóg do nas mówi, kocha Kościół i pozostanie mu wierny na zawsze - nauczał wrocławski biskup pomocniczy.
W homilii zwrócił uwagę, że liturgia jest dla nas odpoczynkiem. Możemy się w niej zatrzymać. Stale zaś powinniśmy naśladować Jezusa jako dobrego pasterza.
- Kościół, czyli my, mamy stawać się coraz bardziej podobni do Jezusa. Jako wspólnota mamy być jak dobry pasterz, który ma trzy ważne cechy - oświadczył bp Maciej.
Pierwszą z rys Chrystusa jest to, że jako dobry pasterz oddaje życie za owce. Chodzi nie tylko o to, żeby umrzeć dla Kościoła, czy dla bliskich.
- Najpierw chodzi o to żeby dla nich żyć. Nie tylko w tym ostatnim momencie życia. Pan Jezus zbawił nas nie tylko przez krzyż, ale przez każdą chwilę swojego życia. Św. Ireneusz mówił, że chwałą Boga jest człowiek żyjący. A czas to nie pieniądz, lecz czas to miłość. Czy istnieje miłość bez dawania czasu? Nie, to tylko deklaracje, obietnice - mówił kaznodzieja.
Dawać życie to znaczy dawać czas. Tacy mamy być - dający czas tym, których kochamy.
- Druga cecha dobrego pasterza - zna swoje owce. Znać to nie tylko mieć wiedzę. Znać to osobiste zaufanie, bliskość. Jezus nas zna w ten intymny, bliski sposób. To "znanie" siebie ma być wzajemne. Pasterz także daje się poznać. Kościół musi dać się poznać. Kościół ma imiona. Jezus mocno podkreśla wzajemną znajomość - dodał bp Małyga.
Kościół to nie najemnicy, którzy znają procenty, lecz znają imiona. Trzecia cecha dobrego pasterza: przyprowadzić owce które zaginęły. Pan Jezus mówi, że musi to zrobić.
- To nie wewnętrzny przymus, ale prawda serca. Nawet jesśi jedna ze stu owiec się zgubi, On idzie za nią. Kościół jest jak dobry pasterz. Daje życie, zna siebie wzajemnie i ma swoje Westerplatte, czyli sprawy, z których nie może zrezygnować. To np. przyprowadzanie tych, którzy się gubią - podsumował bp Maciej.