Jest otwarta przy ul. Katedralnej 7 we Wrocławiu trzy razy w tygodniu. Dziennie zagląda tu 90-100 osób. Mogą umyć się, ale także skorzystać z magazynu z odzieżą.
– Łaźnia jest czynna w poniedziałki, środy i piątki, od 6.00 do 14.00 – tłumaczy s. Aneta Banyś. – Każdy, kto tu przyjdzie, może się umyć, otrzymać ręcznik, mydełko, żel pod prysznic i szampon, a także czystą odzież. Ludzie przychodzą tu w różnym stanie – bywają u nas osoby, które śpią w różnych miejscach, są mocno ubrudzone – ale wychodzą już czyści, schludni, odmienieni.
Siostra Aneta mówi o tym, jak różni ludzie zaglądają do łaźni – z wielością życiowych historii, czasem dramatów. Bywa, że stoją za nimi nie spłacone kredyty, nałogi, rodzinne konflikty, wiele złych decyzji, które zaowocowały bezdomnością. W większości są to mężczyźni, choć zwykle kilka kobiet dziennie też tu zagląda.
– Są często bardzo kontaktowi, otwarci, nawet z poczuciem humoru. Lubią porozmawiać, choć zwykle chronią swoją prywatność, z różnych powodów chcą zostać anonimowi – dodaje. – Czymś niesamowitym jest to, jak bardzo są otwarci na tematy dotyczące wiary, Czasem pytają o różańce, można ich spotkać w katedrze, na modlitwie. Nawet, gdy przychodzą w kiepskim stanie, wielu z nich czuje w głębi serca, że Bóg ich kocha. Szukają Go.
Siostra podkreśla, że na pewno możliwość zadbania o higienę i ubiór ma wielkie znaczenie dla odnalezienia się człowieka w społeczeństwie. – Są takie osoby bezdomne, które przychodzą do nas trzy razy w tygodniu, dbają o siebie, i na ulicy nikt by nie rozpoznał, że ten człowiek żyje bez dachu nad głową – mówi. – Zimą wizyta w łaźni to też okazja, by się ogrzać. Mogą u nas zawsze liczyć na ciepłą herbatę. Niektórzy czekają na wejście na długo przed 6.00.
Tłumaczy, że obecnie jest duże zapotrzebowanie na bieliznę męską (podkoszulki, skarpetki, kalesony), swetry i bluzy z kapturem, buty (zwłaszcza nr 42, 43, 44, ale czasem i większe są poszukiwane), jeansowe i dresowe spodnie. Możesz pomóc? Nie zwlekaj.